Jak najbardziej wątki obyczajowe powinny być obecne w Falling Skies, gdyż to pozwala rozwinąć przesłanie serialu ponad pustą walkę o przeżycie z kosmitami. Niestety, problem polega na tym, że twórcy kompletnie gubią się, gdy przychodzi do przedstawienia nam takich elementów. Wówczas z przyjemnego serialu, robi się kiczowata i niedorzeczna opowiastka zalewająca nas falą sztuczności.
[image-browser playlist="600236" suggest=""]©2012 TNT
Na pierwszy ogień weźmy wątek Matta, najmłodszego syna Toma, który przez większość drugiego sezonu ciekawie wyewoluował z najbardziej irytującego dzieciaka w historii telewizji w bohatera ciekawego i wyrazistego. Jego rozmowa ze znalezioną dziewczyną jest kompletnym nieporozumieniem. Wszyscy podkreślają, że trzeba jej pilnować i na nią uważać, bo przecież może być to podstęp kosmitów, ale nie, i tak pozwalają Mattowi z nią rozmawiać o rzeczach, o których nie powinien. Pomijam fakt, że obca może być niebezpieczna, gdyż tak naprawdę nikt z nich nie wie, co się stało z jej uprzężą. Tom, który przez większość odcinków, staje na głowie, by chronić swoje dzieci, tutaj jest zbyt zajęty rozmyślaniem o Benie i przymyka oko na tę sytuację.
Wątek mrocznej przeszłości Maggie jest tak bardzo wymuszony, niepotrzebny i sztuczny, że aż trudno uwierzyć, że coś takiego może zostać pokazane w poważnym serialu telewizyjnym. Po co nagle wciskają coś takiego? Co to ma zmienić? Zwykły zapychacz, aby dodać kilka nudnych minut do odcinka.
[image-browser playlist="600237" suggest=""]©2012 TNT
Końcówka straszne przewidywalna. Gdy bohaterowie ze łzami w oczach patrzą na ruiny po Charleston, od razu pojawia się myśl, że na pewno to się tak nie skończy. Byłoby to zbyt zaskakujące, jak na ten serial i kto tak pomyśli, nie pomyli się. Można mieć jedynie nadzieję, że kolejne odcinki, w których pojawi się m.in. Terry O'Quinn rozruszają trochę ten serial i poprowadzą go na ciekawsze tory.
Ocena: 4/10