Pod wieloma względami Descent of Angels jest inne niż wszystkie dotychczasowe tomy Herezji (i trzeba przyznać, że po genialnym, lecz jednocześnie przytłaczającym i ciężkim Fulgrimie, przyda się nieco tej inności). Zstąpienie Aniołów, a raczej duża jego część, rozgrywa się bowiem jeszcze przed przybyciem Imperatora na Caliban: niebezpieczny, porośnięty lasem świat, klasyfikowany później przez Imperium jako świat śmierci. Przed zstąpieniem Imperatora i jego aniołów nikt jednak nie używał tego terminu. Zarówno chłopi, jak i szlachetne rody żyły na Calibanie pod opieką rycerskich zakonów,  których głównym celem, prócz utrzymywania spokoju, była walka z Wielkimi Bestiami. W takim właśnie czasie poznajemy głównego bohatera książki, Zahariela El’ Zuriasa – będzie on narratorem od początku opowieści – i śledzimy jego losy od niemal dzieciństwa, kiedy oddany został do Zakonu wraz ze swym kuzynem Nemielem. Od tego czasu, wspinając się coraz wyżej w hierarchii zakonu, obaj mogą obserwować, jak na ich oczach legendy na zawsze zmieniają  oblicze Calibanu. Lion El’Jonson i Luther, nieświadomy swego pochodzenia syn Imperatora i jego towarzysz, brat niemal, rozpoczynają największą krucjatę w dziejach planety. Zmiany jednak zajdą o wiele dalej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. To właśnie przedstawienie bohaterów nie tylko przed rozpoczęciem herezji, ale wręcz przed poznaniem przez nich swego pochodzenia i przeznaczenia, odróżnia Zstąpienie Aniołów od wcześniejszej części Herezji. Dzięki temu na niektóre rzeczy czytelnik może spojrzeć z zupełnie innej perspektywy.
Źródło: CopCorp
W przeciwieństwie do tragizmu przedstawionego w większości wcześniejszych części, Zstąpienie Aniołów to raczej historia o melancholii i nostalgii, które przewijają się przez całą lekturę. Opowieści o dawnych czasach, o dawnych bohaterskich czynach odchodzą w zapomnienie – nie w płomieniach okrutnej wojny, ale w cieniu nowego, lepszego podobno porządku. Gorzkie słowa narratora pogłębiają jeszcze to doznanie. Sama fabuła, podzielona w zasadzie na dwie części, jest intrygująca i wciągająca, choć widowiskowych bitew jest w niej mniej niż można by przypuszczać, a mimo to nie można jej nic zarzucić. Bohaterowie – i to nie tylko sam protagonista, ale i drugoplanowi – rozpisani są doskonale, można polubić ich od niemal samego początku. Nawet jeden z antagonistów pierwszej części historii, rycerz z innego zakonu, jest w stanie wzbudzić w nas sympatię; a jeśli nie ją, to chociaż zaskarbić sobie szacunek. Młoda klika Zachariela, mistrzowie czy sławni rycerze, wszyscy oni dostali od autora Zstąpienia Aniołów własne, niepowtarzalne charaktery i to czyni postaci naprawdę fascynującymi.  Sam świat stworzony przez Scanlona, zarówno Caliban jak i to wszystko, co zwiedzimy razem z Zaharielem w późniejszych rozdziałach, jest żywy, barwny i bez wątpienia dobrze skomponowany – jego opisów jest wystarczająco, by przedstawić jego naturę, ale nie by zanudzić czytelnika. Zstąpienie Aniołów, oprócz oczywiście pierwszej części cyklu, jest doskonałą książką, by rozpocząć historię z całym cyklem Herezji Horusa – choćby dlatego, że pokazuje światy ludzi jeszcze przed pojawieniem się Imperium Człowieka. To zupełnie nowa wizja, która pomoże nawet laikowi odnaleźć się w mrocznym świecie dalekiej przyszłości. Szósta część cyklu to opowieść o honorze i odwadze, ale również o stracie i zdradzie, opowieść od której nie można się oderwać aż do ostatniej strony. Dla fana bez wątpienia pozycja obowiązkowa,  dla nowego czytelnika natomiast możliwość wkroczenia w doskonały, choć mroczny cykl SF.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj