Homeland ostatnio daje swoim głównym aktorom nie lada pole do popisu. W zeszłym tygodniu cuda wyczyniała w swojej roli Claire Danes, a tym razem system zniszczył Mandy Patinkin. Niemal cały epizod skupia na ucieczce Saula z siedziby Haqqaniego. Zaciekle poszukują go zarówno Amerykanie, jak i Taliban (wraz ze wsparciem pakistańskiego wywiadu), a bohater widzi tylko dwie możliwe opcje rozwoju sytuacji: "Escape or die!" – mówi do Carrie, osoby, której najbardziej ufa i po której nigdy nie spodziewałby się zdrady.
To był naprawdę wyjątkowy odcinek produkcji Showtime, niemal bezbłędny. Jasne, można z przymrużeniem oka spojrzeć na pewien scenariuszowy skrót fabularny związany z tym, jak Berenson wykiwał swoich klawiszy i zwiał, ale takich zabiegów jest w Homeland jak na lekarstwo i w żadnym wypadku nie psują one obrazu całości. A trzeba przyznać, że serial jest obecnie prowadzony z dużą werwą i bardzo przemyślanie. Nie ma niepotrzebnego wydłużania wątków, a jest płynne się między nimi poruszanie i przechodzenie z jednego rozdziału do kolejnego. Dzięki temu każdy epizod ma swój motyw przewodni i posuwa akcję do przodu.
[video-browser playlist="632811" suggest=""]Najpierw spektakularnie zakończono historię Aayana, potem przyszedł czas na szpiegowskie "zabawy" ISI z Mathison, a teraz mamy walkę o przetrwanie Saula. Za tydzień dojdzie zapewne do wymiany więźniów i trudno nawet spekulować, jakie niespodzianki czekają nas do końca serii. I taki rozwój wypadków nie sprawia, że kolejne odsłony charakteryzują się jedynie szybszym tempem. Główne postacie są rozwijane w niezwykle interesujący sposób, szczególnie Carrie (jej walka z samą sobą w 7. odcinku) i jej relacja z mentorem oraz przyjacielem, Saulem, którego w tym tygodniu boleśnie wykiwała, aby wydłużyć jego czas w niewoli. Tak jak sama mówi: "Jak uratowanie komuś życia może być złym wyborem?! Ale tak było, bo każdy wybór jest zły w tym parszywym świecie!".
Trzeba być pod wrażeniem Homeland w obecnej fazie 4. sezonu. Każdy subtelny gest i spojrzenie jest rewelacyjnie zagrane. Wszystko rozgrywa się w znakomitej atmosferze. Nawet dyplomatyczne negocjacje pomiędzy ambasadą i ISI ogląda się w przeogromnym napięciu. Dyrektor Lockhart, tak przecież przez widzów nielubiany, staje się w końcu bohaterem z krwi i kości, z którym sympatyzujemy i któremu kibicujemy, a Tracy Letts tworzy kreację wyśmienitą. Nie zapominajmy też, że Carrie wie już, kto jest wtyczką pakistańskiego wywiadu, i ten wątek również lada moment nabierze rozpędu. I ta scena, w której Saul jest bliski samobójstwa – no majstersztyk! Emmy dla tego pana!
Czytaj również: "Homeland" i "The Affair" systematycznie powiększają widownię
Homeland powraca do genialnej formy i jeżeli ten poziom utrzyma się do końca serii, to na 5. sezon będziemy czekać jak na szpilkach.