Dla fanów wirtualnego ścigania początek nowej generacji konsol nie był rewelacyjny. „Forza Motorsport 5” okazała się tylko przeciętną grą. O tytułach konkurencji lepiej nie wspominać zbyt wiele, szczególnie gdy przypomnimy sobie problemy z „DriveClub”. Na szczęście „Forza Motorsport 6” jest tym, na co wszyscy czekali - produkcją, dla której warto kupić Xbox One. Grając w „szóstkę”, można odnieść wrażenie, że właśnie z takim rozmachem powinna zostać stworzona poprzednia część. W 2013 roku Xbox One potrzebował mocnej produkcji, która podciągnęłaby sprzedaż sprzętu. „Piątka” nieco zawiodła, ale szósta odsłona „Forza Motorsport” udowadnia, że obecnie na rynku nie ma lepszej gry wyścigowej, tak rozbudowanej i przystępnej zarówno dla nowicjuszy, jak i weteranów. Ktoś od razu może uznać, że w tym roku premierę miała już jedna świetna gra wyścigowa - „Project C.A.R.S.”. Owszem, był to tytuł wart uwagi, ale tylko dla weteranów oraz ludzi, którzy wirtualne ściganie traktują na tyle poważnie, że do telewizora dokupują kierownice, a nawet całe fotele wyścigowe. Z nową „Forzą” jest zupełnie inaczej. To gra, w którą może zagrać każdy, bez względu na umiejętności. Od samego początku „FM6” udowadnia, że jest produkcją zbalansowaną i przystosowaną dla każdego. Świadczy o tym choćby sporo poziomów trudności, a także ogromna liczba asyst, które mogą być włączone (lub nie). Dzięki temu „FM6” może być pełnoprawnym symulatorem, w którym jeździmy bez kontroli trakcji, bez cofania czasu i z maksymalnymi uszkodzeniami pojazdu, ale jednocześnie przy konsoli świetnie bawić się będą casualowi gracze, którym rywalizację ułatwi linia pomocnicza, pełna asysta ABS czy nawet możliwość wyłączenia agresywnego SI.

[video-browser playlist="748168" suggest=""]

Mnogość opcji i ustawień sprawia, że od „Forza Motorsport 6” nie odbijecie się tak jak od wielu innych gier wyścigowych, tworzonych dla weteranów. I chyba o to w tym wszystkim chodzi. Developerzy potrafią tworzyć swobodne gry wyścigowe, czego dowodem jest znakomita „Forza Horizon 2”. „FM6” co prawda ogranicza jazdę do zamkniętych torów, ale nadal pozostaje wierna podstawowemu założeniu – liczy się radość z gry, a ta jest ogromna. Syndrom „jeszcze jednego wyścigu” jest w tej produkcji odczuwalny tak bardzo, jak w żadnej innej grze wyścigowej wydanej na nowe konsole. „FM6” to gra, przy której można spędzić kilkadziesiąt godzin. Już sama kariera (przebudowana w stosunku do poprzednich odsłon) zapewnia sporo frajdy, aczkolwiek jest mocno ograniczona pod względem wyborów gracza. Developerzy postawili na rozgrywkę w pięciu tomach, począwszy od najwolniejszych samochodów, jakie spotkać możemy na drogach, przez samochody sportowe, aż po pojazdy, które dedykowane są wyłącznie rywalizacji na torze. W karierze prowadzeni jesteśmy jak po sznurku przez kolejne serie zawodów. Jedyny wybór to klasa samochodów, w której będziemy występować. Przed każdą serią do wyboru jest 6 klas, a między wyścigami możemy zmieniać pojazd (tylko w obrębie danej klasy). Przykładowo - jeśli jeździmy w klasie egzotyczne GT, to do samochodów sportowych możemy przesiąść się dopiero przy następnej serii wyścigów. Najważniejszą walutą w grze są kredyty. To za nie kupujemy nowe samochody, a sposobów na ich zdobycie jest mnóstwo. Warto tu wspomnieć o dwóch największych nowościach w serii (pod względem kariery). Pierwsza z nich to… losowanie. Za awans na każdy kolejny poziom kierowcy losujemy nagrodę. Mogą to być samochody, dodatkowe kredyty lub modyfikacje (o nich za moment). Jeśli ktoś ma farta (tak jak ja), to już w 4-5 losowaniu „ustrzeli” ekstra nagrodę w postaci 1 mln kredytów, a wtedy najlepsze maszyny, takie jak Ferrari czy Lamborghini, stają się dla nas dostępne w określonych klasach wyścigów. Szybko też udało mi się dorwać Pagani Huayrę, jeden z najszybszych samochodów w całej grze.

[video-browser playlist="748169" suggest=""]

Drugą nowością są wspomniane wcześniej „modyfikacje” i jest to najbardziej kontrowersyjna zmiana w stosunku do poprzednich części. Modyfikacje to nic innego jak perki, które ułatwiają lub utrudniają nam zabawę na torze w zamian za dodatkowe kredyty. Najtańsza paczka „modyfikacji” kosztuje 12 tys. kredytów, dlatego warto dobrze zastanowić się, czy jest sens w nią inwestować. Przed każdym wyścigiem możemy wybrać 3 perki, za które dostaniemy dodatkowe kredyty na koniec wyścigu, o ile spełnimy wymagania (takie jak np. jazda z kamerą zamontowaną tylko na przednim zderzaku). Niektóre modyfikacje poprawią minimalnie osiągi naszego samochodu lub przyczepność/hamowanie na określonych torach. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że nie są odczuwalne, a i bez nich można sobie w grze poradzić z rywalami dość łatwo. Przy projektowaniu kart developerów poniosła trochę fantazja, a ja byłem mocno zdziwiony, gdy dzięki karcie widmo mój samochód stał się przezroczysty i mógł bez problemu przebić się na czoło stawki (niczym duch)… Za wiele? Po kilku próbach z korzystania z perków zwyczajnie zrezygnowałem, chyba że udało się wylosować ich paczkę w losowaniu nagród. Najlepiej więc modyfikacje traktować tak, jakby ich w ogóle nie było.
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj