Sam film Star Wars: The Force Awakens oceniłem po pokazie prasowym w grudniu. Zdania nie zmieniłem, więc moje ogólne wrażenia na jego temat można przeczytać tutaj (bez spoilerów). Wydanie Blu-ray to doskonała okazja do analizy produkcji pod innym kątem. Większość widzów w kinie oglądało ten film jeden raz, spora część kilka. Pozostaje więc pytanie, jak sprawdza się przy kolejnych seansach, gdy ogrom oczekiwań, niepewności i emocji trochę już zmalał. Wydaje się, że jest to jedna z takich produkcji, które z każdym kolejnym obejrzeniem jedynie zyskują. Po kilkunastu seansach stwierdzam, że można dostrzec wiele istotnych detali, które maja wpływ na odbiór i zrozumienie niektórych motywów fabularnych (kwestia walki na miecze z Kylo Renem), oraz masę mniejszych lub większych smaczków. Z każdym seansem zaczynamy także dostrzegać, że te często pojawiające się w krytycznych uwagach podobieństwa do Oryginalnej Trylogii, które - jak sam reżyser mówił - były oparciem nowej historii na znanym szkielecie, to tak naprawdę tylko wierzchołek góry lodowej. Sam też uważam, że w paru miejscach przekroczono granicę pomiędzy hołdem i bazowaniem na dawnych filmach, ale wraz z kolejnymi seansami dostrzegłem mnóstwo bogactwa, które procentuje i niweluje to wrażenie, zapewniając niesamowitą rozrywkę i niezwykłe emocje. No url

WYDANIE BLU-RAY

Najjaśniejszym punktem wydania jest materiał zatytułowany Za kulisami Przebudzenia Mocy. Trwający ponad godzinę film dokumentalny opowiada o realizacji od chwili zakupu praw przez Disneya aż do ostatniego klapsa na planie. To jest to, na co czekają widzowie i twórcy, a materiał spełnia oczekiwania. Wszelkie informacje są podane w formie przystępnej i ciekawej, nie brakuje wielu interesujących ciekawostek i smaczków, a spojrzenie na kulisy niektórych scen może wywołać podziw. Zauważyłem, że sporo wypowiedzi z tego dokumentu pojawiało się w sieci przed premierą filmu, więc niektórzy śledzący wszystko na bieżąco ponownie usłyszą m.in. o tym, jak J.J. Abrams i Lawrence Kasdan podchodzili do pisania scenariusza czy jak wyglądała pierwsza scena Harrisona Forda na planie. Materiał (podzielony na cztery rozdziały) sprawnie porusza najważniejsze kwestie związane z realizacją i nawet nie brakuje w nim emocji, gdy widzimy pewne reakcje aktorów - szczególnie tych młodych na to, co się dzieje i przed jakim wyzwaniem stoją. To zdecydowanie satysfakcjonujący dokument, który jest w stanie zaspokoić oczekiwania dzięki ciekawostkom i interesującym informacjom. Pozostałe dodatki to krótkie, zaledwie kilkuminutowe filmiki poruszające dość ogólnie kilka ważnych aspektów produkcji. Ciekawie prezentuje się Budowa BB-8, opowiadająca o tworzeniu kulistego droida, którego wykorzystanie na planie jest naprawdę imponujące. Film ten wyraźnie sugeruje, że mimo wszystko większość scen z droidem stworzono w sposób praktyczny, a nie komputerowy. Dobry jest też materiał o końcowej walce na miecze świetlne. Podziw budzi przede wszystkim budowa scenografii w studiu - po seansie śmiało każdy mógłby powiedzieć, że akcja rozgrywa się w prawdziwym lesie. Dobrze też było zobaczyć potwierdzenie wypowiedzi o tym, że aktorzy walczyli rekwizytami wyglądającymi jak prawdziwe, świecące miecze świetlne. Naprawdę intrygujący materiał. Kulisy budowy stworów także znakomicie pobudzają ciekawość i imponują, bo po raz kolejny udowadniają, jaką pracę włożono w ten film. Ilość praktycznych efektów specjalnych jest większa, niż można było przypuszczać po seansie. Kilkakrotnie podczas oglądania wszystkich materiałów dodatkowych byłem zaskoczony faktem, że dana scena została zrobiona w sposób praktyczny, a nie jako efekt komputerowy. ILM: Magia efektów specjalnych w Przebudzeniu Mocy rozczarowuje - o ile kulisy praktycznych efektów są przedstawione w sposób interesujący, to kwestia efektów komputerowych została pokazana ogólnikowo i mało ciekawie. Tak jakby odgrywały wręcz marginalną rolę przy realizacji. Zresztą to samo można powiedzieć o Przebudzenie scenariusza: ekipa czyta skrypt - dostajemy króciutki materiał z ogólnym spojrzeniem na czytanie scenariusza. Być może opublikowanie całego czytania nie byłoby dobrym rozwiązaniem, ale można było wyciągnąć z niego zdecydowanie więcej. To naprawdę jest fajne i chciałoby się zobaczyć więcej, jak aktorzy uczyli się wchodzić w swoje role podczas tego czytania. Usuniętych scen jest zaledwie kilka i tak naprawdę tylko dwie są wartościowe (aż szkoda, że nie było ich w samym filmie). Mowa o przeszukaniu Sokoła przez Kylo Rena - wydźwięk jego odkrycia obecności Hana Solo w takiej scenie jest o wiele lepszy od tego, co zobaczyliśmy w filmie. Dobrze sprawdza się też pościg na powierzchni Bazy Starkiller z udziałem Finna i Rey. Pomimo wyraźnie niedopracowanych efektów specjalnych taka scenka mogłaby sprawdzić się w finałowym akcie. Pozostałe to krótkie, niewnoszące nic ciekawego ujęcia, których równie dobrze mogłoby nie być. Ani nie wywołują emocji, ani  nie są ciekawe, ani nie mają jakiegokolwiek znaczenia. Na koniec znajdziemy krótki materiał przypominający o akcji charytatywnej Force For Change (Moc Zmian). Krótki, prosty i poprawny. Właśnie w tym miejscu pojawia się problem materiałów dodatkowych wydania Blu-ray, bo tak naprawdę poza trwającym ponad godzinę Za kulisami Przebudzenia Mocy dostajemy materiały za krótkie, zbyt powierzchownie omawiające dany temat i pozostawiające niedosyt. Brakuje w tym wszystkim także wielu ciekawostek, które ekscytowały widzów podczas promocji. W ogóle nie poświęcono czasu kwestii skasowania Expanded Universe, ogromowi znanych nazwisk w rolach epizodycznych, znakomitej promocji czy smakowitym detalom samej historii, które były omawiane przez reżysera i ekipę po premierze. Biorąc pod uwagę, jak długie i obszerne materiały dodatkowe mieliśmy w ostatnich latach choćby na wydaniach Blu-ray wersji reżyserskiej trylogii Hobbit, tutaj jest to rozczarowujące. Jak na taki film, z takim potencjałem materiałów dodatkowych dla zwykłych widzów i fanów, okazja została kompletnie niewykorzystana. I to jest rozczarowujące, bo mamy zaledwie ponad godzinę materiałów dodatkowych, które poruszają kwestie bardzo ogólnie, nie wchodząc w tak głębokie szczegóły, dla których chętnie je oglądamy. Nie zrozumcie mnie źle - to nadal jest dobre wydanie z ciekawymi dodatkami, ale pozostaje ogromny niedosyt, że dostaliśmy tego tak mało i w tak powierzchownej formie. Na pewno warto się nim zainteresować, bo pomimo moich zarzutów udaje się widza w miarę usatysfakcjonować, pozwalając mu przyjrzeć się wielu istotnym zakulisowym aspektom produkcji. Wszystko to może się spodobać szczególnie osobom, które nie śledziły na bieżąco wszystkich informacji, bo dostaną tu ciut więcej i będą bardziej usatysfakcjonowane. Pozostałe niestety poczują spory niedosyt.
źródło: materiały prasowe
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj