Wątek Stephena pozytywnie zaskakuje, bo twórcy przygotowali sprawnie zrealizowaną niespodziankę. Wszystkie znaki podczas wycieczki w lesie sugerują, że Stephen się nie myli - Peter jest jednym z nich. Widzimy przecież pewien dowód w scenie na moście, gdzie aparat zostaje złapany za pomocą telekinezy. Do tego wszystkiego twórcy dość specyficznym zachowaniem Petera sugerują, że ukrywa prawdę. Nie podoba mi się jedynie postępowanie Stephena, który atakuje go zbyt nachalnie i gwałtownie. Dyplomatyczne rozwiązanie mogło zakończyć się sukcesem, ale chłopak zachowuje się skrajnie głupio. Poniekąd cieszy niespodzianka z cliffhangera, która jednocześnie daje do myślenia nad wszystkim, co rozgrywało się podczas wycieczki. Czyżby Peter w ogóle nie miał nic wspólnego z Ludźmi Jutra i w istocie za wszystko odpowiadał jego brat? Po raz pierwszy jakiś motyw fabularny zostaje w tym serialu poprowadzony z głową i bez absurdów.

Interesująco wyglądają retrospekcje Johna, które pierwszy raz w tym serialu odznaczają się klimatem. W scenach tych reżyser odpowiednimi manewrami wprowadza bardzo przyjemną komiksową atmosferę. Wszystko trąci sztampą, ale tym razem przedstawiono nam to z głową i odpowiednimi emocjami. Moment, gdy młody John czyta sobie przygody Flasha (naturalnie, że musiał być to TEN superbohater...), i późniejsze jego działanie ogląda się znakomicie. Dobrą rolę odgrywa zwłaszcza Jedekiah, który w sposób bezwzględny uczy Johna życiowej prawdy.

[video-browser playlist="633880" suggest=""]

Mieszane uczucia wywołuje wątek Johna i Astrid, który momentami jest naciągany i nie brak w nim typowych dla tego serialu absurdów. Całość jest zbyt rozwlekana i wypełniona dość przesadzonymi motywami (np. w jednej scenie słyszymy od Johna, że za kilka sekund ich złapią, a docierają do nich po 20 minutach odcinka). Mimo wszystko tutaj także reżyser daje popis ciekawego podejścia, ponieważ scena ze śpiewem Astrid tworzy naprawdę intrygujący klimat, którego temu serialowi brakowało od początku.

Świetnie wygląda też Hilary, która wyrasta na bezwzględną i okrutną kobietę chcącą zrobić karierę, krocząc po trupach. Jej scena rozmowy z Jedekiahem to coś, czego ten serial potrzebuje. Zostaje dobrze pokazana i nie brak w niej napięcia oraz emocji.

The Tomorrow People tym razem pozytywnie zaskakuje. Za kamerą po raz pierwszy staje operator serialu, który potrafi nadać mu jakiś klimat, a dzięki temu także sama historia jest lepiej przedstawiona.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj