Gotham od samego początku emisji sprawia wrażenie produkcji, która panicznie boi się pozostawić jakąkolwiek rysę na batmanowej marce. Jakby wszyscy byli pod jakimś ogromnym naciskiem, aby ten projekt wypalił. W efekcie serial stacji FOX to na razie przyzwoite telewizyjne rzemiosło, ale czy coś więcej? Trzeba przyznać, że z tą presją świetnie radzą sobie do tej pory Donal Logue i Robin Lord Taylor. Ich Harvey Bullock i Oswald Cobblepot to najjaśniejsze punkty Gotham. Dają radę również spece od scenografii i efektów specjalnych, którzy dobrze odwzorowują brudny i mroczny klimat miasta. Jednak poza tymi elementami trudno dostrzec tu jakieś inne mocne strony. W pozostałych aspektach serial nie jest na pewno zły, ale mocno kuleje.

Oczywiście Gotham jest dopiero na początku swojej telewizyjnej wędrówki i wszystko wskazuje na to, że pozostanie z nami dłużej niż 1 sezon. Wyniki oglądalności są jak na standardy stacji FOX więcej niż niezłe, co pozwala patrzeć na przyszłość produkcji z optymizmem. Czekamy więc z niecierpliwością na to, aż Ben McKenzie przypomni sobie, jak porządnie gra się gliniarza. Kto oglądał Southland, ten wie, że facet doskonale to potrafi. Tutaj jest na razie niezwykle sztywny i mało wiarygodny, co oczywiście podpinam pod przyczynę, o której wspomniałem wcześniej – grać Jamesa Gordona to nie lada wyzwanie.

[video-browser playlist="614968" suggest=""]

W przypadku głównego aktora poprawa musi nastąpić szybko, szczególnie gdy w 3. odcinku scenarzyści postawili sobie za cel zrobienie z Jima jedynego prawego człeka w Gotham, który ma zmienić miasto na lepsze. Jeśli mamy kibicować jemu i jego krucjacie, dobrze by było, gdyby poziom charyzmy postaci wzrósł. To było w gruncie rzeczy najbardziej irytujące w "Balloonman" – puentą całej sprawy tygodnia miało być oświecenie nas, że Gotham to miejsce do cna skorumpowane i pełne bandytów. Tak jakbyśmy nie wiedzieli o tym wcześniej. A to wszystko przekazano nam z pomocą balonowego kilera, czyli bardzo przeciętnego wątku proceduralnego. Nad nimi również twórcy muszą popracować.

Minie trochę czasu, zanim coś więcej do serialu zaczną wnosić Barbara i młody Bruce. Ona na razie pięknie wygląda, a chłopak, oglądając wieczorne wiadomości, zaczyna powolutku rozważać zostanie tajemniczym mścicielem, gdy dorośnie. Do tego jednak bardzo daleka droga i jeżeli kiedykolwiek doczekamy się tego w Gotham, będą potrzebne dość poważne przeskoki w czasie, bo to nie jest serial, który może przetrwać na antenie całą dekadę. Nieco lepiej w tym tygodniu wypada wątek gangsterski. David Zayas (Dexter) pojawił się jako Sal Maroni, Fish Mooney knuje za plecami Falcone, a w to wszystko będzie starał się wmieszać Cobblepot, z którym wiąże się całkiem ciekawy cliffhanger odcinka.

Czytaj również: Gotham": Zanim Batman miał skrzydła

Gotham to do tej pory serial pełen niedoskonałości, który musi przede wszystkim wrzucić na luz. Jest w wielu aspektach zbyt karykaturalny, sztuczny i sztywny. To sprawia, że pomimo poprawnej realizacji brakuje iskry, która sprawiłaby, że po zakończeniu każdego epizodu nie moglibyśmy doczekać się następnego. Oby w niedługim czasie ten stan rzeczy uległ zmianie.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj