W drugiej części czwartego sezonu Fear the Walking Dead nasza grupa została rozdzielona przez huragan. Tym razem w najnowszym odcinku poznajemy losy Morgana, którego ostatni raz widzieliśmy z Alicią. W odróżnieniu do poprzedniego epizodu, burza nie odegrała żadnej roli, choć też przez chwilę dała się we znaki naszemu głównemu bohaterowi. Była ona tylko pretekstem, aby mógł zażyć trochę normalności na pobliskim postoju dla ciężarówek, gdzie również dostał zielone światło na korzystanie z jego dobrodziejstw. Takie szczęśliwe zdarzenia i miejsca zawsze są zbyt piękne, aby były prawdziwe i nie okazały się pułapką. Od razu rośnie w widzach podejrzenie, że ta sielanka długo nie potrwa, choć trzeba przyznać, że na chwilę można było zapomnieć wraz z Morganem o postapokaliptycznym świecie oraz zainfekowanych. A widząc zachęcająco czystą toaletę, nie trudno było się domyślić, że to właśnie tam nasz bohater zostanie nakryty. Z jednej strony cała sytuacja wygląda zabawnie, ale jednak można było się pokusić o większą oryginalność. O ile poprzedni odcinek skupiał się na znanych nam postaciach i ich burzliwych relacjach, tak z Morganem poznaliśmy kolejnych nowych bohaterów, którzy, miejmy nadzieję, będą nam umilać dalszą część sezonu. Bez dwóch zdań Sarah i Wendell to bardzo charakterystyczne osoby, które wzbudzają sympatię swoją bezpośredniością, prostotą i podejściem do życia. Pomysł, aby wprowadzić do fabuły niepełnosprawną postać jest też godny uwagi, bo zaskakuje, że przetrwał tak długo, a także jest pewnego rodzaju nowością dla tego świata opanowanego przez zarażonych. Poza tym fajne jest też to, że ci bohaterowie nie wydają się groźni czy śmiertelnie niebezpieczni, przez co nowy odcinek miał mniejszy ciężar gatunkowy niż zwykle. Szczególnie to wrażenie odczuwało się, kiedy Jim opowiadał z błyskiem w oku o browarnictwie, co brzmiało naiwnie, ale pozytywnie. To kolejna ciekawa odmiana w Fear the Walking Dead, która nadaje świeżości serialowi. Natomiast jeśli chodzi o Morgana, to jest chyba jedyną postacią, którego solowe „przygody” zawsze ogląda się z dużym zaciekawieniem. Zazwyczaj trapią go wewnętrzne rozterki oraz zatapia się w głębokich przemyśleniach, ale Lennie James jest tak naturalny w graniu tych emocji, że przeżywamy je razem z nim. Poza tym aktor już nie raz pokazywał, głównie w The Walking Dead, że monologi są jego mocną stroną i również w najnowszym odcinku zaimponował, gdy wyznawał prawdę o swoich przyjaciołach. Poza tym za sprawą jego ucieczki z dachu samochodu dostaliśmy trochę akcji w tym powolnie rozwijającym się epizodzie. Zazwyczaj, gdy główny bohater jest w poważnych tarapatach nie bierze się pod uwagę, że może zginąć lub zostać ugryzionym, ale tym razem można było poczuć pewną nerwowość. Związane ręce i nachylenie terenu sprawiało, że mogły pojawić się pewne wątpliwości czy Morgan sobie poradzi w tej trudnej sytuacji. Te sceny dostarczyły nieco emocji, a nowa zabójcza broń w postaci znaku drogowego też dodała smaczku tym makabrycznym obrazkom. Najnowszy odcinek Fear the Walking Dead nie należał do najbardziej dynamicznych, ani emocjonujących. Momentami się dłużył, ale nowe postacie sprawiły, że historia interesowała. Ciekawiło, czy Morgan znajdzie w nich towarzyszy podróży. Tydzień temu serial zamknął się w czterech ścianach, a teraz dla odmiany eksploruje nowe obszary. Nawet nie odczuwało się braku podstawowych bohaterów, takich jak Alicia, Strand czy Luciana. Fear the Walking Dead nie stoi w miejscu, a do tego zapowiadają się kłopoty ze strony tajemniczej i groźnie wyglądającej kobiety z końcówki epizodu. Oby dzięki niej serial podkręcił tempo akcji, bo nawet jeśli trzyma niezłą jakość i poziom to nie może sobie pozwolić na monotonię, która na szczęście wciąż omija czwarty sezon.
Poznaj klawiaturę multimedialną Logitech K400+
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj