Po tym, jak w ostatnim odcinku plan Richarda i spółki skończył się szybciej, nim się zaczął, programiści i Jack Barker dochodzą do kompromisu. Stworzą dla Jacka jego "skrzynkę", po czym będą mogli wrócić do pracy nad platformą. Jack godzi się na taki układ, bo kompromis to w końcu "wspólna przeciwprostokątna połączonych trójkątów sukcesu". A praca nad skrzynką, choć wydawałoby się przymusowa, szybko zmienia się w okazję dla Richarda, Dinesha i Gilfoyle'a do wykazania się. No i kiedy już jest prawie idealnie, projekt skrzynki traci wsparcie ze strony firmy, która miała za nią zapłacić. Los Pied Piper w Maleant Data Systems Solutions zmienia się z zawrotną prędkością dobrych parę razy i ostatecznie kończy wątek skrzynki, dając bohaterom możliwość pracy nad platformą. Na horyzoncie pojawiają się jednak znajome wrogie twarze. Do gry w triumfalnym stylu wraca Gavin Belson, który zatrudnia nowy zespół zajmujący się dokładnie tym samym co Nucleus. Ale oczywiście Nucleus to przeszłość, do której Hooli nie ma zamiaru wracać, co Gavin koniecznie musi podkreślić. I robi to w iście belsonowskim stylu w prezentacji z udziałem buldoga, która jest jednym z najkomiczniejszych tego typu wystąpień, jakie pojawiły się dotychczas w Dolinie Krzemowej. Powrót Belsona jest o tyle śmieszniejszy, że jego głównym inicjatorem jest duchowy mentor prezesa Hooli - Denpok. Sprytnie manipuluje Gavinem, aby odzyskać coś niezwykle ważnego, co zostało mu odebrane - jego miejsce parkingowe. Z pewnej strony to, gdzie Denpok parkuje swój samochód, ostatecznie wpływa na mały sukces Richarda i programistów. No url Wśród sukcesów odniesionych w odcinku jest także miejsce na drobne zwycięstwo Erlicha. Komizm jego postaci polega głównie na momentach, kiedy jego plany i aspiracje brutalnie zderzają się z rzeczywistością (chociażby w tym odcinku, kiedy przez sekundę jego twarz rozpromienia się w nadziei, że zostanie prezesem Pied Piper tylko po to, aby w mig mieć te nadzieje rozwiane przez Laurie). Jednak perspektywa wspólnego biznesu Earlicha z Big Headem może być dla niego ciekawym punktem rozwoju. No i jest także dobrym pretekstem do utrzymania Big Heada w serialu. Interakcje nieudolnego "biznesmena" z człowiekiem, który "nie bierze czynszu od lokatorów, bo mu głupio", zapowiadają się zabawnie. Miło widzieć Monicę ponownie "po stronie" Richarda. I dobrze wiedzieć, że programiści oficjalnie mogą już pracować nad platformą. Scena, w której orientują się, jak wejście do gry Gavina Belsona ułatwiło im zadanie, mogła być już wręcz zbyt patetyczną chwilą zwycięstwa. Na patos nie ma jednak miejsca w Silicon Valley i uradowanym bohaterom komicznie towarzyszą dźwięki krztuszącego się Erlicha. Po odcinku pełnym zwrotów akcji wracamy więc do punktu wyjścia dla całego serialu - Pied Piper rywalizuje z Hooli, co wcale jednak nie oznacza, że nie będzie ciekawie. Fakt, że Pied Piper nie ma prezesa, może wkrótce znowu wywrócić akcję do góry nogami.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj