Drakula w drugim odcinku wychodzi na pierwszy plan, a jego krwawa zabawa z członkami załogi statku jest niezwykle atrakcyjna. Zabawiono się też z różnymi konwencjami, choć nie zawsze udanie.
Drakula w pierwszym odcinku brylował na ekranie, choć twórcy nieco oszczędzali tę postać, dając więcej czasu Siostrze Agacie czy nawet Jonathanowi Harkerowi. Zrobili to jednak na tyle atrakcyjnie dla widza, że wzbudzili w nim odpowiedni apetyt na więcej i dostarczyli tego zdecydowanie w kolejnym odcinku.
W nim oglądamy podróż do Anglii statkiem Demeter
. Adaptowanie tej historii umożliwiło twórcom zabawę konwencją i oparcie się w bardzo świadomy sposób na schematach charakterystycznych dla kryminałów. W nich też na statku z obcymi sobie pasażerami dochodzi do morderstw, a postacie zastanawiają się, kto jest podejrzanym. Dowiadujemy się też więcej nie tylko o motywacjach postaci, ale też o wielu aspektach związanych z łakomstwem Drakuli oraz jego usposobieniem, które ma swoją silną motywację.
Drakula od pierwszych minut sezonu udowodnił, że twórcy Gatiss i Moffat, świetnie czują się też w klimatach horrorowych, a adaptowanie materiału pod swoją modłę nie stanowi dla nich trudności. Z lekkością bawią się rozstawianiem bohaterów po statku, gdzie każdemu z nich udało się nadać charakter i motywacje. Pomaga oczywiście metraż odcinka. Od początku wiemy też, kto morduje pozostałych bohaterów, a jednak wciąż udaje się zachować element napięcia. Doświadczyć możemy różnych perspektyw i zwyczajnie dobrze się bawić, tak jak
Claes Bang wcielający się w Drakulę, który tutaj może pokazać pełnię szaleństwa.
Fani kina grozy powinni docenić sposób, w jaki gatunki są mieszane i wykorzystywane do opowiedzenia historii Drakuli na nieco bardziej współczesną modłę. Duetowi twórców udaje się w świadomy sposób pokazywać wszystkie campowe elementy związane z materiałem źródłowym oraz dodać wiele świeżości. W dodatku ten świat żyje i nawet mimo tego, że znaczną część czasu znajdujemy się z bohaterami na środku morza, to jednak widzimy różne przebitki i odniesienia do sytuacji, w których obecne są także inne elementy kluczowe dla horroru.
Po raz kolejny prawdziwą ozdobą są rozmowy Drakuli z Siostrą Agatą. Bohaterowie tym razem postanowili grać między sobą nie tylko słowami, ale też figurami rozłożonymi na szachownicy. Gatiss z Moffatem znowu świetnie operują dialogiem oraz dużą ilością czarnego humoru, groteski i wspomnianego campu, dzięki czemu wszelkie niedociągnięcia scenariuszowe, z dłużyznami na czele, odchodzą w niepamięć. Także ogrywanie schematów nie zawsze jest celne i twórcy popadają niekiedy w pułapki, chcąc być bardzo oryginalnymi. Można mieć wrażenie powtórki z rozrywki. Dalej jednak wszystko jest bardzo dynamiczne, wiele się dzieje i nawet ostatnia scena odcinka daje okazję do wielkiego zaskoczenia. Pomysł niezwykle ciekawy, ale bardzo ryzykowny i trochę strać odpalić finałowy odcinek...
Tym razem nie było może tak strasznie, raczej przebiły się na pierwszy plan inne podejścia i style, ale to też dobrze świadczy o serialu jako całości. Długie odcinki, stanowiące zamkniętą całość, pozwalają na nowe doświadczenia i krwawą rozrywkę, jakiej nie ma zbyt wiele w telewizji. Nawet jeśli twórcy próbują powiedzieć zbyt wiele i trafiają na scenariuszowe mielizny, to przynajmniej, jeśli chodzi o dwa pierwsze odcinki, nie brakowało wielu fantastycznych elementów i czystej rozrywki płynącej z oglądania na ekranie nowego wcielenia Drakuli.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h