Nowe odcinki serialu Euforia pokazały, że Jacob Elordi nosi w sobie spore pokłady aktorskiego talentu. W 7. epizodzie daje niezły popis! Nate w jego wykonaniu to postać wielowymiarowa, tak naprawdę nie wiadomo, czy brać go za czarny charakter, czy za bohatera w tej historii. I to jest naprawdę dobry zabieg Sama Levinsona, ponieważ cały czas trzyma widza w niepewności co do zamiarów Nate'a -  choćby w scenie jego rozmowy z Jules, kiedy oddaje jej płytę z nagraniem. A już sekwencja, kiedy grozi Maddy bronią, aby wyciągnąć od niej płytę, to prawdziwy popis aktorski. Nie było w niej  żadnego szarżowania, Elordi raczej stosuje stonowane środki. Jednak sprawiły one, że sekwencja była jeszcze mroczniejsza. Nie przekonuje mnie podejście do postaci Cassie w nowych odcinkach. Twórcy zrobili z niej księżniczkę w opałach, która tylko czeka, aż jej ukochany po nią przybędzie. Już chyba bardziej kliszowo i stereotypowo nie dało się tego zrobić. Przez cały swój ekranowy czas dziewczyna płacze, zamartwia się i wzdycha do Nate'a. Cassie ma być w serialu przeciwieństwem Maddy. Zapewne Levinson chciał przedstawić z jej perspektywy toksyczny związek, jednak nie do końca to działa w historii. 
fot. HBO
Natomiast bardzo podobało mi się przedstawienie momentów z życia głównych bohaterów, które miały miejsce przed wydarzeniami z serialu, za pomocą sztuki teatralnej. Miało to wręcz metafizyczny wydźwięk. Mieliśmy tu zarówno dramat, komedię, satyrę, jak i komentarz społeczny. Naprawdę doskonała kombinacja, która zadziałała i przedstawiła w skompresowany sposób wszelkie rozterki postaci. Do tego Lexi mogła w końcu zabłysnąć. Zwykle szara myszka w końcu stała się bohaterką, którą spokojnie mogę uznać za jedną z moich ulubionych. Bardzo dobrze obserwowało się, jak emanuje siłą, rozstawia wszystkich po kątach, ale również opowiada swoją historię na deskach teatru. To było zarazem wzruszające, jak i zabawne, w końcu bohaterka dostała bardzo ciekawy wątek, który oglądało się z ogromną ciekawością tego, co zaraz nastąpi. Ponadto należy pochwalić sposób, w jaki twórcy rozwinęli relację Lexi z Fezco. W natłoku innych, bardzo toksycznych związków, więź byłej szarej myszki i artystycznej duszy z dilerem stała się tą najnormalniejszą. Sekwencje z ich udziałem były po prostu przyjemne i wnosiły lekkość do bardzo ciężkiej tematycznie produkcji HBO. Ciekawe, co spotkało Fezco, że nie zjawił się na sztuce. Już nie mogę doczekać się finału. Zendaya tym razem została usunięta w cień. Jednak to nie znaczy, że nie zaznaczyła w bardzo dobry sposób swojej obecności. Świetna pod względem dialogowym była rozmowa z matką, która stwierdziła, że odpuściła sobie już walkę o nią, ponieważ musi zająć się drugą córką. Była w tej scenie i dramaturgia, i pewien punkt zwrotny w myśleniu Rue. Nowe odcinki Euforii wykorzystują w pełni elementy i postacie, które jeszcze nie mogły wybrzmieć w 2. sezonie. Produkcja HBO nadal utrzymuje wysoką formę. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj