Jeff Davis uważnie podchodzi do rozwoju mitologii wilkołaków, dając nam z każdym odcinkiem jakieś nowe ciekawe smaczki. Tym razem znakomicie to wygląda w scenie rozmowy Dereka z przywódcą stada alf. Wszystko staje się jasne, dlaczego grupa słucha się innego. Dobry, efektywny pomysł, który tłumaczy coś tak nieprawdopodobnego, jak stado alf działające w jednym wspólnym celu. Jednocześnie wiemy, że nie oni odpowiadają za rytualne morderstwa.
Świetnie też wypada rywalizacja bohaterów z bliźniakami. Ich konflikt przypomina raczej wzajemnie dokuczanie niż walkę na śmierć i życie. Nie ma tu żadnej stawki poza, "wkurzymy drugą stronę - wygrywamy". Dzięki temu jest trochę akcji, rozwoju postaci (relacja Isaaca i Alyson) i, tradycyjnie, humoru. W kwestiach rozśmieszania numer jeden to zawsze Styles. W każdym odcinku ma swoje pięć minut.
[video-browser playlist="635637" suggest=""]
Jak na razie dobrze rozwija się wątek rytualnych morderstw. W odkryciu nowych faktów rolę odgrywa Lydia, ale na razie nie wiemy, skąd u niej te dziwne wizje. To wciąż pozostaje tajemnicą. Brawa dla Davisa za rozbudowanie mitologii serialu o celtyckie wierzenia i druidów. Ktokolwiek popełnia te zbrodnie, wydaje się, że człowiekiem nie jest. Pierwsze minuty odcinka z właścicielem psa sugerują, że to jakaś magiczna istota. Intryguje dodatkowo postać profesora, który na liście podejrzanych jest już od 2. sezonu. Jaką w tym odgrywał rolę?
Teen Wolf trzyma wysoki poziom. Kolejny dynamiczny i wciągający odcinek bardzo rozwija mitologię serialu, intryguje, nie brak w nim emocji i zapewnia wyśmienitą rozrywkę.