2Czy syn championa może stać się równie wielką gwiazdą bez popełniania błędów swojego ojca? Zwłaszcza, gdy na ringu staje syn Ivana Drago, człowieka, który kiedyś pozbawił Apollo Creeda życia podczas walki. Zaczyna się kierować emocjami, a nie zdrowym rozsądkiem. Odsuwa od siebie wszystkich którym na nim zależy. Nawet swojego mentora. Wszystko, by pomścić ojca i pokazać, że jest jego godnym następcą. Jeśli liczyliście na jakąś nową opowieść z boksem w tle, to muszę was zmartwić. Creed 2 to znana nam dobrze historia wojownika, który raz dotkliwie posłany na deski przyrzeka, że już więcej na nich nie wyląduje. Dostajemy znane frazesy typu „by zadać ból, musisz poczuć nauczyć się go przyjmować”, „rodzina jest najważniejsza”, „by skutecznie walczyć, musisz wiedzieć dlaczego to robisz”. Wszystko jednak podany w przyjemny, a czasami nawet wzruszający sposób. Steven Caple Jr. znakomicie wyczuwa puls serii o Rockym i serwuje nam kolejny rozdział jego przygód. I pomimo tego, że seria opowiada o losach Adonisa Creeda, chcącego odcisnąć swoje piętno na historii boksu, to jednak postać kultowego Rocky’ego Balboy jest tu niezbędna. Bez niego byłby to po prostu kolejny film o dwóch zdeterminowanych pięściarzach. Z nim jest to kolejny rozdział. Do tego dostajemy powrót jednego z najbardziej charyzmatycznych z jego przeciwników. Oto bowiem na horyzoncie pojawia się Drago. Dawno zapomniany champion. Człowiek który w dniu gdy Balboa posłał go na deski stracił wszystko. Nie tylko tytuł ale także godność, rodzinę, ojczyznę. Teraz chce wraz z synem to odzyskać. Cały wątek rodziny Drago jest, moim zdaniem, genialnie rozwiązany. Nie są to sadyści czy potwory. To ludzie, który mają już dość klepania biedy. Zostali zapomniani nie tylko przez fanów, ale też przez historię. Jest to znakomite pokazanie jak przewrotny jest sport i jak niewdzięczny jest to biznes, który swoich championów wyrzuca na śmietnik. Zresztą sam Balboa jest tego najlepszym przykładem. Mieszka sam w niedużej kamienicy. Prowadzi restaurację, która najlepsze czasy ma dawno za sobą. Nie ma kontaktu z synem. Gdyby nie Adonis, byłby sam jak palec. Sport o nim zapomniał. Jego nazwisko jest przypomniane w telewizji jedynie jako ciekawostka. Sama budowa filmu przypomina wszystkie inne filmy z Rockym. Champion wygrywa. Champion przegrywa. Rozpoczyna morderczy i widowiskowy trening, by odzyskać co utracił na ringu. Mimo tego, że dobrze wiemy jaki będzie finał tej opowieści od początku drżymy o jej zakończenie. Trzymamy kciuki za naszego bohatera. Kibicujemy mu za każdym razem jak staje na ringu. Same walki zostały realizowane bardzo realistycznie i dynamicznie. Widać, ze aktorzy przygotowali się do powierzonych ról. W pewnym momencie widz zapomina, że ogląda film i zaczyna wierzyć w to, że obserwuje prawie starcie dwóch pięściarzy. Jest pot. Jest krew. Są łzy. Czyli wszystko to czego po filmie sportowym byśmy oczekiwali. Zarówno Michael B. Jordan jak i Florian Muntreanu są świetni w swoich rolach. Widz z miejsca kupuje ich ból i cierpienie. Wierzy w ich motywację. Zwłaszcza Munteanu wypada niezmiernie przekonująco. Jednak czego by młodzież nie robiła to i tak cały film kradną Sylvester Stallone i Dolph Lundgren. Ponowne spotkanie tych wrogów zostało świetnie napisane. Pomiędzy nimi nie ma nienawiści. Jest złość na to, co się wydarzyło te 20 lat temu. Rocky nosi ze sobą brzemię tego, że na jego rękach zmarł jego najlepszy przyjaciel. Ivan natomiast przegrał nie tylko tytuł, ale także przyszłość swoją i syna. Jeden z nich może jeszcze naprawić sytuację w której się znajduje. Creed 2 to film pełen adrenaliny, mocnej rapowej muzyki podbijającej klimat tego brutalnego sportu oraz odrobina dawnej magii. Fani Rocky'ego będą zadowoleni.  Ta część bowiem spina klamrą wszystkie poprzednie czyniąc sagę spójną. Fani pierwszej części mogą być lekko zawiedzeni, gdyż kontynuacja pod względem scenariuszowym jest trochę słabsza.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj