The Good Place w 3. i 4. odcinku skupia się na nauce bohaterów filozofii, czyli na ich pracy, by być dobrymi ludźmi. W dużej mierze rozgrywa się to podobnie jak w zaświatach, z tą różnicą, że tutaj demon im przeszkadza. To on zmienia oblicze wątku, stając się umyślnie i świadomie najbardziej irytującym człowiekiem na świecie. To bawi z uwagi na to, jak świetnie wchodzi w interakcje z pozostałymi bohaterami. Na czele z Eleanor, na którą wyraźnie się uwziął. Dzięki temu całość nabiera humorystycznego wydźwięku i staje się mocnym aspektem odcinków. Szczególnie, że jego działania nie zawężały się do jednej postaci. Podkładał miny pod każdego, aby doprowadzić do oczekiwanego rozpadu grupy. Jest w tym wszystkim wiele specyficzności i dziwaczności charakterystycznej dla tego serialu. Michael i Janet próbujący pokonać przeciwnika (używając ciętych i ostrych jak gąbka ripost) to zawsze coś, co wywoła uśmiech na twarzy. Ważne w tym, że oni nie mogą używać swoich mocy na Ziemi, więc ich działania są uroczo nieporadne i inne, a to jest w stanie nadać świeżości. Najlepiej jednak jest wtedy, gdy sędzia odkrywa prawdę. Konfrontacja przy drzwiach do naszego świata to pierwszy krok do zmiany oblicza tego sezonu. Decyzja o tym, by uciec z powrotem wbrew nakazom i zaryzykować wszystko dla ludzi jest czymś niespodziewanym i nadającym tej serii dramatycznego wydźwięku. A to wielka zaleta, która pod tym względem odróżnia go od poprzednich sezonów. Końcówka 4. odcinka to kolejna wielka i mocna niespodzianka, która kieruje ten serial na jeszcze inne tory. Fakt, że bohaterowie odkryli wrota do zaświatów, przez które chcieli przejść Michale i Janet, zmienia praktycznie wszystko. Zwłaszcza że próby wyjaśnienia Michaela od razu są postrzegane jako kłamstwo. A to swoją drogą jest samo w sobie dziwne i zaskakujące, bo w końcu oszustwo to coś, z czego żył. Wyjawienie im prawdy to jednak ruch, którego nie szło przewidzieć. Teoretycznie los grupy jest przypieczętowany, więc czy to zmieni ich życie? Cały 5. odcinek to mierzenie się z tym, o czym się dowiedzieli. Tahani i Jason przyjęli to chyba najlepiej, bo od razu zaczęli zmieniać swoje życie i czynić dobro. Może to jest skrajność, ale idealnie pasuje do ich osobowości. Natomiast Chidi oferuje najwięcej humoru, bo jego wielkie załamanie nerwowe to szereg gagów rozśmieszających w dobrym stopniu. W wielu momentach Chidi staje się szalony, inny i przez to własnie zabawny. Po raz pierwszy totalnie wyszedł ze swojego ograniczenia decyzjami, które docelowo powinno rozwinąć tego bohatera. Eleanor jednak jest katalizatorem prawdziwych zmian. Stworzenie grupy (super?)bohaterów walczących o ludzkie dusze ma ogromny potencjał fabularny i komediowy. Coś, co prawdopodobnie w kolejnych odcinkach zapewni nie lada szaleństw i śmiechu. Dobre miejsce bawi, zaskakuje i wzbudza emocje. Trudno powiedzieć, do czego to wszystko doprowadzi, ale twórcy na pewno robią to dobrze, bo chcę poznać wszelkie odpowiedzi na pytania.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj