Grimsby jest filmem obrzydliwym, odpychającym i odstręczającym. Żarty balansują… przepraszam – przekraczają granicę dobrego smaku, a niektóre sceny wywołują zażenowanie i nie da się ich oglądać w towarzystwie (szczególnie płci pięknej). Jednym słowem… bawiłem się na nowym filmie Sachy Barona Cohena doskonale!
The Brothers Grimsby jest absurdalną komedią opowiadającą historię dwóch, rozdzielonych w dzieciństwie braci. Noby (Sacha Baron Cohen) jest angielskim chuliganem, pochodzącym z nizin społecznych, Sebastian (Mark Strong) niebezpiecznym agentem MI-6. Po latach rozłąki, rodzeństwo odnajduje się w samym centrum szpiegowskiej intrygi. Obaj panowie muszą zewrzeć szyki i współpracować, mimo niewątpliwych różnic istniejących między nimi.
Są w tym filmie dwie takie sceny, które nikogo nie zostawią obojętnym. Pierwsza z nich prezentuje na czym polega prawdziwa braterska miłość, druga, inspirując się serialami dokumentalnymi rodem z Discovery Channel, przedstawia nam życie intymne słoni. Nie wnikając w szczegóły – do tej pory w kinie mainstreamowym, nigdy czegoś takiego nie widziałem. Podobne motywy są właśnie esencją tej produkcji. Zaskakujące jest jednak to, że w większości przypadków bawią doskonale i momentami reprezentują naprawdę nieszablonowe poczucie humoru.
Na rynku filmowym,
The Brothers Grimsby może zostać odebrany jako naturalna konkurencja dla modnych amerykańskich wulgarnych filmów młodzieżowych, gdzie główne role odgrywa sex, palenie marihuany oraz dziesiątki niewybrednych fekalno-fizjologicznych motywów. Podobieństwo jest jednak pozorne, ponieważ każdy kto choć trochę zaznajomił się z twórczością Cohena, wie że jego filmy to nie bezmyślna rozrywka, ale konstruktywna satyra na pewne zjawiska polityczno społeczne.
Borat,
Bruno czy nawet
Dyktator zawierały dziesiątki cennych ripost, wycelowanych w skostniały, poprawny politycznie system, w którym wszyscy funkcjonujemy.
The Brothers Grimsby doskonale wpisuje się w tę konwencję, chociaż pozornie na pierwszy plan wysunięta jest intryga szpiegowska. Tak naprawdę jednak nie ma ona większego znaczenia, ponieważ widz, już po kilku pierwszych minutach, orientuje się, że wątek sensacyjny istnieje tylko po to, aby stawiać braci w coraz bardziej absurdalnych sytuacjach i na tej podstawie budować kolejne gagi i żarty.
The Brothers Grimsby jest więc udaną satyrą, celnie punktującą przywary współczesnego systemu społecznego, ale podstawowe pytanie brzmi – czy to jest w ogóle śmieszne? Odpowiedź brzmi: jak najbardziej tak! Film zaskakuje świeżością dowcipów. W czasach gdy zalewa nas zewsząd humor proponowany przez telewizyjne sitcomy czy hollywoodzkie superprodukcje, Sacha Baron Cohen tworzy swoje kino, pełne oryginalnego komizmu, inspirując się często klasyką brytyjskiego żartu (vide Monty Python). Scenarzysta
The Brothers Grimsby to naprawdę utalentowany komik, nie idący na łatwiznę. Trzeba pamiętać jednak, że jego żarty bywają naprawdę niewybredne i część widzów może poczuć się zbulwersowana, a nawet obrażona. Dlatego też ten film nie jest propozycją dla każdego. U twórcy
Borata poprawność polityczna nie istnieje. Dlatego też fani produkcji takich jak
South Park,
Family Guy czy
Ted będą wniebowzięci, natomiast zwolennicy amerykańskich komedii romantycznych powinni dwa razy zastanowić się, zanim sięgną po najnowszą propozycję Cohena. Być może jednak warto zaryzykować, bo pod płaszczykiem niestosownych żartów kryje się udana parodia współczesnej kultury.
The Brothers Grimsby nie byłby z pewnością tak udaną produkcją, gdyby nie dobrze dobrani aktorzy i utalentowany reżyser. Louis Leterrier, twórca takich obrazów jak
Iluzja, Transporter czy marvelowski
Hulk, sprawił że najnowszy obraz z Sachą Baronem Cohenem, to nie kolejny chaotyczny zbiór gagów, tylko porządnie zrealizowany i zmontowany film. Zaskakuje również doborowa obsada. Oczywiście prym wiedzie Cohen, tradycyjnie szarżujący w swoim w stylu, wcielając się w kolejną karykaturalną postać. Na krok nie odstępuje go jednak Mark Strong, który niespodziewanie dobrze wchodzi w konwencję, kreując przezabawną postać. Oprócz nich, w rolach drugoplanowych pojawia się też kilka innych znanych twarzy (Salma Hayek, Ian McShane), jednak odgrywają oni marginalne role, nie pozwalające im na zaprezentowanie swoich wybitnych aktorskich umiejętności.
Wszystkie te popisy mamy okazję obejrzeć na wydanym właśnie w Polsce nośniku DVD. Płyta nie zawiera wielu dodatków. Oprócz samego filmu dostajemy tradycyjnie materiał na temat produkcji, zabawne wpadki aktorów i dwa krótkie reportaże pokazujące trudy realizacji. Nic nowatorskiego, ale z drugiej strony esencją jest sam film, który w formacie DVD ogląda się całkiem przyjemnie.
Jak już zostało wcześniej wspomniane,
The Brothers Grimsby nie jest obrazem dla każdego. Ja jednak go gorąco polecam. Poczucie humory Sachy Barona Cohena nie jest poprawne politycznie, a to w dzisiejszych, skostniałych czasach olbrzymia wartość. Komik daje nam możliwość śmiania się praktycznie ze wszystkiego, bez większego szacunku dla konwenansów. Pod płaszczykiem wulgarności ukryte jest jednak tradycyjne przesłanie na temat rodziny, przyjaźni i tolerancji. Dlatego warto zaryzykować i zapoznać się z najnowszą propozycją tego brytyjskiego artysty, bo oferuje ona dużo więcej niż na pierwszy rzut oka się wydaje.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h