Nowe szaty króla
Tutaj twórcom zdecydowanie należą się brawa. Udało im się idealnie odwzorować specyficzny, luźny klimat tej produkcji, jednocześnie wzbogacając warstwę wizualną i sprawiając, że może ona rywalizować ze współczesnymi grami. Świetne wrażenie robią lokacje, utrzymane w duchu pierwowzoru, niezwykle barwne, zróżnicowane i miłe dla oka. Trudno nie zachwycać się też designem postaci, co wcale nie było tak oczywiste – wystarczy przypomnieć sobie ubiegłoroczny występ Crasha w grze Skylanders Imaginators, gdzie jego wygląd był… dyskusyjny. Tutaj jednak bohaterowie i przeciwnicy przypominają oryginalne postacie, zachowano także ich bogatą mimikę, która robiła wrażenie już w latach 90., a teraz wypada jeszcze lepiej. Nie brakuje również udoskonalonych animacji i efektów. Dobrze wypada również udźwiękowienie – muzyka to w większości przypadków te same utwory, których słuchaliśmy około 20 lat temu, a i do aktorów głosowych nie można się przyczepić. Warto tu jednak zauważyć, że większość osób podkładających głos nie pracowała nad oryginalną trylogią, a wystąpiła w późniejszych grach, już po przejęciu marki Crash Bandicoot przez firmę Activision. To jednak nie przeszkadza – aktorzy dubbingowi dobrze wywiązują się z powierzonych im zadań i pasują do bohaterów, w których się wcielają. Niestety – gra nie jest dostępna w polskiej wersji językowej. Nie zadbano nawet o polskie napisy, co w produkcji pozbawionej krwi i nadającej się również dla młodszych graczy wydaje się być sporym niedociągnięciem.Trudniej niż w pierwowzorze?
Gameplay w Crash Bandicoot N. Sane Trilogy jest przeniesieniem rozgrywki z oryginałów niemal jeden do jednego. Umiejscowienie przeciwników, przepaści, skrzynek i owoców wumpa jest w zasadzie takie same, jak lata temu, tak więc fani jamraja w dżinsach szybko poczują się tutaj jak w domu. Powracają też pojedynki z bossami, jednak te są dziś nieco rozczarowujące i zdecydowanie zbyt proste. Prawie żaden z przeciwników nie stanowi wyzwania – poruszają się bardzo powoli, przez co łatwo umknąć przed ich atakami, a strategie potrzebne do ich pokonania od razu rzucają się w oczy. Z rozgrywką wiążę się jednak pewna kontrowersyjna zmiana, która może sprawić nieco problemów, zwłaszcza w ciągu pierwszych kilku godzin. Delikatnie (ale jednak zauważalnie) zmniejszono tutaj odległość skoku, co potrafi podnieść ciśnienie na trudniejszych, najeżonych przeszkodami etapach. Sprawia to, że każda zmiana platformy wymaga sporej precyzji, w innym wypadku wylądujemy przed lub poza miejscem docelowym, w konsekwencji czego utracimy życie. Oczywiście, jest to coś, do czego można się przyzwyczaić. Nie da się jednak ukryć, że przez tą drobną zmianę pewne poziomy mogą być bardzo trudne do przejścia. Jest to najbardziej widoczne w 1 części serii, która jest najbardziej archaiczna pod względem konstrukcji poziomów i jestem przekonany, że Native Fortress i The High Road sprawią, że wielu graczy będzie sypać siarczystymi wiązankami siedząc przed konsolą albo zdecyduje się na wykorzystanie alternatywnych ścieżek na tych poziomach, pozwalających na ominięcie największych zagrożeń. Widać, że nie jestem z tym odosobniony, bo na wielu forach internetowych ludzie dyskutują na temat nierównego poziomu trudności, sprawiającego wrażenie wyższego niż w oryginale.Zmiany i nowości
Nowością w Crash Bandicoot N. Sane Trilogy jest też dodanie wyzwań czasowych do 1. i 2. części (wcześniej były one dostępne jedynie w Warped), a także umożliwienie rozgrywki jako Coco, siostra Crasha. Sympatyczna bohaterka jest przeurocza ale pod względem rozgrywki niczym nie różni się od swojego brata i dysponuje tymi samymi ruchami. Jej wybór jest więc decyzją jedynie kosmetyczną. No i są tu również wspomniane przeze mnie zmiany w systemie zapisu - mamy tutaj autosave, jak również możliwość zapisania naszych postępów w dowolnym momencie będąc w hubie, z którego wybieramy się na kolejne przygody.Aktualizacja - wersja PC
29 czerwca gra doczekała się portu na inne platformy - Nintendo Switch, Xboksa One oraz pecety. Ta ostatnia wersja jest najciekawsza, to bowiem oficjalny debiut popularnego bohatera na tym sprzęcie. Na szczęście jest to jednocześnie debiut bardzo udany - pod praktycznie każdym względem. Nadal mamy tu do czynienia z trylogią - kompletnym pakietem, zawierającym trzy części serii oraz nowością w postaci dodatkowych, jeszcze bardziej wymagających poziomów Stormy Ascent i Future Tense, które sprawdzają się dobrze nie tylko jako test umiejętności, ale i... cierpliwości. Już podstawowe poziomy momentami bywały momentami dość frustrujące, te zaś wyjątkowo nie wybaczają błędów. Cena trylogii w wersji PC wynosi 169 zł (Steam) co wydaje się być całkiem rozsądne - mamy tu do czynienia z trzema gruntownie odświeżonymi grami.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj