Historia głupich idei to książka, która przyciąga uwagę samym tytułem. Cóż się kryje za tymi słowami? Całkiem rozsądnie napisana, ale cierpka analiza naszych czasów. Jest to pozycja z kategorii tych, pod rozwagę.
Wertując Historię głupich idei, jeszcze przed lekturą poczułam się nieco zaskoczona, widząc przypisy i bardzo obszerną bibliografię. Spadł mi kamień z serca, że nie jest to jedynie pozycja szukająca popularności w kontrowersji. Myślę, że tej książce jest bliżej do eseju, a nie czegoś stricte naukowego. Dostajemy przemyślenia autora i subiektywny wybór tytułowych idei.
Autor jest z wykształcenia historykiem, zatem robienie researchu i analiza tekstów nie są mu obce. Maciej Górny serwuje nam istną panoramę obłędów Europy, ale podchodzi do nich od bardzo naukowej strony. Jeśli już o nauce mowa – Górny podjął się niezwykle trudnego zadania. Mianowicie próbuje odpowiedzieć na filozoficzne pytania. Czy to nauka kształtuje rzeczywistość? A może to rzeczywistość nakłada na naukę pewne wymogi, którym badacze i twórcy muszą podołać? Poza tym stawia sobie, czytelnikowi i – co najważniejsze! – światu, pytanie, czym jest prawda? Prawda, która wedle przysłowia kole w oczy i budzi kontrowersje.
Podczas lektury przekonamy się także, jak wygląda mechanizm tworzenia mitów i popularnych przekonań. Te fragmenty pozwalają nieco inaczej spojrzeć na to, co się dzieje wokół.
Maciej Górny wiele miejsca poświęca szaleństwu, ideom, które ewidentnie nie mają ze zdrowym pojmowaniem rzeczywistości nic wspólnego. Jednocześnie otwarcie krytykuje ludzi, którzy za tymi drogowskazami podążają i się z nimi zgadzają. Oczywiście swoje zdanie podbudowuje argumentami nauki, ale... No właśnie, społeczeństwo i tak będzie robić, co chce. Jakbyśmy się nie zapierali, czasy, w których żyjemy, kształtują nas i nasze pojmowanie świata. Autor sięga po takie niewygodne tematy jak: rasizm, feminizm, a nawet patriotyzm. W swojej pracy sporo miejsca poświęca naszemu krajowi i nie szczędzi bardzo gorzkich refleksji marzeniom z przeszłości o wolnej Polsce.
Mimo zapędów naukowych i dydaktycznych autor pisze językiem przyjemnym i w gruncie rzeczy łatwym do zrozumienia. Jednakże nie jest to pozycja dla każdego. Powinna zawierać, moim zdaniem, humorystyczny dopisek: "otwierasz na własne ryzyko".