Trzynasty odcinek Fear the Walking Dead skupił się na postaciach Dwighta i Sherry, którzy postanowili pomóc kobiecie w potrzebie. Później trafili na Morgana, który prowadził hordę zombie w stronę krateru po pocisku atomowym. Para zaopiekowała się Mo, dzięki czemu mieli nieco czasu na rozmowę przerywaną przez ścigającego ich Wesa. Przez cały epizod Sherry zachowywała się podejrzanie, jak za swoich najgorszych czasów, gdy zwodziła męża. Jej niezdecydowanie irytowało, ale chyba i tak mniej niż to, że twórcy na siłę przeciągali moment wyjawienia Dwightowi prawdy związanej z łodzią ratunkową i mapami. Ostatecznie podzieliła się radosną, ale jeszcze niepotwierdzoną informacją o ciąży. To nie zaskakiwało, ponieważ wiadomo było, że jakiś czas temu postanowili starać się o dziecko. Natomiast rozciąganie tego w czasie po prostu denerwowało, bo para znowu miała kryzys w związku, a ich kłótnie były wtórne. Oczywiście, wszystkie te wątpliwości Sherry, obawa o męża, że ponownie będzie czynić złe rzeczy, były uzasadnione i przekonujące. Po prostu nie wymagało to tak długiego zwodzenia Dwighta oraz widzów. Bohaterowie musieli pokonać kilka problemów na swojej drodze, żeby w końcu sobie wszystko wyjaśnić. Scena w tunelu, który trząsł się pod wpływem stąpających nad nimi zombie, była całkiem ekscytująca. Nawet trzymała w napięciu ze względu na te klaustrofobiczne warunki, w których przyszło się przemieszczać Sherry i Dwightowi wraz z Mo. Mniej już zachwycał proces wydostania się z zawalonego tunelu, gdy Sherry odzyskała nagle nadzieję i wigor, wykopując ich stamtąd. To było naciągane, mimo że bohaterka zrobiła to charakterystyczną bronią Alicii, którą chciała jej później oddać. Gest miał symboliczny charakter, co skutecznie odwróciło uwagę od tych niedociągnięć sceny. Warto zauważyć, że między Dwightem i Sherry (w tych rolach Austin Amelio i Christine Evangelista) jest fajna chemia, a ich miłość dostarcza pozytywnych emocji. Ich uczucie jest wyraziste, co bardzo pomaga w tej chaotycznej historii. Najważniejsze, że chcą być razem, dlatego w tym celu muszą przejąć Wieżę od Stranda, aby zapewnić przyszłości swojemu dziecku.
fot. AMC
+13 więcej
Inną przeszkodą na drodze do ustalenia wspólnego stanowiska Sherry i Dwighta był Wes, który ich ścigał. Zastąpił Howarda w roli prawej ręki Victora, ale ta jego przemiana na gorsze nie nastąpiła naturalnie. Po prostu zmienił strony z odcinka na odcinek, bo twórcy tak sobie wymyślili, aby uatrakcyjnić wydarzenia. Zabrakło jednej sceny, w której zobaczylibyśmy, jak Strand mącił w głowie Wesa - wtedy łatwiej byłoby nam uwierzyć w tę zmianę. Choć bohater ma argumenty ku temu, żeby nie podążać ścieżką Alicii i Morgana, to trudno zrozumieć, czemu wspiera Victora. Każda scena z Wesem powoduje zgrzyty fabularne, dlatego ta postać zaczęła okrutnie irytować, mimo że Colby Hollman jest nie najgorszy w roli złoczyńcy.  Sporo czasu poświęcono w tym odcinku Morganowi i Alicii, którzy odciągali hordę szwendaczy (co za marnotrawstwo kul!) i mieli kilka chwil, aby porozmawiać. Ich dialogi nie były najwyższych lotów, ale Lennie James i Alycia Debnam-Carey tyle serca wlewają we wspólne sceny, że nie ma to większego znaczenia. Zarówno aktorzy, jak i bohaterowie wypracowali niezwykłą relację i stworzyli wyjątkową więź, dlatego ich pożegnanie na koniec niespodziewanie wzruszało. Szkoda tylko, że odpływający Morgan wraz z małą Mo na łodzi ratunkowej to jedno z większych nieporozumień fabularnych tego sezonu. Co prawda jeszcze nie wiadomo, jak to się rozwinie, ale pozbawienie grupy jednego z najwaleczniejszych wojowników w wojnie ze Strandem to, delikatnie mówiąc, niezbyt dobry pomysł. Natomiast twórcy kompletnie nie wiedzą, co począć z dziewczynką, traktują ją jak zawadzający klocek i przenoszą z miejsca na miejsce. A żeby sobie ułatwić życie, wpakowali biedne dziecko do skafandra, żeby nie pokazywać jej twarzy na ekranie. Stała się tak problematycznym elementem historii, jak Judith przed czasowym przeskokiem w The Walking Dead. W najnowszym odcinku fanów mogły ucieszyć wzmianki o wydarzeniach z flagowego serialu. Sherry argumentowała swoje obawy tym, że Dwight postąpi podobnie, gdy dołączyli do Zbawców, czyniąc złe rzeczy w imię ich miłości. Miło ze strony twórców, że nie zapomnieli o dramatycznej przeszłości tej dwójki. Nawet przypomnieli sobie, że Morgan też spędził trochę czasu z grupą Ricka w Alexandrii i ma wyrzuty sumienia, że ich opuścił. Dawno do tego nie wracaliśmy, co trzeba docenić. Najnowszy odcinek Fear the Walking Dead był lepszy niż ten z poprzedniego tygodnia, choć wciąż daje wiele powodów do narzekań. Nastąpiło w nim kilka ważnych wydarzeń dla fabuły, a także wywołał drobne emocji w kilku momentach. Te przejaskrawione kolory mocno męczą oczy, ale z drugiej strony zafundowano widzom parę świetnych ujęć. I chyba po raz pierwszy w tym sezonie klimatyczna końcówka, w której bohaterowie musieli opuścić łódź podwodną, sprawiła, że z pewną dozą ciekawości można czekać na kolejny epizod. Jednak nie ma to jak normalny rozwój wydarzeń z większą liczbą postaci, a nie antologiczny format, który psuje płynność tej w miarę interesującej historii.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj