Twórcy serialu "Grimm" wykazali się kreatywnością, tworząc nowy rodzaj Wesena, Matanςa Zumbido, przypominający połączenie węgorza elektrycznego z człowiekiem. Potwór ten razi prądem swe ofiary, zostawiając je spalone, z roztrzaskanymi czaszkami i rozerwanymi oczodołami. Makabryczne, acz efektowne. Dodatkowo w ciekawy sposób połączono jego historię z poszukiwaczami duchów i nawiedzonym domem. Epizodowi towarzyszą świetne efekty specjalne, zarówno przy pojedynczych porażeniach, jak i w jednej z końcowych scen, w której kreatura zostaje zastrzelona i całe kryjące się w niej napięcie elektryczne wybucha. Znaleziono też sposób na złagodzenie tragizmu tej opowieści, wprowadzając lekkie i zabawne sceny, w których Nick musi przekłuć swoje ucho i natrzeć je pastą z żaby, aby pokonać Wesena. Wątek Juliette rozwijany jest bardzo powoli. Z jednej strony to dobre rozwiązanie, rozbudzające cały czas ciekawość, ale z drugiej chciałoby się więcej. Dopiero pod koniec odcinka mogliśmy zobaczyć tajemniczą znajomą Renarda, która ma pomóc Juliette w próbie pozbycia się jej nowej, magicznej natury. Interesująco pokazano sposób na komunikację z kobietą, a znikające samoistnie litery i cyfry są intrygującą zapowiedzią. Juliette zaczyna dostrzegać, że bycie Hexenbiest wiąże się z mocami, których wcześniej nie miała. Ciekawe, czy nie zmieni zdania co do chęci odrzucenia swojej nowej postaci... Poza tym coraz trudniej ukryć jej fakt, że coś się zmieniło, a Nick w końcu zauważa, że dzieje się z nią coś dziwnego. [video-browser playlist="659398" suggest=""] Lekko zarysowany w "Death Do Us Part" został nowy wątek Renarda, który zaczyna krwawić z ran odniesionych na skutek ataku z finału poprzedniego sezonu. Został przywrócony do życia poprzez magię, więc może i w jego przypadku efekty uboczne zaklęcia dadzą o sobie znać. Na razie można jednak tylko spekulować, bo nic więcej nie wiemy. Miło wreszcie zobaczyć Monrosalee na zasłużonej podróży poślubnej, w którą początkowo mieli wybrać się już 10 odcinków temu. Ich nieobecność w Portland zmusiła Nicka do samodzielnego działania ze złoczyńcą odcinka. Po raz kolejny nieobecny w serialu jest wątek Adalind, która przecież zapowiadała swój powrót do Portland razem z Viktorem już 2 epizody wcześniej. Wybiera się jednak jak sójka za morze. Jest to nieobecność nieusprawiedliwiona, bo przecież Claire Coffee już od dawna jest w stałej obsadzie „Grimma” i spychanie jej bohaterki na boczny tor jest zwyczajnie niezrozumiałe. Czyżby twórcy nie mieli pomysłu na tę postać? Miejmy nadzieję, że się mylę, a Adalind ponownie pojawi się na naszych ekranach. Czytaj również: NBC zamawia kolejne sezony dla 5 dramatów! Wśród nich „Czarna lista” i „Grimm” Ciekawy motyw związany z dość oryginalnym Wesenem i zagadkowo rozwijający się wątek Juliette składają się na bardzo dobry odcinek. Zaczyna jednak razić brak obecności Adalind, jednej z głównych bohaterek. Zarówno w przypadku Renarda, jak i nowej Hexenbiest karty odkrywane są powoli, wzbudzając zainteresowanie kolejnymi odcinkami.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj