Epizod skupia się na dalszych poczynaniach głównych bohaterów. Taka współpracuje z matką oraz Ann Marie w celu odnalezienia chłopca, który pomoże mu uratować jego rodzicielkę. Burton działa na własną rękę, wykorzystując swoje znajomości by dotrzeć do celu. Tess po spotkaniu z Woodym porzuca współpracę z Billem i stara się odnaleźć syna w pojedynkę. Poprzedni odcinek sugerował, że bohaterowie połączą siły tym razem i wspólnie spróbują osiągnąć cel. Tak się jednak nie stało i postawiono tutaj na ich indywidualizm, a przynajmniej początkowo. W dalszej części odcinka Taka rozpoczyna współpracę z Tess, działając na dwa fronty. Jest to rozegrane w ciekawy sposób, prezentując wewnętrzny konflikt bohatera, który jednak pozostaje wierny swoim przekonaniom. Dobrze, że nie starano się na siłę i bez uzasadnienia fabularnego, całkowicie zmienić charakter tego bohatera. Burton w umiejętny sposób wykorzystuje swoje powiązania z osobami, które zdają się wiedzieć znacznie więcej na temat snów i wszystkiego co się dzieje, by dotrzeć do chłopca. Zawiera umowę z Islą, która pomaga mu dostać się do Woody’ego. Ten z kolei zna położenie chłopca, jednak nie jest skory do ujawnienia tej informacji od razu. Całość jest prowadzona w odpowiedni sposób i nie trąci nudą. Dostajemy ciekawe sekwencje senne z Burtonem i Islą oraz wciągającą fabułę w rzeczywistości. Możemy ponownie przyjrzeć się wyjątkowym umiejętnością Burtona, o których nadal tak niewiele wiemy. Największy problem w tym odcinku stanowi przemiana Billa. Niby od samego początku jego intencje pozostawały niejasne, a przyjazne usposobienie poddawane było pod wątpliwość. Jednakże teraz jego zmiana jest zbyt drastyczna, niepodyktowana żadnymi wydarzeniami fabularnymi, przez co razi sztucznością. Robienie z niego antagonisty na ostatnią chwilę nie jest dobrym posunięciem, a bez problemu można było to zasugerować delikatnie kilka epizodów wcześniej. Starcie Billa z Burtonem jest jednak zrealizowane w frapujący sposób i potrafi przykuć uwagę widza. Ciekawe jest również samo zakończenie, które okazuje się być dość niespodziewane. Taki kierunek działań otwiera wiele możliwości na finał sezonu i miejmy nadzieję, że twórcy nie zaprzepaszczą potencjału jaki jest do wykorzystania. Ostatnim odcinkiem mogą nadrobić wszystkie niedociągnięcia serii o ile rozplanują to w odpowiedni sposób i unikną istotnych błędów. Odcinek charakteryzował się dużą ilością akcji. Tym razem postanowiono zwiększyć tempo, odstawiając na drugi plan rozwój bohaterów. Ma to swoje plusy i minusy, ale sprawne prowadzenie historii każdego z bohaterów daje dobry rezultat i nie objawia się nudą, czy zażenowaniem. Nadal nie poznaliśmy odpowiedzi na najważniejsze pytania, których jest dość sporo, a więc przed scenarzystami trudne zadanie, by w satysfakcjonujący sposób domknąć wszystkie wątki w ostatnim epizodzie. Falling Water pod koniec sezonu notuje wzrost poziomu. Szkoda, że nie udało się tego wzrostu zaimplementować odrobinę szybciej. Wartka akcja i ciekawi bohaterowie stanowią mocny atut serialu. Twórcy starają się budować napięcie pod końcowe wydarzenia w odcinku, co wychodzi w dość udany sposób. Do tego serwują nam nie zawsze spodziewane wydarzenia, co tylko urozmaica seans. Całość dopełnia ciekawa i świetnie dopasowana ścieżka dźwiękowa oraz abstrakcyjne i interesujące sekwencje senne. Oby tylko finałowy epizod wystarczył by domknąć wątki i zapoczątkować coś, na ewentualny drugi sezon.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj