Głównym bohaterem filmu jest Kolos – milczący i bezwzględny ochroniarz klubu nocnego, który odsiaduje wyrok w więzieniu. Po odbyciu kary wraca do byłego pracodawcy. Oprócz szefa czeka na niego też Velvet, jedna z tancerek, która darzy go silnym uczuciem. Umiejętności Kolosa są na tyle przydatne, że chłopakiem zaczyna interesować się Hajs, szef lokalnej mafii, który czyni z niego jednego z najbardziej zaufanych ludzi. Jednak gdy Kolos odnowi kontakty z bratem i pozna jego śliczną rehabilitantkę, Maję, przestępczy świat powoli przestanie mieć dla niego znaczenie. Wydaje się być intrygująco? Macie rację, wydaje Wam się. Wbrew pozorom Gejsza to film śmiertelnie nudny i całkowicie nieudany. Jego największym problemem jest bezsprzecznie brak scenariusza. Już nawet nie to, że scenariusz był słaby – jego po prostu nie było w ogóle. Reżyser nie ma do opowiedzenia żadnej historii, nie ma nic do przekazania. Stworzył kilkanaście różnych scen i zestawił je ze sobą w całkowicie dowolny sposób. Ciąg przyczynowo-skutkowy nie istnieje, argumentacja i motywacja wyborów bohaterów – nie istnieją. Gejszę trudno nazwać w ogóle filmem. To raczej nieudana reżyserska wprawka, artystyczny twór, który żenuje swoim poziomem. Produkcja Markiewicza prawie nie zawiera dialogów, wypowiadane słowa można bez problemu policzyć, jeśli komuś bardzo na tym zależy. Jednak jeśli już bohaterowie się odzywają – wygłaszają absurdalne, banalne lub nic nieznaczące komentarze, które w żaden sposób nie pozwalają ich poznać bliżej. No url Zgaduję, że twórcom filmu zależało na mrocznym klimacie, głębokiej treści i wymowie, którą chcieli uzyskać między innymi poprzez oryginalną artystyczną formę. Cóż, nie udało się. Zdjęcia i muzyka pozostawiają wiele do życzenia, a próba zastosowania stylistyki noir pozostała jedynie próbą. Świat przedstawiony przerysowano do granic możliwości i nie rozumiem w takim wypadku słów reżysera, który mówi, że inspirował się prawdziwymi historiami i zależało mu, by pokazać tę brudną i przerażającą część realnego świata. Aktorstwo to kolejna rzecz, która w Gejszy się nie udała. Marta Żmuda-Trzebiatowska nie jest seksowna ani magnetyczna mimo swoich tańców na rurze, bohaterka Więdłochy nie posiada żadnego charakteru, a Zbrojewicz i Dziędziel są koszmarnie manieryczni. Najlepiej poszło Elerykowi, ale zawdzięcza to w dużej mierze postaci, w którą się wciela. Zwyczajnie miał on po prostu cokolwiek do zagrania. Zupełnie niezamierzenie Gejsza w wielu momentach budzi śmieszność, a jestem całkowicie pewna, że twórcy liczyli na inną reakcję. Może film miał poruszyć, może wzbudzić refleksję i zadumę nad złem tego świata. Tak się jednak nie dzieje. Nawet gdyby się chciało, to nie ma jak zacząć szukać drugiego dna, bo dialogi i wydarzenia ekranowe sprawiają, że co chwila ma się ochotę wybuchnąć śmiechem. Gejsza to eksperyment, który trzeba spisać na straty. zdjęcie główne: autor Paweł Płonka
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj