3. sezon Hap and Leonard skupia się na poszukiwaniach Floridy Grange, która zaginęła w miasteczku, gdzie osoby czarnoskóre nie są zbyt mile widziane. A jako że bohaterka była ważna dla Hapa i Leonarda, panowie wyruszają na poszukiwania. Takim sposobem twórcy kontynuują fabułę zasugerowaną w finale 2. sezonu, w której istotną rolę odegra Ku Klux Klan. Problemy rasowe zawsze były istotnym elementem tego serialu z uwagi na osadzenie akcji na południu Stanów Zjednoczonych w latach 80, ale teraz wydaje się, że ta historia to krok dalej. Twórcy poruszają różne dość istotne kwestie konfliktów rasowych, segregacji czy małomiasteczkowego zacofania. Nie czynią tego jednak w sposób moralizatorski czy komentujący obecną rzeczywistość społeczną w USA. Oni adaptują książkę z 1995 roku, w której to wszystko zostało poruszone i po prostu jest to nadal aktualne w naszej rzeczywistości. Pokazano to mądrze i uniwersalnie bez popadania w przesadę czy banały. To pozwala dać do myślenia odbiorcy nad tymi problemami. Prowadzenie śledztwa przez Hapa i Leonarda jest tym, co napędza każdy odcinek. Scenarzyści rozpisali całość w swoim stylu - mamy więc dobre tempo, odpowiednio rozkładane akcenty, by pobudzić ciekawość, ale nie dawać odpowiedzi w sposób łopatologiczny i całkiem solidne mylenie tropów. Poszukiwania Floridy są w centrum tego wszystkiego, a twórcy do końca trzymają widza w niepewności, co tak naprawdę się z nią stało. Tak naprawdę aż do kulminacji nic nie wiemy o jej losie, a taka decyzja okazuje się strzałem w dziesiątkę. To właśnie czynnik przyciągający w podobny sposób, jak w poprzedniej serii w sprawie poszukiwania odpowiedzialnych za śmierć dzieciaków. Dlatego pod kątem tworzenia opowieści i jej prowadzenia ten sezon jest bliższy poprzedniemu, niż na przykład pierwszemu. I to nawet pomimo delikatnej zabawy formą, gdzie wszystko zaczyna się od spotkania pobitych Hapa i Leonarda, a następne sekwencje to wyjaśnienie, co się wydarzyło wcześniej, by potem doprowadzić wszystko do kulminacji w teraźniejszości. Decyzja zasadniczo dobra, bo pozwala nadać temu sezonowi własnego stylu i podkreślić cechę tego serialu, w którym każda seria na swój sposób jest inna. Oczywiście Hap i Leonard to najjaśniejsze punkty programu. To nadal jest opowieść o ich braterskiej przyjaźni, w której kolor skóry i orientacja seksualna nie ma najmniejszego znaczenia. Śledzenie ich perypetii to serce tego serialu. Nie brak w tym humoru subtelnie wprowadzanego w kilku scenach, ale też wielu emocji wynikających z niebezpieczeństw, jakim stawiają czoło. Dobrym dodatkiem okazuje się Louis Gossett Jr. w roli Bacona, a ze starych postaci na wyróżnienie zdecydowanie zasługuje Sneed grany przez Evan Gamble. Ten ostatni ma ciekawy wątek w tym sezonie, który stanowi dobry rozwój postaci mimo wszystko prezentowanej poprzednio w sposób stereotypowy. Czarny charakter jest ważny w każdej tego typu opowieści, by widz mógł emocjonować się przygodami bohaterów i im kibicować. Poprzednie sezony świetnie to budowały i to stawało się ich wielką zaletą. Mam problem z tym w tej serii, bo chcąc nie chcąc, scenarzyści oferują nam społeczne stereotypy rasistów związanych z Ku Klux Klanem. Przedstawione dobrze, bez sztuczności czy przesady, ale jednocześnie nie ma w tych postaciach nic wyjątkowego. Są prawidłowo odegrane, wzbudzają antypatię, ale zarazem są takie, jak w wielu filmach czy serialach. Bez jakieś unikalnej osobowości, charyzmy czy czegoś, co by ich wyróżniało. Czuć, że pod tym względem jest to spadek jakości w stosunku do poprzednich serii. Szkoda trochę, że oparto się na, jak mniemam, stereotypach z książki i nie pokuszono się o ciekawsze spojrzenie. Nie zmienia to jednak faktu, że te 6 odcinków to kawał dobrej serialowej rozrywki. Historia wciąga, angażuje, ma dobre tempo i odpowiednio serwowano zwroty akcji bez krzty przewidywalności. Nie brak momentów mocnych, emocjonalnych, ale także lekkich i zabawnych. Skazą na tym są niektóre niedociągnięcia, które wydają się nie do końca dobrze przemyślanym pomysłem. Takim, który wydaje się nie komponować z ustaloną konwencją i być po prostu przekombinowanym zabiegiem fabularnym. Nie oznacza to jednak, że 3. sezon jest w jakimś stopniu o wiele słabszy od poprzednich. To nadal kawał dobrej rozrywki, którą oceniam oczko niżej niż pierwsze sezony właśnie z uwagi na te niedociągnięcia. Ważne w kontekście skasowania serialu jest to, że oferuje on zamkniętą historię bez żadnych nierozwiązanych wątków. A to oznacza, że Hap and Leonard to trzy sezonowa serialowa perełka, obok której nie można przejść obojętnie. Szkoda, że nie dano szansy na kolejną serię (książek cyklu jest bardzo dużo), ale 3. sezon to dobre zakończenie. Pozostawiające u widza satysfakcję, jaką wiele seriali przedwcześnie skasowanych nigdy nie da. Cieszy fakt, że twórcy przez te trzy serie utrzymali dobry i równy poziom rozrywki, której zdecydowanie warto dać szansę.
Polska premiera 3. sezonu Hapa i Leonarda odbędzie się 14 czerwca o 22:00 na AMC Polska
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj