Mistrz kierownicy
Każdy z nas marzył kiedyś o tym, żeby być jak Ayrton Senna, Michael Schumacher, a później także jak Robert Kubica, który był jedynym Polakiem, rywalizującym w F1. Gry wyścigowe dają nam tego namiastkę, F1 2017 nie jest pod tym względem inna, a rozbudowana kariera, jeszcze bardziej potęguje uczucie realizmu. W grze zaczynamy jako uznany mistrz kartingu, który staje przed olbrzymią okazją zostania mistrzem świata F1. Zanim podpiszemy swój pierwszy kontrakt, czeka nas wykreowanie swego awatara, któremu wybieramy aparycję, kask, w którym będziemy się ścigali oraz numer startowy. Naturalnie też podajemy swoje dane, realne lub zmyślone. Po zakończeniu personalizacji wybieramy upragniony zespół. Dostępne są wszystkie, więc jeśli marzy Wam się jazda u boku Alonso w zespole McLarena albo Vettela w barwach Scuderia Ferrari macie taką możliwość. U mnie, w celu spotęgowania realizmu, wybrałem zespół ze środka stawki. Wybór padł na Scuderia Toro Rosso.Szybka weryfikacja
Gra bardzo szybko nauczy Was pokory. Mnie wystarczył pierwszy weekend wyścigowy w Australii. Oczywiście możemy go sobie zmodyfikować, czy ma to być pełny weekend z testami, czy jedynie kwalifikacje i wyścig. W tym aspekcie gra pozowała na wiele od prawdziwej symulacji po czyste ściganie bez zbędnych ceregieli. Treningi przeszedłem tak, jak się tego spodziewałem, plasując się w środku stawki. Biorąc pod uwagę możliwości zespołu i swoje byłem zadowolony. Kwalifikacje wypadły jeszcze lepiej, moje ego urosło i już poczułem się, jak mistrz. Nadszedł czas wyścigu i szybka weryfikacja moich umiejętności. Dobra pozycja startowa oraz słabszy od konkurencji bolid spowodowały "kocioł" w pierwszym łuku, który w tym wyścigu, okazał się dla mnie ostatnim. Uszkodzone zawieszenie i bolid nienadający się do dalszej jazdy. Kierownik zespołu z pit stopu nadaje: dla ciebie wyścig się już skończył. Oczywiście mogłem zastosować cofanie czasu, ale gdzie tu realizm? Do kolejnego wyścigu podszedłem już znacznie na poważniej, bogatszy o doświadczenie z Australii, taka sytuacje już się nie powtórzyła.Symulacja czy arcade?
Przed takim pytaniem staniecie i odpowiedź wcale nie jest taka oczywista. Gra daje nam możliwość wyboru poprzez ustawienie rozgrywki specjalnie pod siebie. Chcecie mieć wszystkie wspomagania i ułatwiacze w wyścigu? Proszę bardzo. Kilka suwaków i voila! Jeśli jednak chcecie poczuć prawdziwą trudność w prowadzeniu bolidu, to nie ma zmiłuj, trzeba zacisnąć zęby i ćwiczyć, ćwiczyć i raz jeszcze ćwiczyć. Sesje treningowe trzeba będzie wykorzystywać w pełnym wymiarze czasu, kwalifikacje również. Zmieniać ustawienia bolidu, śrubować czasy w treningach wolnych i szukać optymalnych ustawień na wyścig. Sporo tego, ale jest w czym się bawić. Masochiści wyścigowi będą zadowoleni. Taka zabawa ma jednak swoją cenę, a jest nią jednostka napędowa. Skończyły się czasy, kiedy na jednym silniku grzejemy przez cały sezon. W F1 2017 mamy kilka jednostek napędowych i skrzyń biegów. Wszystko w zgodzie z regulaminem cyklu. Części te oczywiście zużywają się z czasem. Im więcej kółek przejadą, tym bardziej podatne są na uszkodzenia. Co gorsza, wystarczy nawet w 3/4 wyeksploatowana skrzynia biegów, żeby te zaczęły wypadać. Pół biedy, jeśli jest to w treningu, gorzej jeśli w wyścigu lub kwalifikacjach.Kariera i co dalej?
Kariera to niewątpliwie największy i najbardziej pochłaniający tryb gry. Możemy go prowadzić aż przez 10 sezonów zmieniając zespoły po każdym z nich. Znajdziemy w niej wiele ciekawych aspektów przybliżających nam środowisko F1. Dział R&D pracujący na nowe części, które mu wyznaczymy (możemy się sugerować opinią szefa mechaników), seria wyzwań wewnątrz teamu i zdominowanie rywala, międzysesyjne legendarne wyścigi czy wreszcie wykonywanie założonych przez zespół celów do zrealizowania w każdy wyścigowy weekend. Jest tego sporo i na nudę nie można narzekać, ale nie tylko karierą F1 2017 stoi.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj