Szósty odcinek rozpoczyna się dla bohaterów serialu niezwykle przyjemnie. Zmęczony i wycieńczony ruch oporu znajduje wreszcie lokalizację, która chociaż na chwilę pozwala zachłysnąć się życiem, które niegdyś prowadzili. W zasadzie dość nagle rozwinięto wątek relacji Toma Masona i Anne Glass. Zaledwie odcinek temu doszło między nimi do pierwszego, nieśmiałego zbliżenia a już rozpatrujemy ich w kategoriach najistotniejszej pary w serialu Falling Skies. Pogłębiające się relacje między kolejnymi bohaterami zdecydowanie wypadają korzystnie, miejmy tylko nadzieję, że żadna z nich nie przyćmi pozostałych. Wtedy może zrobić się znowu monotonnie.
Odcinek rozgrywa się na dwóch zasadniczych płaszczyznach. Na pierwszej z nich śledzimy pogarszający się stan zdrowia kapitana Weavera, który uległ infekcji spowodowanej „ugryzieniem” przez uprząż. Niezawodna dr Glass mierzy się z kolejnym śmiertelnym przypadkiem, ale o dziwo tym razem sytuację ratuje jej młodsza asystentka. W rezultacie Weaver budzi się cały i zdrowy. Kto by się tego spodziewał?
[image-browser playlist="600721" suggest=""]©2012 TNT
Zdecydowanie więcej działo się po drugiej stronie szpitala… Niespodziewanie Hal wraz z Maggie odnajdują Karen. Od samego początku wszystko wygląda nad wyraz podejrzanie i bez większego huku akcja podąża zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Ben i Maggie – jedyne osoby zdające się myśleć zdroworozsądkowo ostatecznie ulegają podstępowi najeźdźców. Dostajemy za to jednoznaczne potwierdzenie, że bunt wśród Pełzaczy faktycznie ma miejsce. Fakt ten rzuca zupełnie nowe światło na dalsze możliwości dla ocalałych ludzi, którzy walczą w ruchu oporu.
Mimo wciąż dość naiwnej konstrukcji, szósty odcinek wypada bardzo dobrze. Historia wciąż walczących ludzi, wciąga widza w wir kolejnych wydarzeń. Pozostaje mieć nadzieję, że dalsze przygody Masonów i Second Mass będą utrzymywały w miarę stabilny poziom.