Doman, postać znana z literatury, był także bohaterem serii krótkich komiksów bazujących na słowiańskich legendach. Jak wypada lektura jego przygód po latach?
Doman, młody słowiański wojownik, został powołany do życia na kartach
Starej baśni Józefa Ignacego Kraszewskiego. Odważny, wierny, ale i momentami porywczy, stał się inspiracją dla
Andrzej O. Nowakowski, który uczynił go bohaterem swoich komiksów. Powstawały one w latach 80. ubiegłego stulecia, ale później, mimo prób, nie dochodziło do ich reedycji. Dopiero teraz Egmont wydał zbiorczo wszystkie siedem opowieści o Domanie. Scenariusze są proste i linearne, ale czasem potrafią zaskoczyć jakimś elementem czy ujęciem znanego tematu.
Scenariusze poszczególnych historii o Domanie wykorzystują słowiańskie legendy i elementy historii, częściowo są też wprost wzorowane na fabule
Starej baśni. Bohater jest chociażby świadkiem upadku Popiela, uleczenia syna Piasta czy wyboru jego samego na przywódcę. Pojawiają się jednakże także inne historie, jak chociażby o smoku, który pojawił się pod grodem Kraka, czy o Wandzie, która Niemca nie chciała. Wreszcie mamy najmniej umocowane w podaniach historie, w których Doman rusza na wyprawę do odległych miast, by uratować Ziemowita.
Autor nie ukrywa, że tworząc tę postać, inspirował się przede wszystkim Conanem (co jest o tyle zabawne, że pierwsze szkice przedstawiają go raczej jako postać rodem z
Kajka i Kokosza czy
Asteriksa). Mamy więc do czynienia z potężnym wojownikiem, przebiegłym, ale też momentami porywczym – szczególnie jeśli w grę wchodzą kobiety (a szczególnie ta jedyna). W połączeniu ze słowiańskością, a przez to i swojskością, otrzymujemy całkiem sympatyczny efekt.
Strona graficzna budzi uczucia… może nie ambiwalentne, ale jednak znajdujące się w różnych strefach. Z jednej strony ilustracja są, biorąc współczesną miarę, dość archaiczne, kadry dość chaotyczne, a ujęcia mało dynamiczne. Z drugiej nadal można docenić mnogość szczegółów, starannie nakreślone tła czy elementy strojów postaci.
Lektura
Doman zapewne obudzi wspomnienia u osób, które pamiętają rynek komiksowy z lat 80. ubiegłego wieku. Sentyment podczas lektury się pojawi, ale z patrząc z perspektywy czasu można dostrzec w historiach słowiańskiego bohatera trochę niedociągnięć. Ale może warto raz jeszcze do nich zajrzeć, choćby z sentymentu?
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h