Ryan i Simone próbują rozbudowywać swój związek ku uciesze grupy. Scenarzyści wykorzystują tutaj motyw z personifikacją poczucia winy, który ma doprowadzić do zabawnych sytuacji. Niestety, ale zabieg yen jest zbyt znany i oklepany, aby w zaprezentowanej formie mógł porządnie rozbawić. Zamysł dobry, ale wykonanie zaledwie przeciętne i rozczarowujące.
Niezbyt ciekawy jest również wątek bogiń, które za wszelką cenę chcą razem z Lauren przygotować ją do ślubu. Aby to osiągnąć, dziewczyny wykorzystują biednego Owena jako modela przy zakupie sukni ślubnej. Znajdziemy tutaj zaledwie kilka zabawnych scen, co jak na Go On i to, do czego nas przyzwyczajono, jest niewielką liczbą. Sam wątek nie jest zbyt interesujący i nie niesie ze sobą ani istotnego fabularnego rozwoju, ani za wiele emocji.
[image-browser playlist="595172" suggest=""]
©2013 NBC
Pozytywnie wypadł pan K, który pierwszy raz od dawna potrafił mnie zaskoczyć i wywołać uśmiech na twarzy. Jego dziwność tym razem przynosi efekty i wpisuje się idealnie w opowiadaną historię. Simone natomiast jest ciekawym dodatkiem, który wprowadza sporo ożywienia, ale to nie ma przyszłości. Nie podoba mi się, że przez wprowadzenie wątku Simone, zasugerowana relacja Ryana i Carrie zostaje kompletnie odcięta. Carrie nie pojawia się nawet na sekundę, co przeczy kompletnie wydarzeniom budującym ich przyjaźń. Brakuje mi tu konsekwencji.
{[Go On}} tym razem nie gwarantuje salwy śmiechu, ale nadal ogląda się go przyjemnie i mile wprowadza w pozytywny nastrój.
Ocena: 6/10