Kenya Barris to facet z dobrymi pomysłami. To jak z Black-ish stworzył obecnie najlepszy serial komediowy jest godne podziwu. Zapowiadało się na typowe schematyczne przedstawienie czarnoskórych bohaterów, a wyszedł serial zabawny, inteligentny i z sercem. I wiele wskazuje na to, że spin-off nie będzie odstawiać od konwencji oryginału. Już sam początek, jak Zoe przejmuje "wewnętrzną narrację Dre" jest zabawny i mądrze przeprowadzony. Taki prosty zabieg jest ważnym sygnałem, że Barris nie będzie się tutaj odcinać. Tak jak Black-ish często komentuje rzeczywistość, wyśmiewa stereotypy społeczne (niezależnie od rasy) i tym podobne, tak spin-off poruszy podobne kwestie w rzeczywistości college'u. Dostajemy w tym odcinku wiele dobrych pomysłów piętnujących segregacje rasowe objawiające się przez brak chęci integracji między społecznościami. A zarazem mamy mądre poruszenie i wyjaśnienie tego stanu rzeczy przez Zoe w monologu skierowanym do dziekana. Mądrze też pokazane relacje pomiędzy różnymi społecznościami, niechęć na tle rasowym czy dziwność różnych działalności około studenckich. Jednocześnie to wszystko jest przedstawiane z odpowiednim urokiem, humorem i gagami na poziomie tego serialu. Yara Shahidi udowadnia, że nie potrzebuje całej rodziny Johnsonów i jest w stanie sama ciągnąć nowy serial. Jej Zoe na studiach jest trochę inna, bo choć pewna siebie, widzimy jej pomyłki, potknięcia i zwyczajne dziewczyńskie zakręcenia przy przystojnym chłopaku. Wiele sytuacji pokazuje ją w zupełnie innym środowisku i w innej roli niż dotychczas, a to nie tylko pozwala rozwinąć postać, to jeszcze działa w akcencie humorystycznym. Specyficzne ukazanie rzeczywistości studenckiej okazuje się trafne ze strony Barrisa. Z jednej strony jest to jakoś związane z rzeczywistością, ale jednocześnie jest w tym co przerysowanego dla celów komediowych oraz merytorycznych. Dobrze to widać po zarządzających uczelnią, którzy wpisują się w dziwność, jaką możemy oczekiwać. Są dla Zoe tym, czym dla Andre są jego współpracownicy i na podobnym poziomie bawią. Zaskoczeniem jest epizod Charlie'ego w roli nietypowej dla niego – wykładowcy. Pozostałe nowe postacie na razie są w porządku, czuć potencjał, ale więcej powiedzieć nie można, bo nie dostali wystarczająco dużo czasu. Na pewno najwięcej zyskuje nowa przyjaciółka – jej pierwsza rozmowa z Zoe dobrze bawi. Po tym jednym odcinku proponowanego spin-offa powiem szczerze: to może się udać. Jest w tym pomysł na poruszenie podobnych kwestii, ale w rzeczywistości studenckiej, więc potencjał jest wielki, bo jednocześnie pozwala na coś innego niż w oryginalnym serialu. Pozytywnie, śmiesznie i z sercem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj