Motyw przewodni czwartego odcinka Black-ish stanowi zachowawczość Andre w sytuacjach sam na sam z osobą o białej karnacji. Ta ciekawa perspektywa szybko zarysowana zostaje poprzez kontakt z uroczą dziewczynką w windzie, co jednocześnie wyznacza odpowiednio humorystyczny ton. Przekonania bohatera o tym, jak traktuje go otoczenie, są kreślone w umiejętny sposób, ale jeszcze lepiej serial radzi sobie z rozbrajaniem ich, po drodze zahaczając nawet delikatnie o problematykę rasizmu odwróconego i casualowego - nie w pełni świadomego i nie zawsze wynikającego ze złych intencji. Bądź co bądź kontrowersyjne tematy traktowane są tu z tradycyjnym wdziękiem i dystansem. Do rozpuku bawi pomysłowość scenarzystów – wstawka retro z klasycznego serialu oraz odwołania do dysonansu w muzyce Drake’a i gangsta rapu N.W.A. – a także zaskakująca odwaga, ujawniająca się w gagu z zastrzeleniem Andre przez policjanta. To pomysł wyjątkowo ryzykowny, ale zaprezentowany z wyczuciem i bez wzburzania nastroju widza, szczególnie we wrażliwej na tym punkcie Ameryce. Kapitalna jest także scena w windzie, w której tylko za pomocą mimiki i reakcji na zachowanie blondynki burzone są jedne stereotypy i utrwalane inne – m.in. te, że w naturze człowieka głupota zwykle przeważa nad złem. Humorystyczną zajawką odcinka są także sekwencje wspólnej jazdy samochodem – ta, w której roztańczona młodzież wchodzi w interakcje z niechętnym Andre, a przede wszystkim odwożenie do domu pijanej Janine i ucieczka przed policją. Na drugim planie twórcy sięgają zaś po kolejny uniwersalny motyw rodzinny, którym jest poszukiwanie kontaktu matki z dorastającymi dziećmi. To prawdziwa życiowo sytuacja, którą można przełożyć na każdą szerokość geograficzną. Bryluje dziadek i zastosowanie jego technik podrywu, a także wirtualna rozmowa z Rainbow, która okraszona jest zabawnym wykorzystaniem emoji. Do znudzenia można chwalić aktorskie popisy stałej obsady, ich naturalność i ekspresyjność. Nawet gościnnie odwiedzający rodzinę Johan, sam w sobie nieciekawy, a kontrastujący jedynie obiegowe poglądy, jest łatwy do zaakceptowania. Ustami wspomnianej wyżej Rainbow otrzymujemy zaś najważniejsze przesłanie odcinka, traktujące o tym, że zmianę należy zacząć najpierw od samego siebie. Kenya Barris, twórca Black-ish, nie boi się rzucać prostymi morałami. Można jej zarzucać przekłamywanie rzeczywistości, bo w serialu prezentuje tylko wybrany, utytułowany ułamek czarnoskórej społeczności, ale na jego przykładzie obśmiewa powszechnie spaczone schematy myślenia. Przy okazji potrafi też dać pstryczka w nos Hollywood i skłonić do odczytania w nowym świetle takiej filmowej klasyki jak Wożąc panią Daisy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj