Nie wiem, czy w amerykańskiej telewizji istnieje inny serial, który potrafi w swoim 5 roku emisji trzymać tak wysoki poziom jak Homeland. Pomysł na nową serię okazał się strzałem w dziesiątkę, a intryga przyszykowana przez scenarzystów z każdym kolejnym odcinkiem wciąga coraz mocniej.
Homeland można krótko opisać dwoma słowami: dzieje się! Odcinek
Why Is This Night Different? był prawdopodobnie najlepszym z dotychczasowych, głównie przez znakomitą szpiegowską grę Saula Berensona i Allison. Bo
Homeland w nowej serii to ciężki, szpiegowski dramat, który jako całość wypada zupełnie inaczej i przede wszystkim lepiej niż trylogia Brody’ego. Okazuje się, że gdy scenarzystom udało się uwolnić z tamtej historii i otrzymali sporo swobody w kreowaniu nowych wątków,
Homeland zyskał zupełnie nową jakość. Czuć było to przed rokiem, ale w tym sezonie brak związku z poprzednimi seriami okazał się trafioną decyzją.
Homeland jak co sezon w niezwykle intrygujący sposób bawi się widzami, sugerując, że kluczowi bohaterowie mogą nie być tymi, za których się podają. Szorstkie spotkanie Carrie i Saula w 1. odcinku serii sprawiło, że na Berensona łatwo patrzyło się jako na zdrajcę. Quinn jako bezwzględny morderca na zlecenie również nie przypominał osoby, którą znamy z poprzedniego sezonu (co zresztą nie dziwi, skoro 2 lata spędził w Syrii). 4. odcinek ujawnił też w końcu głównych bohaterów całego zamieszania, czyli Rosjan kontrolujących to, co robi amerykański wywiad w Europie, a także Allison Carr, którą należy traktować jako zdrajczynię. Saul wyraźnie nie ma szczęścia do kobiet.
Kontynuacje wątków w odcinku
Better Call Saul (jakże wymowny tytuł) odkryły w końcu nieco więcej na temat szykowanej konspiracji. Saul z głównego podejrzanego błyskawicznie stał się ofiarą, którą próbuje się wrobić w zamach na samolot w Szwajcarii. Za sznurki pociąga Allison jako wtyka Rosjan, mających w całym tym zamieszaniu najwięcej do powiedzenia. Oczywiście w
Homeland nie wszystko wyjaśnia się od razu, dlatego też końcowe sceny znów zwiększyły liczbę pytań. Scena, w której Saul i Carrie ponownie się spotykają (dopiero drugi raz w tym sezonie!), wywołała mimowolny uśmiech na twarzy, a gdzieś w tyle głowy pojawiła się myśl, że cała akcja została przez nich dobrze zaplanowana.
[video-browser playlist="758113" suggest=""]
Do
Better Call Saul mam tylko jedno małe zastrzeżenie, a mianowicie wątek Quinna. Zdaję sobie sprawę, że jego miłość do Carrie jest ogromna i bohater ten jest w stanie poświęcić swoje życie tylko po to, by uratować Mathison, ale o wiele bardziej lubię go jako postać z początku sezonu – zimnego i bezwzględnego mordercę na zlecenie, który dla głównej bohaterki jest przede wszystkim oparciem. Może to przez zakażenie i ranę, którą wywołał postrzał, ale wątek ten na razie wypada dość słabo. Sztampą trąci też chwila, w której Quinn zostaje odnaleziony przez tajemniczego mężczyznę, a ten zapewne próbował będzie duchowo nawrócić agenta na dobrą drogę.
Homeland w 5. sezonie zyskuje bardzo wiele dzięki osadzeniu akcji w geopolitycznych realiach. Wątek Syrii, operacje CIA mające na celu uspokojenie sytuacji w tamtym kraju, cyberterroryzm i walka wywiadów niczym podczas zimnej wojny... Całość rozwijana jest w bardzo dobrym kierunku, a nasi bohaterowie są w samym środku kolejnej wielkiej konspiracji. Ciekaw jestem, co tak naprawdę znalazło się w dokumentach, które wpadły w ręce Rosjan, bo to jest na dzień dzisiejszy największą tajemnicą sezonu. No i warto zastanowić się też, czy w Berlinie dojdzie do jakiegoś zamachu terrorystycznego (nawet na niewielką skalę), który wprowadzi fabułę 5. serii na nowy poziom.
Takie
Homeland jak w 5. sezonie chciałbym oglądać co roku. Przemyślana fabuła, jak zwykle doskonałe kreacje aktorskie i poczucie, że to wszystko, co oglądamy w produkcji Showtime, dzieje się blisko nas.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h