Crash Bandicoot N.Samowita Trylogia – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 30 czerwca 2017Fani doczekali się wreszcie powrotu kultowego bohatera z czasów pierwszego PlayStation. Jak po latach wypadają przygody sympatycznego jamraja?
Fani doczekali się wreszcie powrotu kultowego bohatera z czasów pierwszego PlayStation. Jak po latach wypadają przygody sympatycznego jamraja?
W kolekcji znajdują się pierwsze trzy części serii, które zadebiutowały w latach 90. - Crash Bandicoot, Crash Bandicoot 2 i Crash Bandicoot 3: Warped. Trudno oceniać jest ten remake jako zupełnie nową produkcję, bowiem pod niemal każdym względem mamy do czynienia z tymi samymi produkcjami co lata temu, po prostu w dużo lepszej oprawie audiowizualnej. Skupmy się więc na tym, co uległo zmianie, poczynając od rzeczy widocznej na pierwszy rzut oka, a mianowicie grafiki.
Nowe szaty króla
Tutaj twórcom zdecydowanie należą się brawa. Udało im się idealnie odwzorować specyficzny, luźny klimat tej produkcji, jednocześnie wzbogacając warstwę wizualną i sprawiając, że może ona rywalizować ze współczesnymi grami. Świetne wrażenie robią lokacje, utrzymane w duchu pierwowzoru, niezwykle barwne, zróżnicowane i miłe dla oka. Trudno nie zachwycać się też designem postaci, co wcale nie było tak oczywiste – wystarczy przypomnieć sobie ubiegłoroczny występ Crasha w grze Skylanders Imaginators, gdzie jego wygląd był… dyskusyjny. Tutaj jednak bohaterowie i przeciwnicy przypominają oryginalne postacie, zachowano także ich bogatą mimikę, która robiła wrażenie już w latach 90., a teraz wypada jeszcze lepiej. Nie brakuje również udoskonalonych animacji i efektów.
Dobrze wypada również udźwiękowienie – muzyka to w większości przypadków te same utwory, których słuchaliśmy około 20 lat temu, a i do aktorów głosowych nie można się przyczepić. Warto tu jednak zauważyć, że większość osób podkładających głos nie pracowała nad oryginalną trylogią, a wystąpiła w późniejszych grach, już po przejęciu marki Crash Bandicoot przez firmę Activision. To jednak nie przeszkadza – aktorzy dubbingowi dobrze wywiązują się z powierzonych im zadań i pasują do bohaterów, w których się wcielają. Niestety – gra nie jest dostępna w polskiej wersji językowej. Nie zadbano nawet o polskie napisy, co w produkcji pozbawionej krwi i nadającej się również dla młodszych graczy wydaje się być sporym niedociągnięciem.
Trudniej niż w pierwowzorze?
Gameplay w Crash Bandicoot N. Sane Trilogy jest przeniesieniem rozgrywki z oryginałów niemal jeden do jednego. Umiejscowienie przeciwników, przepaści, skrzynek i owoców wumpa jest w zasadzie takie same, jak lata temu, tak więc fani jamraja w dżinsach szybko poczują się tutaj jak w domu. Powracają też pojedynki z bossami, jednak te są dziś nieco rozczarowujące i zdecydowanie zbyt proste. Prawie żaden z przeciwników nie stanowi wyzwania – poruszają się bardzo powoli, przez co łatwo umknąć przed ich atakami, a strategie potrzebne do ich pokonania od razu rzucają się w oczy.
Z rozgrywką wiążę się jednak pewna kontrowersyjna zmiana, która może sprawić nieco problemów, zwłaszcza w ciągu pierwszych kilku godzin. Delikatnie (ale jednak zauważalnie) zmniejszono tutaj odległość skoku, co potrafi podnieść ciśnienie na trudniejszych, najeżonych przeszkodami etapach. Sprawia to, że każda zmiana platformy wymaga sporej precyzji, w innym wypadku wylądujemy przed lub poza miejscem docelowym, w konsekwencji czego utracimy życie.
Oczywiście, jest to coś, do czego można się przyzwyczaić. Nie da się jednak ukryć, że przez tą drobną zmianę pewne poziomy mogą być bardzo trudne do przejścia. Jest to najbardziej widoczne w 1 części serii, która jest najbardziej archaiczna pod względem konstrukcji poziomów i jestem przekonany, że Native Fortress i The High Road sprawią, że wielu graczy będzie sypać siarczystymi wiązankami siedząc przed konsolą albo zdecyduje się na wykorzystanie alternatywnych ścieżek na tych poziomach, pozwalających na ominięcie największych zagrożeń. Widać, że nie jestem z tym odosobniony, bo na wielu forach internetowych ludzie dyskutują na temat nierównego poziomu trudności, sprawiającego wrażenie wyższego niż w oryginale.
Z ciekawości postanowiłem uruchomić klasyczną, pierwszą odsłonę serii na PlayStation Vita i rzeczywiście – w tej wersji pokonywanie przeszkód jest nieco łatwiejsze, właśnie przez bardziej pewny i bezpieczniejszy skok. W N.Sane Trilogy to zwiększenie poziomu trudności jest jednak łagodzone poprzez uwspółcześniony system zapisu gry oraz ujednolicenie kontroli nad postacią – w oryginalnej trylogii sterowanie było nieco inne w każdej części, tutaj w każdej z gier zrealizowano to w ten sam sposób, nie licząc dodatkowych ruchów dodanych w kontynuacjach. Z trudniejszymi etapami pomagają też punkty kontrolne oraz możliwość "nabicia" żyć na łatwiejszych poziomach.
Odświeżone kontynuacje, czyli Crash Bandicoot 2 oraz Crash Bandicoot 3: Warped (ze szczególnym wskazaniem na „trójkę”) są już grami dużo bardziej przystępnymi dla nowicjuszy, a także produkcjami po prostu lepszymi, oferującymi ciekawsze, bardziej zróżnicowane poziomy, szereg nowości w postaci nowych ruchów, pojazdów i przeciwników. Warto dać im szanse, nawet jeśli nie możecie przebrnąć przez jakiś szczególnie wymagający poziom z 1. części tego popularnego cyklu.
Zmiany i nowości
Nowością w Crash Bandicoot N. Sane Trilogy jest też dodanie wyzwań czasowych do 1. i 2. części (wcześniej były one dostępne jedynie w Warped), a także umożliwienie rozgrywki jako Coco, siostra Crasha. Sympatyczna bohaterka jest przeurocza ale pod względem rozgrywki niczym nie różni się od swojego brata i dysponuje tymi samymi ruchami. Jej wybór jest więc decyzją jedynie kosmetyczną. No i są tu również wspomniane przeze mnie zmiany w systemie zapisu - mamy tutaj autosave, jak również możliwość zapisania naszych postępów w dowolnym momencie będąc w hubie, z którego wybieramy się na kolejne przygody.
Ekipa z Vicarious Visions świetnie wywiązała się z powierzonego im zadania i udało im się wskrzesić jednego z najbardziej kultowych bohaterów, tworząc dopracowaną kolekcję odświeżonych gier. Mam jednak wrażenie, że z N.Sane Trilogy lepiej będą bawić się osoby, które przed laty zagrywały się w oryginał, niż młodzi gracze, chcący zobaczyć w co ongiś się zagrywano – może odstraszyć ich nieco wysoki próg wejścia w pierwszej części. Mimo tego Crash Bandicoot N. Sane Trilogy to świetna, warta swojej ceny kolekcja. Za około 150 zł dostajemy tutaj 3 udane platformówki, które zapewniają wiele godzin dobrej zabawy.
Aktualizacja - wersja PC
29 czerwca gra doczekała się portu na inne platformy - Nintendo Switch, Xboksa One oraz pecety. Ta ostatnia wersja jest najciekawsza, to bowiem oficjalny debiut popularnego bohatera na tym sprzęcie. Na szczęście jest to jednocześnie debiut bardzo udany - pod praktycznie każdym względem.
Nadal mamy tu do czynienia z trylogią - kompletnym pakietem, zawierającym trzy części serii oraz nowością w postaci dodatkowych, jeszcze bardziej wymagających poziomów Stormy Ascent i Future Tense, które sprawdzają się dobrze nie tylko jako test umiejętności, ale i... cierpliwości. Już podstawowe poziomy momentami bywały momentami dość frustrujące, te zaś wyjątkowo nie wybaczają błędów. Cena trylogii w wersji PC wynosi 169 zł (Steam) co wydaje się być całkiem rozsądne - mamy tu do czynienia z trzema gruntownie odświeżonymi grami.
Pozytywnie wypada również sama jakość portu. Wymagania sprzętowe są bardzo rozsądne i gra ruszy nawet na nieco starszych urządzeniach. Liczba dostępnych opcji graficznych nie powala, ale jest całkiem zadowalająca. No i jest to jedyna wersja gry, która pozwala na rozgrywkę w 60 klatkach na sekundę - takiej możliwości nie ma nawet na najmocniejszych konsolach, czyli PlayStation 4 Pro i Xbox One X. W przypadku tak dynamicznej i wymagającej precyzji platformówki momentami robi to różnicę.
Również pod względem sterowania nie ma tutaj powodów do obaw. Pecetowe N.Sane Trilogy oferuje wsparcie dla kontrolerów, ale nie są one wymagane. Możliwa jest także rozgrywka przy pomocy klawiatury. I tutaj ciekawostka - takie rozwiązanie jest zaskakująco komfortowe i sprawdza się całkiem nieźle. Sam preferuję korzystanie z pada, ale nie zdziwię się, jeśli niektórym do gustu bardziej przypadnie właśnie typowo pecetowe sterowanie.
Podsumowując, pecetowa trylogia z przygodami Crasha Bandicoota to bez wątpienia udana konwersja, oferująca płynną i świetnie wyglądającą zabawę, która nie wymaga nowego i kosztownego sprzętu. Osoby, które lubią trudne, trójwymiarowe platformówki i od lat zazdrościły konsolowcom Crasha z pewnością będą z tej wersji bardzo zadowolone.
Plusy:
+ świetna oprawa audiowizualna;
+ to nadal te same dobre produkcje;
+ trzy gry w cenie jednej;
+ świetne odwzorowanie wyglądu postaci;
+ wierność pierwowzorom.
Minusy:
- krótszy skok potrafi frustrować;
- część 1. jest nieco archaiczna mimo odświeżenia;
- brak polskiej wersji językowej.
Źródło: fot. Activision
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat