"Dom grozy" ("Penny Dreadful") powrócił do czasów mu współczesnych i powoli pcha akcję do przodu. Poszczególne wątki nie mają ze sobą na razie zbyt wiele wspólnego, co niestety nie wychodzi produkcji na dobre.
W poprzednim odcinku „
Penny Dreadful skupił się na przeszłości Vanessy, postawił na jeden wątek, który rozwijał przez cały odcinek. Rozwiązanie takie wyszło serialowi na dobre i całość wypadła naprawdę świetnie. Tym razem, w „
Evil Spirits in Heavenly Places”, twórcy zdecydowali się na poszatkowanie akcji i wymieszanie wszystkich wątków. Niestety, jako że żaden z nich nie łączy się w logiczną całość z innym, odcinek wydaje się chaotyczny, a akcja, zamiast nabierać tempa, sprawia wrażenie niepotrzebnie spowolnionej.
Próby rozwiązania tajemnicy czarownic wciąż trwają. Grupa bohaterów nadal pochyla się nad przekładami języka diabła i próbuje zrozumieć szatańską przepowiednię. I… przez większą część odcinka to właściwie tyle, jeśli chodzi o główny wątek. Postawiono jednak na rozwój bohaterów. „
Penny Dreadful” to nie przeładowany walkami i pościgami film akcji - to subtelny i klimatyczny horror, w którym większy nacisk położony jest na psychologiczny aspekt postaci. W najnowszym odcinku możemy więc dowiedzieć się między innymi, jak na wszystko patrzy - raczej pomijany przez twórców - Sembene, oraz trochę zgłębić charakter relacji Vanessy z Malcolmem i Chandlerem. Nie jest to jednak coś, co wysuwa się na pierwszy plan, twórcy bowiem prowadzą ten wątek w sposób subtelny, nie definiując jednoznacznie żadnego z zachowań czy relacji. To do widza należy osądzanie, a podpierać się może jedynie strzępami informacji, które pozostawiają scenarzyści. Na pierwszy rzut oka wydawać się więc może, że w domu bohaterów akcja rozpoczyna się dopiero podczas ataku wiedźm, gdy tak naprawdę jednak dzieje się tu znacznie więcej od samego początku. I choć zgłębianie charakteru bohaterów może sprawiać przyjemność, szkoda, że twórcy nie zdecydowali się posunąć akcji trochę bardziej do przodu. W tym tempie bowiem, po kilku odcinkach, widzowie mogą poczuć znużenie i zwyczajnie przestaną zadowalać się psychologicznymi smaczkami.
Powoli rozwija się też wątek Chandlera. Z jednej strony mamy ocalałego z masakry w barze i policjanta, który zrobi wszystko, by dowiedzieć się, kto za tym stoi. Z drugiej zaś mamy wiedźmy, które są nim szczególnie zafascynowane i czują coś na kształt strachu. Na razie wciąż więcej tu pytań niż odpowiedzi, ale budowanie tej tajemnicy sprawia, że „
Penny Dreadful” ogląda się z zaciekawieniem. Dzięki „
Evil Spirits in Heavenly Places” utwierdziliśmy się jednak w przekonaniu, że Ethan jest po prostu dobrym człowiekiem (i jest to dobroć w najczystszej postaci). To taki typ zbawiciela świata, którego natura stoi w opozycji do pragnień. Chandler, który w 1. sezonie wydawał się bohaterem lekko nijakim, teraz ma szansę na swoje pięć minut, czuć w nim bowiem rosnący potencjał.
[video-browser playlist="702059" suggest=""]
Tajemnicą jest dla mnie obecność na ekranie Doriana Graya. Jego wątek zdaje się zupełnie oderwany od całego świata, który tworzy „
Penny Dreadful”. Wygląda na to, że twórcy nie mają na niego zupełnie pomysłu i upychają go w odcinkach tylko po to, by widzowie nie zapomnieli o jego istnieniu. Nie ma on żadnego kontaktu z pozostałymi bohaterami, a jego wątek to głównie zabijanie czasu i wymyślanie sobie zajęć. Tym razem zaś gra w ping ponga. Przez cały odcinek próbowałem doszukać się tu jakieś wyższej symboliki, czegoś tajemniczego, ulotnego, czegoś, co mogłoby tłumaczyć sens tego zagrania. Niestety, nie znalazłem nic.
„
Penny Dreadful” to przede wszystkim mroczny klimat, który przenika wszystko. Twórcy jednak potrafią puścić do widza oko i rozluźnić atmosferę, czego przykładem jest scena w butiku. Vanessa i Frankenstein pogłębiają swoją relację, cały wątek jest też dobrze umotywowany, ale najbardziej cieszy ta komediowa wręcz atmosfera, ten brak mroku chociaż na kilka chwil, bo choć klimat tworzony jest niesamowicie i stanowi jedną z największych zalet serialu, to taki przerywnik udowadnia, jak intensywnie i jak mrocznie jest tam przez większość czasu.
Czytaj również: Max Greenfield dołącza do „American Horror Story: Hotel”
Poprzedni odcinek był niemal idealny, „
Evil Spirits in Heavenly Places” jest jedynie dobry, choć zachowane są wszystkie charakterystyczne elementy „
Penny Dreadful” – jest ciężki klimat, jest tajemnica, są skomplikowani bohaterowie. Jest też jednak niestety trochę chaosu, niepotrzebnych zapychaczy i nieprzekonujących rozwiązań.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h