Po tym, jak John Ross dowiedział się, że Rebecca wysłała e-maila do Eleny, można było oczekiwać sporej dawki emocji. Wątek niestety rozczarował. Przewidywałem, że poznamy jej tajemnicze zamiary, a zamiast tego posunięto się do nudnego szantażu, którego efektem było wyjawienie prawdy Christopherowi. Brakowało w tym wątku czegoś więcej, czegoś, co nas zaintryguje i przyciągnie do ekranu.
[image-browser playlist="601215" suggest=""]©2012 TNT
Patrząc na wszystkie postacie, najgorsze wrażenie sprawiają Elena i Christopher. Oboje są za bardzo przewidywalni. Misja Christophera, by udowodnić, że jest wart bycia Ewingiem nie ma w sobie ani nutki zaskoczenia. Jego walka z uczuciami do Eleny i Rebeki również nie potrafi zainteresować. Można mieć jedynie nadzieję, że wraz z ujawnieniem spisku małżonki coś tutaj się zmieni. Elena natomiast ma sprawiać wrażenie ambitnej kobiety, a jak na razie, wydaje się być jedynie pustym pionkiem w grze bardziej doświadczonych graczy.
Nie zaimponował rozwój wątku Marty, czy kim ona tam jest, gdyż przecież wiemy, że z pewnością nie jest Martą, choć wciąż się za nią podaje. Na początku sprawiała wrażenie wyrachowanej kobiety, która ma własny cel w całym interesie. A teraz robią z niej wariatkę jadącą na psychotropach. Brnięcię w tak oczywiste rozwiązanie zepsuło potencjał tej postaci.
[image-browser playlist="601216" suggest=""]©2012 TNT
Największą zaletą jest J.R., który bryluje w każdym odcinku. To, jak porusza się z gracją we wszelkich intrygach, rolując wszystkich na około, jest godne podziwu. Naturalnie jego ofiarą padł nawet John Ross. Higman aktorsko nadal jest najlepszy w tym serialu. Ma niesamowitą charyzmę i potrafi przekonać do swojego wizerunku wcielonego zła.
Czwarty odcinek Dallas nie jest tak dobry, gdyż prowadzone wątki nie są tak ciekawe, jak w poprzednich odcinkach. Narracja bardzo zwolniła, a intrygi nie rozwinęły się w oczekiwanym kierunku. Brakowało tego dynamizmu, emocji i nakładających się na siebie spisków, które wcześniej imponowały.
Ocena: 5/10