Literatura science fiction ma różne oblicza: od napakowanych naukową terminologią powieści hard SF, przez epickie fabuły charakterystyczne dla space oper, po często kameralne, ale odwołujące się bezpośrednio do naszej rzeczywistości utwory zaliczane do fantastyki socjologicznej, ekstrapolującej obecne trendy i próbujące stworzyć intrygującą wizję nieodległej przyszłości. Czasem jednak pojawiają się pozycje, które nie są łatwe do zakwalifikowania: niby wiemy, że czytamy o nieodległej przyszłości, teoretycznie jesteśmy w stanie znaleźć pobudki, które kierowały autorem przy tworzeniu danej wizji przyszłości… a jednocześnie traktujemy podaną nam wizję jako, no cóż, fantastyczną wizję, która przykuwa nas czymś innym niż typowymi dla literatury SF elementami. Właśnie taką powieścią jest Europe In Autumn, pierwszy tom serii Pęknięta Europa autorstwa Dave Hutchinson. W tej wizji doszło do szeregu procesów, które doprowadziły do rozpadu układu politycznego, jaki znamy. Mniejszości się wyzwoliły, podziały historyczne stały się znów aktualne, a do statusu państw zaczęły aspirować nawet niewielkie społeczności, grupy interesów czy lokalne, ekstremistyczne społeczności. Na naszym kontynencie powstała istna mozaika quasi-państw, z których każde ma własne cele i mocno pilnuje swoich interesów (a często i granic). Nic więc dziwnego, że taka sceneria jest idealna dla wszelkiego rodzaju przemytników… i szpiegów. I tu dochodzimy do głównego bohatera, który jest młodym… szefem kuchni. I choć świetnie się zna na swoim fachu, to ciągnie go do przygód. Dość przypadkowo zostaje jednym z coureur – członkiem organizacji specjalizującej się w przewożeniu mniej lub bardziej trefnych przesyłek. Czytelnik śledzi niektóre z jego misji, obserwuje głównie niepowodzenia… i zastanawia się, co też pcha bohatera do przodu. Z czasem staje się jasne, że Hutchinson pokazuje nam jedynie kawałek obrazu, a wraz z biegiem fabuły pojawiają się kolejne elementy układanki, które odsłaniają obraz zupełnie inny, niż wydawałoby się na początku.
Źródło: Rebis
Niewątpliwym smaczkiem dla polskich czytelników jest fakt, że duża część fabuły toczy się na w Krakowie (i terenach obecnej Polski). Autor jest dla nas dość surowy, niejednokrotnie wytyka różne wady i przywary, ale jednocześnie potrafi to często obrócić w żart. Niemniej warto od czasu do czasu spojrzeć na siebie oczami innych, choćby i poprzez ukazanie w krzywym zwierciadle. Czy można książkę Hutchinsona do czegoś porównać? Niespecjalnie, bo to wizja dość oryginalna jak na współczesną fantastykę. Być może pewne wspólne elementy można odnaleźć chociażby w powieści The City & The City China Mieville, ale to tylko jeden z tropów, którymi należałoby podążać. Europa jesienią to bogata w detale, pełna szczegółów (na razie częściowo niewykorzystanych) wizja teoretycznie nieodległej przyszłości, a jednak z naszej perspektywy dość abstrakcyjnej. Historia jednakże uczy pokory – procesy potrafią zachodzić naprawdę szybko, więc być może jest w wizji Hutchinsona coś na rzeczy?
Jakkolwiek by nie było, Europa jesienią to intrygująca powieść będąca połączeniem kryminału i powieści szpiegowskiej, która długo wodzi czytelnika za nos, by finalnie zdradzić stosunkowo niewiele – ot tyle, by zaostrzyć apetyt na kontynuację. Z pewnością nie jest to powieść dla miłośników wartkich fabuł, ale osoby ceniące oryginalność wizji i mnogość wątków powinny być usatysfakcjonowane.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj