Terry Pratchett i Stephen Baxter mieli naprawdę duży i nadzwyczaj nośny pomysł. Co by było, gdybyśmy nagle mogli bez trudu przenosić się z naszej planety na inne alternatywne Ziemie? Takie, na których gdzieś u zarania coś potoczyło się inaczej. Oczywiście oznacza to, że nigdzie poza naszą nie byłoby ludzi – wszak ewolucja to wcale nie taka prosta sprawa. Ale jak nieskończoność dostępnej przestrzeni wpłynęłaby na naszą cywilizację? O tym właśnie była pierwsza powieść Długa ziemia. Ta jest już czwarta. Ostatnia pisana przez ten duet (bo przecież Terry Pratchett już nic więcej nie napisze) i wciąż pełna świeżości oraz nowych pomysłów - w końcu im dalej w świat(y), tym dziwniej i dziwniej. To, że nigdzie nie ma ludzi, nie znaczy, że gdzieś - raz na miliony Ziem - jakaś ewolucja do czegoś nie doprowadziła. Jeśli my możemy przeskakiwać z Ziemi na Ziemię, to może gdzieś jest jakaś inna międzyświatowa autostrada, która się z naszą krzyżuje. Skoro teraz potrafimy tak przeskakiwać, to może były jakieś pierwsze rzadkie przeskoki w przeszłości, w naszej historii. Pomysłów twórcom nie brakuje, bo i przecież to cykl autorstwa nadzwyczaj kreatywnego duetu brytyjskich pisarzy.
Terry Pratchett to oczywiście kultowy wręcz autor serii o Świecie Dysku, gość o niebywałej wyobraźni i lekkości pióra. Jeszcze chyba nie jesteśmy do końca świadomi, jak bardzo nam w przyszłości będzie brakować tego zmarłego rok temu pisarza. Z kolei Stephen Baxter to jeden z gigantów światowej literatury science fiction w dosłownym tego słowa znaczeniu. Jego książki to naprawdę fantastyka naukowa - bardzo mocno osadzone we współczesnej wiedzy naukowej (często nawet kosztem lekkości fabularnej) opowieści o naszej przyszłości bądź wariacje na temat przeszłości. Baxter nie raz wchodził już w literackie współprace (zwłaszcza polecam tę z Arthurem C. Clarkiem) i dobrze na tym wychodził.
Ten cykl to właśnie świetne skrzyżowanie tych dwóch talentów. W najnowszym tomie dostajemy ciąg dalszy opowieści o rozprzestrzenianiu się ludzi po dalekich światach, o nowych wyzwaniach, jakie to za sobą niesie, ale równie mocno (albo i jeszcze bardziej) o tym, jak taka zmiana wpłynęłaby na ludzkość, na nasze życie społeczne, na obyczaje, na myślenie. To wielka zaleta tego cyklu, bo większość powieści tego rodzaju uważa, że człowiek jako istota i ludzie jako grupa to konstrukcje niezmienne, a przecież – jak uczy nas historia – wcale tak nie jest. Przeczytajcie więc, czego Was mogą nauczyć Pratchett i Baxter – naprawdę warto.