Nieczęsto zdarza mi się sięgać po gry wyścigowe, a jeszcze rzadziej po symulacje. Zdecydowałem się jednak złapać za DiRT 4, głównie z sentymentu do czasów, kiedy gra była jeszcze sygnowana nazwiskiem Colina McRae oraz potrzeby zmiany tempa po tych wszystkich tegorocznych strzelankach i grach sci-fi, jakimi przepełniony jest rynek.

Jazda bez trzymanki

Już pierwsze chwile w samouczku przypomniały mi, czemu zwykle omijam takie gry. Dopiero przy trzeciej próbie przejazdu udało mi się wyłapać niuanse i czułość sterowania. I tutaj rada dla grających na PC: jeśli macie możliwość, grajcie na kierownicy, ewentualnie na padzie. Sterowanie jest bardzo responsywne i klawiatura może mieć zgrzyty z precyzją.  To nie jest zwyczajowa arcade'owa ścigałka, gdzie wciska się gaz do dechy i kosi kolejne zakręty. Nawet kiedy wybierzemy uproszczony model jazdy, potrafi on dać nam w kość. I to bynajmniej nie jest narzekanie! Gra wymogła na mnie naukę i zrozumienie maszyny, którą prowadzę. Jednak nowi gracze nie mają się czego obawiać, bowiem system szkolenia, w tym znakomita Akademia Dirt, spełnia doskonale swoją rolę, ucząc nas zarówno podstaw jak i zaawansowanych sztuczek.
Fot. Codemasters

Pot, pył, benzyna i turbosprężarki

Liczba i różnorodność aut, jakimi pokonywać będziemy trasy, jest więcej niż wystarczająca. Do dyspozycji gracza oddano 54 auta podzielone na grupy. Od nieistniejących już grup A, B i N, przez historyczne, grupę R, aż po półciężarówki i buggy. Całkowicie wycinając przy tym zarówno auta jak i trasy z zawodów WRC. Auta, prócz grup, podzielone są rodzajami napędu. Mamy więc zarówno przednionapędowe, jak i te z napędem tylnym i na cztery koła. Auta możemy modyfikować i usprawniać, co łączy się nie tylko z podwyższeniem ich wytrzymałości jak i wydajności, ale też z dłuższym czasem napraw, co po ciężkich uszkodzeniach może dać nam w kość i nawet spowodować otrzymanie ostrych kar czasowych.
Fot. Codemasters

Kierowca - karierowicz

Za wspomniane naprawy, jak i PR i wiele inny rzeczy w naszej drużynie odpowiadają pracownicy. Na ich zatrudnienie wydajemy pieniądze zarobione na zawodach. Wiadomo, im pracownik lepszy, tym więcej chce zarabiać, ale i wyższe profity generuje, a i odblokowuje nowe możliwości, takie jak dostęp do lepszych modyfikacji pojazdu. To także szybsze naprawy, czy też lepsze umowy ze sponsorami, szybszą naprawę i inne rzeczy usprawniające znacznie rozgrywkę. Nie jest to skomplikowany managment, dodatkowo dość intuicyjny. Nie radzę go natomiast ignorować, bo może nas to ugryźć w zadek. Sponsorzy spełniają jeszcze jedną rolę, dają nam zadania do wykonania podczas wyścigu. Nie są to rzeczy przesadnie trudne, przynajmniej na początku. Na przykład przejechać odcinek, bądź całą trasę, bez korzystania z opcji automatycznego powrotu na nią po wypadnięciu z drogi. Wykonanie ich przynosi nam dodatkowe dochody i polepsza relacje ze sponsorami, niewykorzystanie jednak je pogarsza, co ma wpływ na premie, a może i doprowadzić do zerwania umowy. Prócz standardowych zawodów mamy jeszcze tryby wyzwań, oraz wieloosobowy, które sprawdzają się naprawdę dobrze i dają mnóstwo frajdy.
Fot. Codemasters

Góry, łąki, śnieg i asfalt

Maszyna i zespół to jedno, ale jeszcze trzeba mieć się na czym ścigać. Tutaj DiRT 4 również nic a nic nie zawodzi. Zawody rally odbywają się na odcinkach specjalnych w pięciu lokacjach rozrzuconych po całej kuli ziemskiej. Są to Fitzroy w Australii, Tarragona w Hiszpanii, Michigan w USA, Värmland w Szwecji i walijskie Powys. Ralycross natomiast to Lydden Hill Race Circuit w UK, Höljesbanan ze Szwecji, po sąsiedzku norweskie Lånkebanen, the Circuit de Lohéac prosto z Francji i powrót na Półwysep Iberyjski, tym razem do Portugalii i Pista Automóvel de Montalegre. Do tego dochodzą jeszcze stadiony do wyścigów ciężarówek czy też piaskowe "areny" dla buggy. Na koniec jeszcze mamy bardzo ciekawa opcję Moja Trasa, która umożliwia nam wprowadzenie podstawowych danych ziarna, na bazie których zostaje proceduralnie wygenerowana trasa, po której możemy się ścigać. Graficznie prezentuje się to wszytko po prostu przepięknie, nie mogę znaleźć nic, do czego mógłbym się przyczepić, to samo jeśli chodzi o dźwięk. Nawet polski spotter brzmi bardzo naturalnie. Codemasters odwaliło kawał świetnej roboty z oprawą, detalami i warunkami pogodowymi z jakimi musimy się zmagać, nic mniej nic więcej. Zresztą jest tak z cała grą, to po prostu porządna ścigałka z dobrze już ustatkowaną marką, która wraca do swoich korzeni i robi to dobrze.
Fot. Codemasters
+4 więcej
PLUSY: + powrót do formy marki; + oprawa audiowizualna; + samochody; + tryb Moja Trasa. MINUSY: - sterowanie na klawiaturze; - czasem poziom trudności. Tytuł był ogrywany na laptopie Predator 17, którego test możecie przeczytać tutaj. Bez problemu dźwigał ją na najwyższych ustawieniach powyżej 60 FPS
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj