Według planów scenarzystów, tym odcinkiem Fringe miał pożegnać się z widzami w listopadzie, pozostawić dobre wrażenie i interesujący cliffhanger. Było to skuteczne założenie, by nieco poprawić słaby wizerunek czwartego sezonu Fringe, który obniżył poziom w porównaniu do poprzedniej serii. Faktycznie – gdyby „Back to Where You've Never Been” miał żegnać się z widzami jesienią, byłbym usatysfakcjonowany. Produkcja fabularnie ruszyła do przodu i mam cichą nadzieję, że ten poziom utrzyma się na dłużej.
[image-browser playlist="605780" suggest=""]
©FOX 2012
Moje błagania w wielu poprzednich recenzjach o wizytę w alternatywnej rzeczywistości w końcu zostały spełnione. Odnoszę wrażenie, że obecną siłą Fringe jest właśnie „ten drugi” świat. Walternate, AlterOlivia, AlterLee, czy nawet AlterBroyles wciąż mają bardzo dużo do zaoferowania i to nie tylko przez swoją „inność” względem bohaterów z naszej rzeczywistości. Moja irytacja wobec zachowania Olivii i Waltera w poprzednich odcinkach sięgnęła zenitu, bo nie przypuszczałem, że postacie pozbawione w swojej pamięci Petera mogą stać się tak nudne i monotonne. Zdaje sobie sprawę, że był to celowy zabieg scenarzystów, by pokazać, jak wygląda ich życie bez młodego Bishopa. Szkoda tylko, że było to ciągnięte przez 1/3 sezonu.
Peter widząc, że nic nie jest w stanie zdziałać w naszej rzeczywistości postanowił ruszyć do „drugiego” świata. Zdawał sobie sprawę, że również tam nikt nie będzie go kojarzył. Jednocześnie wiedział, że być może znajdzie tam ludzi o nieco innym nastawieniu do swojej osoby. No i znalazł, pojawiła się jego matka, a także spotulniały Walternate, zachowujący się zupełnie inaczej, niż w trzecim sezonie.
[image-browser playlist="605781" suggest=""]
©FOX 2012
Cieszy, że scenarzyści powrócili do „znanego” czarnego charakteru, który jak się okazało – nie pracuje sam. Można było przypuszczać, że nowa generacja zmiennokształtnych to nie dzieło Walternate’a tylko kogoś zupełnie innego. Cliffhanger pozostawiony na sam koniec odcinka był dosyć zaskakujący, ale już wielokrotnie w tym serialu przewidywano śmierć Olivii. Dlatego słowa Obserwatora nie były jakimś wielkim zaskoczeniem.
Mam nadzieję, że Peter dłużej pozostanie w alternatywnej rzeczywistości. W niej widzę potencjał czwartego sezonu, która nadal ma wszystko, by nas zachwycać. Piątkowy powrót po blisko dwumiesięcznej przerwie pokazał, że Fringe wraca do poziomu znanego z poprzedniej serii. Oby trwało to jak najdłużej.
Ocena: 8/10