Od pierwszych odcinków bieżącego sezonu Homeland mocno pracuje nad tym, aby pokazać główną bohaterkę jako postać dysfunkcyjną i patologiczną. W najnowszej odsłonie wreszcie ma miejsce długo oczekiwana rozmowa między Carrie a jej siostrą. Mathison staje się coraz bardziej nieobliczalna, dostarczając wiele cierpień swojej córce. Maggie nie może zaakceptować takiego stanu rzecz. Po kolejnych karygodnych zachowaniach główna bohaterka stara się wytłumaczyć siostrze stan rzeczy. Spotyka się jednak z brakiem zrozumienia, po którym musi dokonać wyboru. Carrie decyduje, że opuści córkę i poświęci się całkowicie prowadzonej sprawie. To wydarzenie jest niezwykle ważne zarówno dla bieżącego sezonu, jak i całego formatu. Mathison po raz kolejny porzuca córkę, stając się nie tyle wyrodną matką (ponieważ kocha Frannie nad życie), a osobą o tendencjach samodestrukcyjnych, uwikłaną w nieprzerwaną walkę prowadzącą ją na skraj wyczerpania nerwowego. Carrie świadomie rzuca się w ten świat, zostawiając za sobą ciepły dom z cierpiącym dzieckiem. Główna bohaterka Homeland to postać anormalna, wręcz socjopatyczna. Nie jest sympatyczną ekscentryczką jak doktor House, który mimo pewnych dewiacji charakteru, wciąż jest fajnym gościem. Carrie ma wyniszczające obsesje i paranoje, a jej dążenie do celu jest wręcz perwersyjne. Twórcy podkreślają tę anormatywność poprzez udręczenie jej córki. Nie ma niczego gorszego niż cierpiące dziecko. Nie ma niczego gorszego niż matka dostarczająca bólu własnemu dziecku. Homeland poszedł tą drogą bardzo odważnie, dzięki czemu Carrie Mathison to prawdziwy unikat wśród serialowych protagonistów. Z drugiej strony Carrie to też genialny śledczy. Te same patologiczne cechy, które niszczą jej życie osobiste, są doskonałym narzędziem w sprawach zawodowych. Mathison uzyskuje od Dantego Allena oczekiwane informacje w sposób bezwzględny, wręcz sadystyczny. Homeland w bieżącym odcinku w doskonały sposób obrazuje brutalność systemu. Osoba niepotrafiąca odnaleźć się w życiu społecznym staje się genialnym dochodzeniowcem, niezwykle skutecznym w tym, czym się zajmuje. Brutalność Carrie i ciche przyzwolenie Saula na niehumanitarne metody, w zestawieniu z pożogą w życiu osobistym obu tych bohaterów, robią wielce sugestywne wrażenie. W omawianym epizodzie dowiadujemy się prawie wszystkiego o głównej intrydze sezonu. Jej geneza nie ma już niewiadomych. Rosjanie przy pomocy dwójki niebezpiecznych agentów postanowili wpłynąć na amerykańską administrację prezydencką. Udaje im się zajść naprawdę daleko w swoich machinacjach, jednak w momencie, w którym mieli zadać ostateczny cios, uginają się pod presją Amerykanów i odwołują całą akcję. Pracujący w terenie agenci niechętnie przyjmują taką decyzję, jednak poddają się woli Kremla. Tym czasem Saul i Carrie próbują ujawnić cały spisek, tracąc co chwilę grunt po nogami. Jak widać, intryga tym razem nie jest zbyt skomplikowana. Bardzo dobrze, że tak się dzieje, bo ciągła potrzeba zaskakiwania widza niebezpiecznie prowadzi każdą telewizyjną fabułę w kierunku niezdarnych "skoków przez rekina". Tym razem wydarzenia są proste, logiczne i zrozumiałe. Wciąż oczywiście twórcy mają kilka asów w rękawie. Nadal nie wiemy, kim naprawdę jest Dante Allen. Nie znamy też motywacji Simone i Gromova. Szczególnie ten drugi ma w sobie wiele tajemnic. Czy okaże się jedynie bezwzględnym terminatorem, czy jednym z głównych rozgrywających? Homeland wciąż trzyma równy poziom. W omawianym odcinku pewien etap opowieści dobiega końca. Twórcy bardzo ładnie podsumowują bieżące wydarzenia, otwierając szeroko furtkę dla kolejnych wątków. Bardzo dobrze wychodzi im również udręczanie Carrie oraz jej córki. Czy bohaterka uwolni się z matni demonów, które nią kierują? Jak na razie na to się nie zapowiada.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj