Czarno to widzę: sezon 3, odcinek 4 – recenja
Tylko z pozoru niewymagająca komedia Czarno to widzę (Black-ish) weszła w trzecim sezonie na jeszcze wyższy poziom społecznego zaangażowania. Pod przykrywką rodzinnych perypetii rozlicza się z kolejnymi istotnymi życiowo i kulturowo tematami. Po wierze i wyborach przyszła kolej na rasowe uprzedzenia.
Tylko z pozoru niewymagająca komedia Czarno to widzę (Black-ish) weszła w trzecim sezonie na jeszcze wyższy poziom społecznego zaangażowania. Pod przykrywką rodzinnych perypetii rozlicza się z kolejnymi istotnymi życiowo i kulturowo tematami. Po wierze i wyborach przyszła kolej na rasowe uprzedzenia.
Motyw przewodni czwartego odcinka Black-ish stanowi zachowawczość Andre w sytuacjach sam na sam z osobą o białej karnacji. Ta ciekawa perspektywa szybko zarysowana zostaje poprzez kontakt z uroczą dziewczynką w windzie, co jednocześnie wyznacza odpowiednio humorystyczny ton. Przekonania bohatera o tym, jak traktuje go otoczenie, są kreślone w umiejętny sposób, ale jeszcze lepiej serial radzi sobie z rozbrajaniem ich, po drodze zahaczając nawet delikatnie o problematykę rasizmu odwróconego i casualowego - nie w pełni świadomego i nie zawsze wynikającego ze złych intencji.
Bądź co bądź kontrowersyjne tematy traktowane są tu z tradycyjnym wdziękiem i dystansem. Do rozpuku bawi pomysłowość scenarzystów – wstawka retro z klasycznego serialu oraz odwołania do dysonansu w muzyce Drake’a i gangsta rapu N.W.A. – a także zaskakująca odwaga, ujawniająca się w gagu z zastrzeleniem Andre przez policjanta. To pomysł wyjątkowo ryzykowny, ale zaprezentowany z wyczuciem i bez wzburzania nastroju widza, szczególnie we wrażliwej na tym punkcie Ameryce. Kapitalna jest także scena w windzie, w której tylko za pomocą mimiki i reakcji na zachowanie blondynki burzone są jedne stereotypy i utrwalane inne – m.in. te, że w naturze człowieka głupota zwykle przeważa nad złem. Humorystyczną zajawką odcinka są także sekwencje wspólnej jazdy samochodem – ta, w której roztańczona młodzież wchodzi w interakcje z niechętnym Andre, a przede wszystkim odwożenie do domu pijanej Janine i ucieczka przed policją.
Na drugim planie twórcy sięgają zaś po kolejny uniwersalny motyw rodzinny, którym jest poszukiwanie kontaktu matki z dorastającymi dziećmi. To prawdziwa życiowo sytuacja, którą można przełożyć na każdą szerokość geograficzną. Bryluje dziadek i zastosowanie jego technik podrywu, a także wirtualna rozmowa z Rainbow, która okraszona jest zabawnym wykorzystaniem emoji. Do znudzenia można chwalić aktorskie popisy stałej obsady, ich naturalność i ekspresyjność. Nawet gościnnie odwiedzający rodzinę Johan, sam w sobie nieciekawy, a kontrastujący jedynie obiegowe poglądy, jest łatwy do zaakceptowania.
Ustami wspomnianej wyżej Rainbow otrzymujemy zaś najważniejsze przesłanie odcinka, traktujące o tym, że zmianę należy zacząć najpierw od samego siebie. Kenya Barris, twórca Black-ish, nie boi się rzucać prostymi morałami. Można jej zarzucać przekłamywanie rzeczywistości, bo w serialu prezentuje tylko wybrany, utytułowany ułamek czarnoskórej społeczności, ale na jego przykładzie obśmiewa powszechnie spaczone schematy myślenia. Przy okazji potrafi też dać pstryczka w nos Hollywood i skłonić do odczytania w nowym świetle takiej filmowej klasyki jak Wożąc panią Daisy.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Piotr WosikDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat