Grimm w najnowszym odcinku po przerwie nie zwalnia i w końcu odkrywa przed widzami kilka tajemnic. Znowu też zaskakuje paroma zwrotami akcji, które pozwolą jeszcze bardziej rozkręcić się temu serialowi.
W poprzednim odcinku
Grimm akcja nabrała żywszego tempa, a wydarzenia nie tylko przyprawiły o gęsią skórkę, ale też porządnie zaskoczyły widzów. Po ponad miesięcznej przerwie serial utrzymuje ten bardzo dobry poziom, odkrywając coraz więcej szczegółów związanych z powstaniem, które wybuchło w Portland. Co więcej, w siódmym odcinku następuje kilka istotnych wydarzeń, które najprawdopodobniej rozruszają go na dobre.
Szósty odcinek pozostawił nas w stanie głębokiego szoku. Powrót odmienionej, bardzo potężnej Juliette, ratującej Nicka i spółkę z jednej strony mocno zdziwił, ale też wywołał mieszane uczucia. Okazuje się jednak, że mamy do czynienia z nową osobą - nazywaną Eve. W jakiś sposób Hexenbiest została przywrócona do życia i stała się maszyną do zabijania. Nowe wcielenie Bitsie Tulloch intryguje, bo za tą maską opanowania kryje się niepohamowana złość, o czym świadczy duża ostrożność Meisnera. Krwawa akcja w restauracji była testem, możliwe, że potencjalnej, przyszłej współpracy Eve z Grimmem, co może okazać się całkiem ekscytujące w dalszej części serialu.
No url
Jest trochę za wcześnie, aby oceniać, czy powrót Juliette (a raczej Eve) to dobre posunięcie ze strony twórców. Pierwsze wrażenie jest w miarę pozytywne, ponieważ powrót tej postaci w takiej formie wygląda dość obiecująco. Trudno przewidzieć jej zachowanie po praniu mózgu, a to niesie za sobą kilka możliwości rozwoju tego wątku. Poza tym zawsze dobrze jest mieć po swojej stronie Hexenbiest, szczególnie w tak trudnych czasach, jakie nastały w Portland, ale też na całym świecie. Niespodziewanie w Hadze została wymordowana Rada Wesenów, która co jakiś czas pojawiała się w
Grimmie, aby posprzątać bałagan, jaki narobiły niesforne weseny
. Trochę szkoda, że tak się stało, ponieważ potencjał fabularny tej organizacji chyba nie został należycie wykorzystany. Zawsze, kiedy do akcji wkraczali wysłannicy z Rady, robiło się interesująco. Wygląda na to, że w walce z Black Claw (w końcu poznaliśmy nazwę!) Nick będzie musiał stanąć po stronie tajnej komórki rządowej, co może prowadzić do ciekawego obrotu sytuacji, ponieważ Trubel, która - jak się okazuje - też nie jest we wszystko wtajemniczona w związku z wykonywanymi dla nich zadaniami, przeżyła kilka niebezpiecznych przygód.
Kolejne zmiany nastąpiły też w relacji Nicka i Adalind. Tutaj możemy się zgodzić z byłą Hexenbiest, że ich pocałunek nie był dobrym pomysłem. Nie ma między tą dwójką chemii, jaką możemy oglądać choćby między Monroe i Rosalee. Ich związek jest wymuszony i trudno sobie wyobrazić, aby coś naprawdę między nimi zaiskrzyło tak, by widzowie w to uwierzyli. To nie jest dobra droga dla tego wątku, bo nie tylko nie wywołuje żadnych emocji, ale też po prostu nudzi. Jednak pojawienie się Eve może trochę namieszać w uczuciach Nicka i zapobiec temu niezręcznie wyglądającemu związkowi.
Zobacz również: Grimm – Wesen oczami sierżanta Wu
Grimm udanie powrócił po dłuższej przerwie i po przebiegu wydarzeń z siódmego odcinka możemy sobie ostrzyć zęby na kolejne emocjonujące zwroty akcji. Nie spodziewajmy się, że twórcy na stałe nie będą wprowadzać nowej sprawy morderstwa do rozwikłania przez Nicka i Hanka, ale udowodnili, że bez niej serial radzi sobie znakomicie.
Grimm wciąż skrywa wiele tajemnic, które wzbudzają ciekawość i przyciągają przed telewizory. Jest dobrze i oby serial utrzymał taki poziom na dłużej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h