Historia rozpoczyna się dziką imprezą w mieszkaniu głównych bohaterek, gdzie alkohol, narkotyki oraz głośna muzyka mieszają się bezładnie ze sobą. Przelotnie poznajemy Molly Ryan (Rebekah Wainwright) oraz jej amerykańską współlokatorkę, Grace Atwood (Daisy Head), które ewidentnie dobrze się bawią. Poranek jest jednak mniej zabawny w skutkach. Grace, która spędziła upojną noc ze swoim chłopakiem Lukiem (Zachary Fall) na dachu kamienicy, odkrywa zmasakrowane ciało swojej przyjaciółki leżące pośród kałuży krwi na podłodze w pokoju. Od tego momentu zaczyna się właściwa akcja Guilt, która przyprawia o lekki zawrót głowy. Pilotowy odcinek ma za zadanie wprowadzić w fabułę serialu oraz zarysować występujące postacie. Guilt wzięło sobie to zadanie aż za bardzo do serca i przedstawia bohaterów w nieco nieskładny sposób, fragmentarycznie oraz bez większego związku pomiędzy scenami. Bardzo to widać zwłaszcza w pierwszej części odcinka. Akcja przeskakuje pomiędzy bohaterami, którzy pojawiają się dosłownie na chwilę, aby się mimowolnie przedstawić. Brak ciągłości czasu pomiędzy scenami przeszkadza w połapaniu się, co właściwie oglądamy. Odnosi się wrażenie, że odcinek został stworzony w pośpiechu i próbuje nakarmić widza wszystkimi informacjami już na samym starcie. Nie można się w niczym rozsmakować, bo zaraz jesteśmy pchnięci w zupełnie inne otoczenie i relacje pomiędzy postaciami. No url Sama jakość prowadzonego śledztwa pozostawia wiele do życzenia z punktu widzenia przenikliwego widza. Dowody pojawiają się z nieba, detektywi przechadzają się przypadkiem w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie, a miejsce zbrodni przez parę dni jest na przemian dokładnie badane i porzucane. Budowanie napięcia odbywa się w oparciu o utarte schematy: samotna dziewczyna idzie w ciemności tunelem, a za nią podąża tajemniczy mężczyzna. Oczywiście wszystko to dzieje się następnego dnia po brutalnym morderstwie. Znikoma logika, zwłaszcza w zachowaniu głównej bohaterki, przyprawia o zgrzyt zębów. Nie szczędzono za to zbliżeń kamery na wiecznie zapłakaną twarz Grace, która tym samym wzbudza dość mieszane uczucia. Serial ewidentnie aspiruje do tego, by być porównywanym z Dochodzeniem czy Sposobem na morderstwo, które również rozwiązywało swoją zagadkę przez cały sezon. Pierwsze wrażenia pokazują jednak, że Guilt daleko do takich produkcji. Być może serial rozkręci się w dalszych odcinkach, pozostawiając trochę przestrzeni dla widza i jego własnej interpretacji. Na razie lekko łopatologiczne wyjaśnienia, niechlujny pośpiech oraz połączenie pewnej naiwności bohaterów z pikantnym, pełnym wyrafinowanego seksu półświatkiem sprawia, że Guilt staje się produkcją, do której podchodzi się ze sporą dawką rezerwy. Oczywiście pytanie, kto zabił Molly Ryan, jest główną zachętą do dalszego oglądania, choć nie wiadomo, czy samo to wystarczy. Serial Guilt to kryminalny dramat z lekką nutą grozy w tle, który ma zabrać widza w podróż po mrocznych sekretach bohaterów z różnych zakątków świata, umiejscowiony w szarym, mokrym Londynie, który będąc milczącym świadkiem zbrodni, kryje w swoich ciemnych zakamarkach mordercę. Czy wystarczy nam cierpliwości, by przymknąć oko na początkowe niedociągnięcia i odkryć, kto nim jest?
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj