Remake (nie)godny polecenia?
Po remake’u Destroy All Humans! nie spodziewałem się wiele i w zasadzie gra pod tym względem mnie nie zawiodła. Gdybym miał oceniać ją wyłącznie pod kątem odwzorowania pierwowzoru, to mamy tutaj poczciwy kawał dobrej roboty. Kto pamięta oryginał, ten odnajdzie się w nowej wersji od pierwszej zapuszczonej sondy analnej. Stara oprawa graficzna otrzymała nowy wygląd, aczkolwiek nie powiedziałbym, że odzwierciedla ona poziom graficzny współczesnych konsol. Jest jedynie poprawnie. Stare misje, cóż… pozostały nadal stare. Wszystko zostało zachowane 1:1 więc nie spodziewajcie się rozbudowanych zadań trwających po kilkadziesiąt minut. To nie ta gra. Tutaj ich przejście zajmie Wam co najwyżej kilkanaście minut. Pomnóżcie to sobie przez dwadzieścia kilka misji, to wyjdzie Wam, ile czasu potrzebujecie, żeby Destroy All Humans! odstawić na półkę. Zadania zaprojektowane są na jedną modłę i o ile na początku taka konstrukcja jest ciekawa, to szybko popadamy w nudę i marzymy o tym, aby jak najprędzej skończyć ten tytuł. Kiedy czas ich trwania jest pozytywem? Wtedy, kiedy chcemy głupkowato pobawić się w rozwałkę. Bo łatwo i szybko można się rozerwać, wcielając się w naszego śmieszkowatego kosmitę, bawiąc się w eksterminatora ludzkości czy niszcząc kilka budynków naszym latających spodkiem. A jak komuś mało, to może sprawdzić się w kilku rodzajach wyzwań, jakie twórcy przygotowali dla graczy lub poszukać specjalnych przedmiotów dających nam troszkę więcej DNA niezbędnego do ulepszenia naszego pozaziemskiego despoty oraz jego statku. Nie łudźcie się jednak, że będą to zróżnicowane wyzwania. Co to, to nie.Było mało, jest mało
Jak na kosmiczną superrozwiniętą i inteligentną formę życia, nasz Crypto na Ziemię trafił w bardzo budżetowej wersji. Kosmiczny (anty)bohater ma raptem cztery rodzaje broni, kilka umiejętności psionicznych i nic poza tym. Podobnie rzecz się ma z naszym latającym dyskiem. Ulepszanie postaci i statku kosmicznego niewiele tu pomaga. W zasadzie ogranicza się do zwiększania pojemności magazynku, siły rażenia broni czy zdolności odradzania się mocy i pancerza. I znów, podobnie jak przy treści, mamy pełne odwzorowanie w skali 1:1 bez żadnych nowości i uwspółcześnień.Czarny humor klasy B
Powróćmy jeszcze do początku. W latach 90. mieliśmy sporo kosmicznych produkcji filmowych. Część z nich trafiła wyłącznie do niszowej dystrybucji i właśnie z nich w dużej mierze gra się nabijała wtedy i robi to do teraz. Zielonkawi kosmici (Crypto nienawidzi, kiedy tak się go nazywa) ścierają się z facetami w czerni, którzy jako jedyni są zorientowani w temacie, a pozostałym wmawia się, że to działania komunistów lub ich zwolenników. Te motywy walki demokracji z komunizmem są nadal widoczne w remake’u gry, ale nie mają już takiego wydźwięku. Czarny humor dziś już wcale nie jest taki czarny, bo się… zdewaluował i zwyczajnie przestał być na topie. Kąśliwe frazesy rzucane przez Crypto nie są już takie zabawne.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj