Premiera (Świat)
17 listopada 2015Premiera (Polska)
17 listopada 2015Kraj produkcji:
USAGatunek:
Wyścigowa i rajdowaDeveloper:
Turn 10 StudiosPlatforma:
Xbox OneWydawca:
Polska: Microsoft Polska Świat: Microsoft Studios
Najnowsza recenzja redakcji
Dla fanów wirtualnego ścigania początek nowej generacji konsol nie był rewelacyjny. „Forza Motorsport 5” okazała się tylko przeciętną grą. O tytułach konkurencji lepiej nie wspominać zbyt wiele, szczególnie gdy przypomnimy sobie problemy z „DriveClub”. Na szczęście „Forza Motorsport 6” jest tym, na co wszyscy czekali - produkcją, dla której warto kupić Xbox One. Grając w „szóstkę”, można odnieść wrażenie, że właśnie z takim rozmachem powinna zostać stworzona poprzednia część. W 2013 roku Xbox One potrzebował mocnej produkcji, która podciągnęłaby sprzedaż sprzętu. „Piątka” nieco zawiodła, ale szósta odsłona „Forza Motorsport” udowadnia, że obecnie na rynku nie ma lepszej gry wyścigowej, tak rozbudowanej i przystępnej zarówno dla nowicjuszy, jak i weteranów.
Ktoś od razu może uznać, że w tym roku premierę miała już jedna świetna gra wyścigowa - „Project C.A.R.S.”. Owszem, był to tytuł wart uwagi, ale tylko dla weteranów oraz ludzi, którzy wirtualne ściganie traktują na tyle poważnie, że do telewizora dokupują kierownice, a nawet całe fotele wyścigowe. Z nową „Forzą” jest zupełnie inaczej. To gra, w którą może zagrać każdy, bez względu na umiejętności. Od samego początku „FM6” udowadnia, że jest produkcją zbalansowaną i przystosowaną dla każdego. Świadczy o tym choćby sporo poziomów trudności, a także ogromna liczba asyst, które mogą być włączone (lub nie). Dzięki temu „FM6” może być pełnoprawnym symulatorem, w którym jeździmy bez kontroli trakcji, bez cofania czasu i z maksymalnymi uszkodzeniami pojazdu, ale jednocześnie przy konsoli świetnie bawić się będą casualowi gracze, którym rywalizację ułatwi linia pomocnicza, pełna asysta ABS czy nawet możliwość wyłączenia agresywnego SI.
[video-browser playlist="748168" suggest=""]
Mnogość opcji i ustawień sprawia, że od „Forza Motorsport 6” nie odbijecie się tak jak od wielu innych gier wyścigowych, tworzonych dla weteranów. I chyba o to w tym wszystkim chodzi. Developerzy potrafią tworzyć swobodne gry wyścigowe, czego dowodem jest znakomita „Forza Horizon 2”. „FM6” co prawda ogranicza jazdę do zamkniętych torów, ale nadal pozostaje wierna podstawowemu założeniu – liczy się radość z gry, a ta jest ogromna. Syndrom „jeszcze jednego wyścigu” jest w tej produkcji odczuwalny tak bardzo, jak w żadnej innej grze wyścigowej wydanej na nowe konsole.
„FM6” to gra, przy której można spędzić kilkadziesiąt godzin. Już sama kariera (przebudowana w stosunku do poprzednich odsłon) zapewnia sporo frajdy, aczkolwiek jest mocno ograniczona pod względem wyborów gracza. Developerzy postawili na rozgrywkę w pięciu tomach, począwszy od najwolniejszych samochodów, jakie spotkać możemy na drogach, przez samochody sportowe, aż po pojazdy, które dedykowane są wyłącznie rywalizacji na torze. W karierze prowadzeni jesteśmy jak po sznurku przez kolejne serie zawodów. Jedyny wybór to klasa samochodów, w której będziemy występować. Przed każdą serią do wyboru jest 6 klas, a między wyścigami możemy zmieniać pojazd (tylko w obrębie danej klasy). Przykładowo - jeśli jeździmy w klasie egzotyczne GT, to do samochodów sportowych możemy przesiąść się dopiero przy następnej serii wyścigów.
Najważniejszą walutą w grze są kredyty. To za nie kupujemy nowe samochody, a sposobów na ich zdobycie jest mnóstwo. Warto tu wspomnieć o dwóch największych nowościach w serii (pod względem kariery). Pierwsza z nich to… losowanie. Za awans na każdy kolejny poziom kierowcy losujemy nagrodę. Mogą to być samochody, dodatkowe kredyty lub modyfikacje (o nich za moment). Jeśli ktoś ma farta (tak jak ja), to już w 4-5 losowaniu „ustrzeli” ekstra nagrodę w postaci 1 mln kredytów, a wtedy najlepsze maszyny, takie jak Ferrari czy Lamborghini, stają się dla nas dostępne w określonych klasach wyścigów. Szybko też udało mi się dorwać Pagani Huayrę, jeden z najszybszych samochodów w całej grze.
[video-browser playlist="748169" suggest=""]
Drugą nowością są wspomniane wcześniej „modyfikacje” i jest to najbardziej kontrowersyjna zmiana w stosunku do poprzednich części. Modyfikacje to nic innego jak perki, które ułatwiają lub utrudniają nam zabawę na torze w zamian za dodatkowe kredyty. Najtańsza paczka „modyfikacji” kosztuje 12 tys. kredytów, dlatego warto dobrze zastanowić się, czy jest sens w nią inwestować. Przed każdym wyścigiem możemy wybrać 3 perki, za które dostaniemy dodatkowe kredyty na koniec wyścigu, o ile spełnimy wymagania (takie jak np. jazda z kamerą zamontowaną tylko na przednim zderzaku).
Niektóre modyfikacje poprawią minimalnie osiągi naszego samochodu lub przyczepność/hamowanie na określonych torach. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że nie są odczuwalne, a i bez nich można sobie w grze poradzić z rywalami dość łatwo. Przy projektowaniu kart developerów poniosła trochę fantazja, a ja byłem mocno zdziwiony, gdy dzięki karcie widmo mój samochód stał się przezroczysty i mógł bez problemu przebić się na czoło stawki (niczym duch)… Za wiele? Po kilku próbach z korzystania z perków zwyczajnie zrezygnowałem, chyba że udało się wylosować ich paczkę w losowaniu nagród. Najlepiej więc modyfikacje traktować tak, jakby ich w ogóle nie było.
Wspomniałem wcześniej, że kariera to tak naprawdę wyścig po wyścigu w coraz szybszych samochodach i prowadzeni jesteśmy jak po sznurku. Na szczęście bardzo szybko otrzymujemy dostęp do tzw. zawodów pokazowych, czyli serii dodatkowych wyzwań, które są skuteczną odskocznią od standardowej rozgrywki. W zawodach pokazowych rywalizujemy w wielu konkurencjach, za które otrzymujemy jednak niewielką liczbę kredytów. Są m.in. pojedynki ze Stigiem (a właściwie jego wirtualnym odpowiednikiem, którego można pokonać), a także wyzwania na torze Top Gear (szerzej o tym później). Większość zawodów pokazowych jest odblokowana od razu, a te najciekawsze odkrywane są przed nami wraz z postępem w karierze.
[video-browser playlist="748170" suggest=""]
To, co w „Forza Motorsport 6” urzeka od pierwszych chwil, to zachowanie Driveatarów. Za to seria chwalona jest od lat, a ja tylko dodam, że w żadnej grze wyścigowej SI nie działa tak dobrze jak w „FM6”. Warunkiem jest włączenie w opcjach agresywnego SI. Dzięki temu rywalizacja na torze staje się realistyczna, a my czujemy, jakbyśmy rywalizowali z innymi graczami. SI przede wszystkim walczy na torze. Nie boi się ścinania zakrętów, zajeżdżania nam drogi, skutecznie opóźnia hamowanie, by wyprzedzić nas na zakręcie, i walczy o każdą sekundę, co widać szczególnie w momentach, gdy pojazdy kierowane przez Driveatary ryzykują i wypadają z trasy. Tego typu sytuacji miałem wiele. Jechałem na 2-3 miejscu, rywale mieli nade mną przynajmniej 100 metrów przewagi, ale okazało się, że walczyli ze sobą tak, że wspólnie wypadli z toru. A jak to w przysłowiu - gdzie dwóch się bije, tam korzystam ja! Najważniejsze jest jednak to, że SI nie jeździ gęsiego. Kierowcy walczą o pozycję, przepychają się, a sam wyścig (w którym bierze udział 24 kierowców) jest interesujący od początku do końca.
Z zachowaniem SI wiąże się jeszcze jedna istotna rzecz, a ma ona związek z kolejną dużą nowością w „Forza Motorsport 6”. Gra co prawda nadal nie doczekała się zmiennych warunków atmosferycznych podczas wyścigu i cyklu dobowego, są za to wyścigi za dnia lub w nocy, a także… jazda w deszczu. Coś, na co czekaliśmy latami w grach wyścigowych - i w końcu doczekaliśmy się. Turn 10 Studios stworzyło warianty torów, na których możemy rywalizować w deszczu, a wtedy jazda wygląda zupełnie inaczej. Wszystko przez kałuże 3D (jakkolwiek to brzmi). W momencie, gdy w takową wjedziemy, to nie dość, że tracimy kontrolę nad pojazdem, ale też zwyczajnie czujemy, że jest to miejsce, które lepiej unikać. I to właśnie robi SI. Kałuże na torze są jak pułapki, które lepiej omijać kosztem gorszego toru jazdy. Sam efekt wygląda spektakularnie, podobnie jak ślizganie się pojazdu po mokrej trawie. Czasem nachodziło mnie jednak, że w rzeczywistości żaden z wyścigów nie odbyłby się na tak zalanych torach jak w „FM6”, bowiem zwyczajnie byłoby to niebezpieczne dla samych kierowców. Mimo to efekt jest wybitny i na nowo definiuje sposób rywalizacji podczas deszczowej pogody.
W tym miejscu warto pochylić się na moment nad oprawą graficzną, która cieszy oko od pierwszych chwil. Samochody wyglądają jak prawdziwe, a dodatkowo w opcji ForzaVista każdą z ponad 450 (!) dostępnych maszyn możemy obejrzeć z zewnątrz, od środka, a także zajrzeć pod maskę i do bagażnika. Oczywiście samochody możemy w dowolny sposób tuningować, malować, tworzyć własne grafiki na karoserii lub korzystać z tych stworzonych przez fanów.
Tras w „FM6” jest 26, a wiele z nich ma przynajmniej kilka wersji (w tym do wyścigów w deszczu i w nocy). Jak na tak wielką produkcję jest ich – moim zdaniem – przynajmniej o połowę za mało. Smuci najbardziej fakt, że Turn 10 Studios nie rozwija systematycznie swojego portfolio torów i rezygnuje z części, tworząc w ich miejsca nowe. Osobiście życzyłbym sobie, żeby udostępniono większą liczbę tras w miastach, bo te w Rio de Janeiro i w Pradze są klasą samą dla siebie. Graficznie tory trzymają wysoki poziom; miło patrzy się na dodatkowe efekty, takie jak choćby wirujący w powietrzu piasek na Laguna Seca czy też zmieniające się kolory trybun, gdy nocą jeździmy po Yas Marina Circuit w Abu Dabi.
[video-browser playlist="748171" suggest=""]
Równie mocno rozbudowany jest tryb multiplayer, jednak niestety wyścigów w ligach, jak i w zwykłej rywalizacji z innymi graczami nie mogłem sprawdzić, ponieważ „FM6” ogrywałem na 2 tygodnie przed światową premierą. Dostępny był tylko tryb rywale, w którym staramy się na określonym torze wykręcić czas lepszy od innego gracza i w ten sposób wspinać się w tabeli najlepszych czasów jednego okrążenia.
Elementy „Top Gear (UK)” w „Forza Motorsport 6” istnieją i jest ich całkiem sporo, ale niestety bez Jeremy’ego Clarksona. Nie wiem, kto podjął tę decyzję. Czy BBC narzuciło producentom, by usunęli z „FM6” popularnego prowadzącego „Top Gear”, czy po prostu Microsoft sam zdecydował, że lepiej będzie, gdy w grze usłyszymy tylko glosy Richarda Hammonda i Jamesa Maya. Panowie są obecni, ale mają niewiele do roboty, bowiem w trybie ForzaVista narratorem jest bliżej niezidentyfikowana kobieta. Szkoda. W „FM6” obecny jest też tor w Dunsfold znany z programu „Top Gear” i to na nim możemy wykonywać szereg zadań pokazowych, czy nawet zagrać samochodem w kręgle. Osobne miejsce w zawodach pokazowych otrzymał Stig, z którym możemy rywalizować 1 vs 1 w superszybkich samochodach.
„Forza Motorsport 6” to spełnienie marzeń wszystkich graczy lubiących gry wyścigowe. Bez kierownicy, pedałów, skrzyni biegów - do świetnej zabawy w „FM6” wystarczy pad do Xboxa One i odpowiednie przystosowanie parametrów rozgrywki do naszych potrzeb oraz wymagań. Wszystko to w Full HD i 60 FPS-ach. „Forza Motorsport 6” zrobiła duży krok w kierunku doskonałości. Miejmy nadzieję, że tendencja zwyżkowa utrzymana zostanie przez kolejne lata. To naprawdę jest gra, dla której warto mieć Xboxa One.
PLUSY:
+ syndrom „jeszcze jednego wyścigu”,
+ przystępna dla każdego, od nowicjusza po weterana,
+ fantastyczne zachowanie SI (Driveavatarów),
+ 460 samochodów,
+ mnogość trybów rozgrywki,
+ efekty pogodowe i kałuże 3D,
+ oprawa wizualna.
MINUSY:
- kontrowersyjne modyfikacje/perki,
- brak Jeremy’ego Clarksona,
- tylko 26 torów.