„Homeland”: sezon 4, odcinek 8 – recenzja
Homeland od kilku tygodni wciąż przyspiesza i ma za sobą serię wyśmienitych odcinków. Najnowszy skoncentrowany jest na Saulu i coś mi się wydaje, droga Akademio, że Mandy Patinkim wreszcie zasłużył na Emmy!
Homeland od kilku tygodni wciąż przyspiesza i ma za sobą serię wyśmienitych odcinków. Najnowszy skoncentrowany jest na Saulu i coś mi się wydaje, droga Akademio, że Mandy Patinkim wreszcie zasłużył na Emmy!
Homeland ostatnio daje swoim głównym aktorom nie lada pole do popisu. W zeszłym tygodniu cuda wyczyniała w swojej roli Claire Danes, a tym razem system zniszczył Mandy Patinkin. Niemal cały epizod skupia na ucieczce Saula z siedziby Haqqaniego. Zaciekle poszukują go zarówno Amerykanie, jak i Taliban (wraz ze wsparciem pakistańskiego wywiadu), a bohater widzi tylko dwie możliwe opcje rozwoju sytuacji: "Escape or die!" – mówi do Carrie, osoby, której najbardziej ufa i po której nigdy nie spodziewałby się zdrady.
To był naprawdę wyjątkowy odcinek produkcji Showtime, niemal bezbłędny. Jasne, można z przymrużeniem oka spojrzeć na pewien scenariuszowy skrót fabularny związany z tym, jak Berenson wykiwał swoich klawiszy i zwiał, ale takich zabiegów jest w Homeland jak na lekarstwo i w żadnym wypadku nie psują one obrazu całości. A trzeba przyznać, że serial jest obecnie prowadzony z dużą werwą i bardzo przemyślanie. Nie ma niepotrzebnego wydłużania wątków, a jest płynne się między nimi poruszanie i przechodzenie z jednego rozdziału do kolejnego. Dzięki temu każdy epizod ma swój motyw przewodni i posuwa akcję do przodu.
[video-browser playlist="632811" suggest=""]
Najpierw spektakularnie zakończono historię Aayana, potem przyszedł czas na szpiegowskie "zabawy" ISI z Mathison, a teraz mamy walkę o przetrwanie Saula. Za tydzień dojdzie zapewne do wymiany więźniów i trudno nawet spekulować, jakie niespodzianki czekają nas do końca serii. I taki rozwój wypadków nie sprawia, że kolejne odsłony charakteryzują się jedynie szybszym tempem. Główne postacie są rozwijane w niezwykle interesujący sposób, szczególnie Carrie (jej walka z samą sobą w 7. odcinku) i jej relacja z mentorem oraz przyjacielem, Saulem, którego w tym tygodniu boleśnie wykiwała, aby wydłużyć jego czas w niewoli. Tak jak sama mówi: "Jak uratowanie komuś życia może być złym wyborem?! Ale tak było, bo każdy wybór jest zły w tym parszywym świecie!".
Trzeba być pod wrażeniem Homeland w obecnej fazie 4. sezonu. Każdy subtelny gest i spojrzenie jest rewelacyjnie zagrane. Wszystko rozgrywa się w znakomitej atmosferze. Nawet dyplomatyczne negocjacje pomiędzy ambasadą i ISI ogląda się w przeogromnym napięciu. Dyrektor Lockhart, tak przecież przez widzów nielubiany, staje się w końcu bohaterem z krwi i kości, z którym sympatyzujemy i któremu kibicujemy, a Tracy Letts tworzy kreację wyśmienitą. Nie zapominajmy też, że Carrie wie już, kto jest wtyczką pakistańskiego wywiadu, i ten wątek również lada moment nabierze rozpędu. I ta scena, w której Saul jest bliski samobójstwa – no majstersztyk! Emmy dla tego pana!
Czytaj również: "Homeland" i "The Affair" systematycznie powiększają widownię
Homeland powraca do genialnej formy i jeżeli ten poziom utrzyma się do końca serii, to na 5. sezon będziemy czekać jak na szpilkach.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat