W nowej wersji Destroy All Humans! wcielimy się w kosmitę Crypto, który w latach 50. minionego wieku ląduje na Ziemi w celu pobrania próbek ludzkiego DNA. Podobnie, jak w pierwowzorze, kosmita przybierze wygląd człowieka i za pomocą psychokinezy oraz broni, jak np. Anal Probe Gun, będzie infiltrował ziemską społeczność. W grze pojawi się także bonus, który nie był dostępny w oryginalnej produkcji - to misja Lost Mission of Area 42.
Premiera (Świat)
28 lipca 2020Premiera (Polska)
28 lipca 2020Gatunek:
AkcjaPlatforma:
PC, PS4, Xbox OneWydawca:
Świat: THQ Nordic
Najnowsza recenzja redakcji
Po 15 latach Crypto-137 powraca na Ziemię, by spróbować raz jeszcze ją podbić. Remake Destroy All Humans! stara się zachować ducha oryginału, ale tamte czasy już dawno odeszły do lamusa i to, co dawniej bawiło, dziś już wcale nie jest śmieszne.
Czarny humor zawarty w grze dostrzegą tylko ci, którzy pamiętają pierwowzór oraz klasyki kina B traktującego o inwazji „zielonych ludków” na nasz ziemski padół.
Remake (nie)godny polecenia?
Po remake’u Destroy All Humans! nie spodziewałem się wiele i w zasadzie gra pod tym względem mnie nie zawiodła. Gdybym miał oceniać ją wyłącznie pod kątem odwzorowania pierwowzoru, to mamy tutaj poczciwy kawał dobrej roboty. Kto pamięta oryginał, ten odnajdzie się w nowej wersji od pierwszej zapuszczonej sondy analnej. Stara oprawa graficzna otrzymała nowy wygląd, aczkolwiek nie powiedziałbym, że odzwierciedla ona poziom graficzny współczesnych konsol. Jest jedynie poprawnie.
Stare misje, cóż… pozostały nadal stare. Wszystko zostało zachowane 1:1 więc nie spodziewajcie się rozbudowanych zadań trwających po kilkadziesiąt minut. To nie ta gra. Tutaj ich przejście zajmie Wam co najwyżej kilkanaście minut. Pomnóżcie to sobie przez dwadzieścia kilka misji, to wyjdzie Wam, ile czasu potrzebujecie, żeby Destroy All Humans! odstawić na półkę.
Zadania zaprojektowane są na jedną modłę i o ile na początku taka konstrukcja jest ciekawa, to szybko popadamy w nudę i marzymy o tym, aby jak najprędzej skończyć ten tytuł. Kiedy czas ich trwania jest pozytywem? Wtedy, kiedy chcemy głupkowato pobawić się w rozwałkę. Bo łatwo i szybko można się rozerwać, wcielając się w naszego śmieszkowatego kosmitę, bawiąc się w eksterminatora ludzkości czy niszcząc kilka budynków naszym latających spodkiem. A jak komuś mało, to może sprawdzić się w kilku rodzajach wyzwań, jakie twórcy przygotowali dla graczy lub poszukać specjalnych przedmiotów dających nam troszkę więcej DNA niezbędnego do ulepszenia naszego pozaziemskiego despoty oraz jego statku.
Nie łudźcie się jednak, że będą to zróżnicowane wyzwania. Co to, to nie.
Było mało, jest mało
Jak na kosmiczną superrozwiniętą i inteligentną formę życia, nasz Crypto na Ziemię trafił w bardzo budżetowej wersji. Kosmiczny (anty)bohater ma raptem cztery rodzaje broni, kilka umiejętności psionicznych i nic poza tym. Podobnie rzecz się ma z naszym latającym dyskiem. Ulepszanie postaci i statku kosmicznego niewiele tu pomaga. W zasadzie ogranicza się do zwiększania pojemności magazynku, siły rażenia broni czy zdolności odradzania się mocy i pancerza.
I znów, podobnie jak przy treści, mamy pełne odwzorowanie w skali 1:1 bez żadnych nowości i uwspółcześnień.
Czarny humor klasy B
Powróćmy jeszcze do początku. W latach 90. mieliśmy sporo kosmicznych produkcji filmowych. Część z nich trafiła wyłącznie do niszowej dystrybucji i właśnie z nich w dużej mierze gra się nabijała wtedy i robi to do teraz. Zielonkawi kosmici (Crypto nienawidzi, kiedy tak się go nazywa) ścierają się z facetami w czerni, którzy jako jedyni są zorientowani w temacie, a pozostałym wmawia się, że to działania komunistów lub ich zwolenników.
Te motywy walki demokracji z komunizmem są nadal widoczne w remake’u gry, ale nie mają już takiego wydźwięku. Czarny humor dziś już wcale nie jest taki czarny, bo się… zdewaluował i zwyczajnie przestał być na topie. Kąśliwe frazesy rzucane przez Crypto nie są już takie zabawne.
Remake Destroy All Humans! jest grą przyzwoitą i tylko przyzwoitą. Brakuje mi w niej odniesień do współczesności, wykorzystania motywów oryginału i przemodelowania tego odrobinę tak, by nadać jej nowoczesny charakter. Brak tu również bardziej rozbudowanych mechanizmów i głębi w systemie rozgrywki. Autorzy poszli na łatwiznę, ale nie zrobili nic, aby uczynić grę bardziej grywalną. Jest to produkcja z gatunku tych, po które można sięgnąć, ale ich pominięcie nie sprawi, że cokolwiek nas ominie.
PLUSY:
+ przyzwoity remake;
+ postać głównego (anty)bohatera;
+ klimat Ameryki lat 50.
MINUSY:
- szybko się nudzi;
- mało zmian względem oryginału;
- niezbyt grywalna.