Empress to kolejna komiksowa propozycja Marka Millara utrzymana w konwencji sci-fi. Jak wypada ta historia?
Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce… Wróć. Dawno, dawno temu na trzeciej planecie Układu Słonecznego istniała cywilizacja, która była elementem galaktycznego społeczeństwa. Cesarzem był okrutny tyran, który wszelkie problemy rozwiązywał za pomocą siły. Miał też piękną żonę i trójkę dzieci, których pilnował wierny ochroniarz… wierny rzecz jasna Cesarzowej. Łatwo przewidzieć, że troskliwa matka postanawia uciec od okrutnika, który może stać się zagrożeniem także dla swoich dzieci.
Właśnie o tym jest
Empress, vol. 1: to historia chaotycznej ucieczki rodziny przez galaktykę. Bohaterowie przeżywają mnóstwo przygód, raz po raz wpadają w tarapaty, by następnie się z nich się wyplątać dzięki heroicznym czynom i pomysłowym rozwiązaniom. Tempo jest zawrotne: ani bohaterowie, ani czytelnicy nie mają chwili wytchnienia. Co się przewróci stronę, to coś się dzieje: pościg, wybuch, zwrot akcji, dramatyczny dialog. Teoretycznie nie można się nudzić…
Niestety tylko teoretycznie. Co prawda nuda to trochę za mocne słowo, ale po pewnym czasie śledzenia tej gnającej na łeb, na szyję historii pojawia się zniechęcenie, a potem pewność, że opowieść do niczego sensownego nie prowadzi, a ma za zadanie jedynie być pokazem fabularnych fajerwerków stanowiących świetny przykład powiedzenia „z deszczu pod rynnę”. Brak jest tutaj choćby pogłębienia postaci - to prosto skonstruowani bohaterowie, których poczynania z łatwością można przewidzieć. W efekcie zwroty akcji wcale nie są specjalnie zaskakujące… chyba, że zostaną wyciągnięte z kapelusza, a i to się zdarza.
Ilustracje
Stuart Immonen prezentują się poprawnie, tworząc barwny obraz galaktyki pełnej obcych cywilizacji i obcych krajobrazów. Czasem co prawda wdaje się jakiś fałsz w rysy postaci, nie zawsze też w dynamicznych scenach czytelnie przedstawione są wydarzenia, ale generalnie jest to dość mocny punkt tego albumu.immo
Nieco mylący jest napis na okładce głoszący „Księga pierwsza”. Komiks zawiera wszystkie dotychczas napisane zeszyty z serii, które stanowią zamkniętą całość. Co prawda na ostatniej stronie pojawia się mały cliffhanger, który może stanowić podstawę do kontynuacji, ale tylko delikatne pobudza ciekowość i nie powoduje, że otrzymujemy urwaną opowieść.
Empress. Cesarzowa to propozycja przede wszystkim dla osób, które cenią mnóstwo akcji, spaceoperowe klimaty i niespecjalnie przejmują się pozostałymi elementami. W takiej kategorii komiks
Mark Millar sprawdza się nieźle, ale na przykład na tle podobnie skonstruowanych
Chrononauts prezentuje się jak ubogi krewny.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h