Grimm: sezon 5, odcinek 7 – recenzja
Grimm w najnowszym odcinku po przerwie nie zwalnia i w końcu odkrywa przed widzami kilka tajemnic. Znowu też zaskakuje paroma zwrotami akcji, które pozwolą jeszcze bardziej rozkręcić się temu serialowi.
Grimm w najnowszym odcinku po przerwie nie zwalnia i w końcu odkrywa przed widzami kilka tajemnic. Znowu też zaskakuje paroma zwrotami akcji, które pozwolą jeszcze bardziej rozkręcić się temu serialowi.
W poprzednim odcinku Grimm akcja nabrała żywszego tempa, a wydarzenia nie tylko przyprawiły o gęsią skórkę, ale też porządnie zaskoczyły widzów. Po ponad miesięcznej przerwie serial utrzymuje ten bardzo dobry poziom, odkrywając coraz więcej szczegółów związanych z powstaniem, które wybuchło w Portland. Co więcej, w siódmym odcinku następuje kilka istotnych wydarzeń, które najprawdopodobniej rozruszają go na dobre.
Szósty odcinek pozostawił nas w stanie głębokiego szoku. Powrót odmienionej, bardzo potężnej Juliette, ratującej Nicka i spółkę z jednej strony mocno zdziwił, ale też wywołał mieszane uczucia. Okazuje się jednak, że mamy do czynienia z nową osobą - nazywaną Eve. W jakiś sposób Hexenbiest została przywrócona do życia i stała się maszyną do zabijania. Nowe wcielenie Bitsie Tulloch intryguje, bo za tą maską opanowania kryje się niepohamowana złość, o czym świadczy duża ostrożność Meisnera. Krwawa akcja w restauracji była testem, możliwe, że potencjalnej, przyszłej współpracy Eve z Grimmem, co może okazać się całkiem ekscytujące w dalszej części serialu.
Jest trochę za wcześnie, aby oceniać, czy powrót Juliette (a raczej Eve) to dobre posunięcie ze strony twórców. Pierwsze wrażenie jest w miarę pozytywne, ponieważ powrót tej postaci w takiej formie wygląda dość obiecująco. Trudno przewidzieć jej zachowanie po praniu mózgu, a to niesie za sobą kilka możliwości rozwoju tego wątku. Poza tym zawsze dobrze jest mieć po swojej stronie Hexenbiest, szczególnie w tak trudnych czasach, jakie nastały w Portland, ale też na całym świecie. Niespodziewanie w Hadze została wymordowana Rada Wesenów, która co jakiś czas pojawiała się w Grimmie, aby posprzątać bałagan, jaki narobiły niesforne weseny. Trochę szkoda, że tak się stało, ponieważ potencjał fabularny tej organizacji chyba nie został należycie wykorzystany. Zawsze, kiedy do akcji wkraczali wysłannicy z Rady, robiło się interesująco. Wygląda na to, że w walce z Black Claw (w końcu poznaliśmy nazwę!) Nick będzie musiał stanąć po stronie tajnej komórki rządowej, co może prowadzić do ciekawego obrotu sytuacji, ponieważ Trubel, która - jak się okazuje - też nie jest we wszystko wtajemniczona w związku z wykonywanymi dla nich zadaniami, przeżyła kilka niebezpiecznych przygód.
Kolejne zmiany nastąpiły też w relacji Nicka i Adalind. Tutaj możemy się zgodzić z byłą Hexenbiest, że ich pocałunek nie był dobrym pomysłem. Nie ma między tą dwójką chemii, jaką możemy oglądać choćby między Monroe i Rosalee. Ich związek jest wymuszony i trudno sobie wyobrazić, aby coś naprawdę między nimi zaiskrzyło tak, by widzowie w to uwierzyli. To nie jest dobra droga dla tego wątku, bo nie tylko nie wywołuje żadnych emocji, ale też po prostu nudzi. Jednak pojawienie się Eve może trochę namieszać w uczuciach Nicka i zapobiec temu niezręcznie wyglądającemu związkowi.
Zobacz również: Grimm – Wesen oczami sierżanta Wu
Grimm udanie powrócił po dłuższej przerwie i po przebiegu wydarzeń z siódmego odcinka możemy sobie ostrzyć zęby na kolejne emocjonujące zwroty akcji. Nie spodziewajmy się, że twórcy na stałe nie będą wprowadzać nowej sprawy morderstwa do rozwikłania przez Nicka i Hanka, ale udowodnili, że bez niej serial radzi sobie znakomicie. Grimm wciąż skrywa wiele tajemnic, które wzbudzają ciekawość i przyciągają przed telewizory. Jest dobrze i oby serial utrzymał taki poziom na dłużej.
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat