Prawo, lewo i... w drzewo
Chociaż próg wejścia w nowego DiRTa jest niższy od poprzednich gier, to wcale nie oznacza to, że możemy odpuścić koncentrację. Gra nie wybacza błędów i szybko sprowadza na ziemię „niedzielnych rajdowców”. Dość brutalnie przekonujemy się, że koncentracja w grze jest najważniejsza. W DiRT Rally 2.0 znajdziemy sporo szybkich odcinków rajdowych (szczególnie w Rajdzie Polski), gdzie nietrudno rozwinąć wysokie prędkości. Nierówna nawierzchnia, hopki, wąskie korytarze i inne przeszkody naturalne wymuszają na graczu ciągłe napięcie wszystkich mięśni ciała – niczym prawdziwy kierowca – i baczne obserwowanie tego, co dzieje się przed maską auta oraz słuchanie ostrzeżeń pilota o zbliżających się zakrętach. Kilkunastokilometrowe OS-y, których przejechanie potrafi zająć dobre kilkanaście minut, mają olbrzymie znaczenie dla pozycji końcowej w rajdzie. Gra nie daje nam możliwości cofnięcia się o kilka sekund przed kraksą, a jedynie możemy dokonać restartu całego odcinka - też w limitowanej liczbie na cały rajd. Tym bardziej więc skupienie odgrywa wielką rolę. Do tego dochodzi degradacja trasy oraz zmienne warunki atmosferyczne. Bardzo cieszy mnie regres nawierzchni. Szczególnie odczuwalny na szutrowych trasach, których w grze jest większość. Zadbano o to, aby różnica w przejeździe po „czystej” trasie i takiej zniszczonej była odczuwalna. Auto prowadzi się gorzej na trasie, po której kilku kierowców już przejechało. Opanowanie samochodu staje się wówczas nie lada wyzwaniem. Tak samo, jak w przypadku jazdy w deszczu.Co auto, to nauka
Przygodę z DiRT Rally 2.0 w trybie kariery zaczynamy przednionapędowym pojazdem z niższej klasy. Do auta szybko idzie się przyzwyczaić, co jest wadą i zaletą. Zaletą, gdyż łatwiej przyswajanie równa się lepszym wynikom. Wadą, ponieważ przesiadka na inny samochód kończy się zdecydowanie gorszym rezultatem lub gorzej, na pierwszym zakręcie. Zmiana klasy też jest odczuwalna i zabawę zaczynamy od nowa. Gra oferuje wszechstronny wachlarz pojazdów. Na ich niedobór nie będziemy narzekać. Przekrój klas też jest spory. Są potężne auta grupy B, legendarne samochody, jak i obecne auta znane z rajdowych tras i pojazdy dedykowane do zawodów RallyCross, przednionapędowe, tylnonapędowe, 4WD i inne. Bardzo istotną kwestią jest możliwość przetestowania każdego z pojazdów przed zakupem. Takie auto może zabrać na jazdę testową w losowo wybranej lokalizacji na nawierzchni już wybranej przez gracza . Jak pojazd nam przypadnie do gustu, to możemy go kupić za zgromadzone w grze środki. Te wirtualne pieniądze zdobywa się w tradycyjny sposób – startując w rajdach, zawodach RallyCross oraz czasowych eventach dostępnych w grze. Każde z aut rozwijamy, co ma przełożenie na osiągi i większą możliwość ręcznego modyfikowania parametrów samochodu. Usprawnienia odblokowujemy poprzez używanie auta. Im więcej kilometrów za jego kierownicą przejedziemy, tym więcej ulepszeń zostanie nam odblokowanych. Następnie za zgromadzoną gotówkę możemy te usprawnienia wykupić. Tak samo wykupić możemy usprawnienia dla naszych mechaników i pilota. Wpływają one na skracanie czasu napraw w strefie serwisowej czy na trasie (np. podczas wymiany koła). Skracają także czas kar za resetowanie auta i powrót na trasę.Chciałoby się więcej
DiRT Rally 2.0 jest w moim odczuciu taką troszkę większą wydmuszką. Treści dostępnych w grze jest mało. Mamy tylko kilka rajdów (konkretnie 6 po kilka odcinków w każdym i w przeciwnym kierunku) z czego większość na szutrze. Asfaltowy jest jeden. Takiego w śnieżnej atmosferze nie ma wcale. Dodatki z trasami w Szwecji, Monte Carlo już zostały zapowiedziane. Co więcej, są to te same trasy, które były w "jedynce". Pewnie wkrótce pojawią się także takie z i innymi zróżnicowanymi klimatami, ale płacąc pełną cenę ponad 200 zł za grą chciałby się odczuć tę różnorodność. W RallyCross postawiono na licencjonowane trasy z ubiegłorocznego kalendarza – i też nie wszystkie. Kalendarz FIA w tej dyscyplinie liczył dwanaście zawodów, w grze znalazło się tylko osiem. Zapewne kolejne trafią do gry w formie dodatków. Co z biznesowego punktu widzenia jest zrozumiałe, ale z punktu widzenia gracze niedopuszczalne. To tak, jakby w serii F1 nota bene też od Codemasters, wyciąć pewną część Grand Prix i dodać je później w formie płatnego DLC. Skoro DiRT Rally 2.0 jest licencjonowanym produktem, to powinien był produktem pod tym względem kompletnym, a nie jest.Jak okiem sięgnąć
Gra w wydaniu na konsole PlayStation 4 dostępna jest m.in. w angielskiej wersji językowej – nie wspiera polskiego choćby w samym tekście. Na PC mamy możliwość nawet posłuchania polskiego pilota, ale na konsolach tego nie uświadczymy. Uświadczymy za to dość ładnie zaprojektowane trasy, które mają zróżnicowany poziom trudności. Szczególnie do gustu przypadły mi odcinki rozgrywane po zmroku, kiedy to co jest przed nami oświetlają dodatkowe reflektory zamontowane na przodzie auta. Ostrzegam – łatwo je zbić. Hiszpania w porze zachodzącego słońca też potrafi zachwycić widokiem i dodatkowo oślepić kierowcę. Gra posiada takie momenty, że człowiek żałuje, iż nie ma w niej trybu fotograficznego. Zwykły screencapture nie uchwyci tej idealnej chwili. W większości jednak przypadków oprawa graficzna jest tylko na dobrym poziomie. Jakość tekstur miejscami bywa słaba, ale to rajdówka, gdzie otoczenie mijamy z wysokimi prędkościami, więc kto by się temu przyglądał.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj