Lubię horrory ambitne, nietuzinkowe. Dziedzictwo. Hereditary śledziłem od czasu obejrzenia pierwszego zwiastuna. Dlatego też, gdy dzięki polskiemu dystrybutorowi dostałem możliwość obejrzenia tego filmu jako pierwszy w Polsce, z wypiekami na twarzy pognałem na specjalny pokaz. Czy nadzieje pokładane w tym filmie przełożyły się na rzeczywistość?
Kiedy umiera ciężko chora seniorka rodu Grahamów, w życiu jej córki, zięcia i dwójki wnuków wreszcie zaczyna panować spokój. Już po samej mowie pogrzebowej Annie (fenomenalna
Toni Collette) czuć, że ulga bierze górę nad żalem. Szybko jednak okazuje się, że śmierć babci Graham to dopiero początek, staruszka pozostawiła po sobie znacznie więcej niż tylko słodko-gorzkie wspomnienia swoich najbliższych, zaś rodzina skrywa wiele sekretów i niewypowiedzianych żalów, które teraz zaczynają wychodzić na jaw.
Tak w skrócie przedstawia się fabuła nadnaturalnego horroru
Hereditary, będącego pełnometrażowym debiutem reżysera
Ari Aster. Oczywiście to tylko wierzchołek góry lodowej, która sięga znacznie, znacznie głębiej. Reżyser miesza w swojej opowieści elementy znane z klasycznych opowieści o opętaniu, motywy choroby psychicznej, ostracyzmu społecznego, a nawet, czy może przede wszystkim, dramatu rodzinnego. Mikstura ta wyjątkowo dobrze przyrządzona zyskuje tym bardziej, że mimo iż nosi znamiona klasyki i sztampy, nie raz i nie dwa zaskakuje, a to bardzo rzadkie w dzisiejszych czasach. Reżyser przez cały film dba o stopniowe budowanie napięcia, w zasadzie już od pierwszych minut prezentując nam masę detali, z pozoru nieistotnych, których znaczenie odkrywamy dopiero w miarę trwania seansu, łącząc je ze sobą w miarę zbliżania się do kulminacji tej mrocznej układanki.
Czymże jednak byłby reżyser i świetny scenariusz, jeśli aktorzy nie potrafiliby tego zagrać? W przypadku tego filmu jest dokładnie odwrotnie. Każda decyzja castingowa to strzał w dziesiątkę. Począwszy od wspomnianej
Toni Collette w głównej roli, przez grającego jej męża
Gabriel Byrne,
Alex Wolff i
Milly Shapiro wcielających się w ich potomstwo, a skończywszy na całej gamie aktorów wspierających. Każdy z aktorów wnosi do swojej postaci wiele. Zaszczuta i coraz bardziej tracąca kontakt z rzeczywistością matka, uciekająca w świat swojej pracy, którą jest tworzenie przerażających, wręcz realistycznych dioram. Towarzyszą jej mąż i ojciec, który zdaje się być ostatnim bastionem spokoju i normalności w tej rodzinie, czy też potomstwo, zmagające się ze swoimi własnymi problemami i demonami. Nie ma tu źle zagranej roli czy zbędnej postaci. Jest za to jeden z najlepszych w ostatnich latach portretów popadania w szaleństwo i to nie z jednej tylko perspektywy.
Choć
Hereditary to przede wszystkim horror psychologiczny, nie jest on bynajmniej pozbawiony odpowiedniej dawki obrazowo pokazanych trupów, krwi i innych pyszności. "Odpowiednia dawka" jest tutaj zresztą zwrotem kluczowym, bowiem jak wszystko inne w tym filmie, tak i te elementy stosowane są przez twórców z rozwagą, stopniowo i z natężeniem stosownym do narracji. Prezentacja owych krwawych fragmentów jest z jednej strony stonowana na tyle, by nie wywołać zbyt drastycznej reakcji u widza, choć może to mnie uodporniło oglądanie filmów gore, jednak fakt, że momenty te nadchodzą często niespodziewanie, daje odpowiedni efekt. Jasne, parę razy mamy też tani jump scare, jednak i tutaj są one dobrze uzasadnione i wplecione w obraz, nie zaś wrzucone na siłę, by dać widzowi okazję do przestraszenia się.
Jeśli chodzi o warstwę techniczną produkcji, dla mnie jest to osobiście czysta poezja. Zacznijmy może od zastosowanej kolorystyki, która idealnie podkreśla klimat i nastrój. Uwielbiam takie zabawy barwami, kontrastami podkreślającymi istotne elementy. Tutaj nawet poblask głupiej grzałki elektrycznej ma swoje znaczenie i jest zwiastunem czegoś istotnego. A do tego dochodzi jeszcze dźwięk... Dawno nie widziałem filmu, który tak mocno stawiał na to, co słyszymy. Ten obraz to nie tylko kawał niesamowitej pracy reżysera i aktorów, ale także operatorów kamer, dźwiękowców i ludzi odpowiedzialnych za postprodukcję. Czuć, że cała ekipa pracująca nad
Hereditary włożyła w ten film całe swoje serce.
Na koniec jeszcze należy zadać sobie pytanie, czy
Hereditary jest filmem strasznym? Bardzo, choć nie w klasycznym tego słowa rozumieniu. Nie przyprawi nas o palpitacje serca z powodu tego, co właśnie zobaczyliśmy na ekranie. Zamiast tego, trzyma on widza w stanie ciągłego napięcia i niepewności, nie pozwala się zrelaksować ani na moment. Przez cały seans towarzyszy nam poczucie, iż coś się wydarzy, a kiedy się już to dzieje, okazuje się, że to tylko element czegoś większego i groza jeszcze nie minęła. Nawet w finale dwa razy ma się wrażenie, że to już koniec, a później znowu jesteśmy zaskakiwani.
To film, który jeszcze przez jakiś czas po seansie zostawia nas z pytaniami, na które sami sobie musimy znaleźć odpowiedź. Mimo że zakończenie jest zamknięte, to jednak ścieżka do niego nie jest aż tak oczywista, a jej wyeksponowane elementy to tylko część prawdy, którą musimy ułożyć sobie sami. I może nie jest to zbyt skomplikowane, ale w dobie obrazów, które podają nam wszystko na tacy, stanowi miłe zaskoczenie, zmuszające widza do ruszenia szarymi komórkami. Dlaczego więc mimo zachwytów taka ocenia? Czemu nie 10? Właśnie przez wspomniane zamknięte zakończenie. Ono samo niestety pozbawione jest tego efektu WOW i prezentuje jedynie dobry poziom.
Premiera horroru Hereditary odbędzie się w Polsce już 22 czerwca.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h