Hotel Transylvania 3: Summer Vacation jest przede wszystkim przyjemnym sequelem. Tartakovsky'emu po raz kolejny udaje się sztuka stworzenia czegoś w jego bardzo specyficznym stylu, co czerpie z poprzednich części, ale nie do końca odtwarza to, co już zostało ograne. Pojawia się parę mocnych motywów, które bawiły poprzednio, ale główny nacisk jest postawiony na świeże rozwiązania fabularne. Tym własnie jest rejs wycieczkowy potworów, który jest doskonałym punktem wyjścia do zabawy, jakiej po tego typu animacji oczekujemy. Reżyser tej serii Genndy Tartakovsky ma swój bardzo charakterystyczny styl, który znany jest z jego kreskówek sprzed lat na czele z Dexter’s Laboratory. Objawia się on w stylu animacji oraz bardzo unikalnym poczuciu humoru. Odnoszę wrażenie, że pod wieloma względami trzecia część ma najbardziej jego charakter. Jest bardziej dziwaczna, pełna jego specyficznych pomysłów i humoru, czasem też głupkowata. To własnie w tym aspekcie Hotel Transylvania 3 jest w stanie zjednać sobie przychylność, bo proponuje coś nietypowego, a zarazem uniwersalnego. Prowadzi opowieść tak, że od razu wyczujemy jego styl, a jednocześnie potrafi tworzyć rozrywkę poruszającą emocje dziecka i dorosłego na podobnym poziomie. To wielki atut. Humor jest tak cudnie dziwaczny, że momentami trudno się nie śmiać. Jeśli oglądaliście jego seriale oraz poprzednie części, więcej czego się spodziewać, ale w tutaj idzie jeszcze krok dalej. Można odnieść wrażenie, jakby twórcy mieli większe zaufanie do jego zdolności i dali mu więcej swobody. Dlatego też mamy komicznie absurdalne sytuacje, które mógłby tylko on wymyślić. To tworzy dość spójną mieszankę z całą warstwą rozrywkową opowieści. Rozmaitość gagów, ich pomysłowość i dziwność są tym, co nadaje charakter animacji. No i najważniejsze - uniwersalność. Trafia on do widza w każdym wieku, czyli to, co w najlepszych filmach animowanych powinno być zawarte. Jednocześnie specyficzność działa jak miecz obusieczny. Nie każdemu przypadnie do gustu, bo są tu naprawdę bardziej głupkowate pomysły niż w poprzednich częściach. Nie brak jednak też emocji, które mają działać na widza i stawać się fundamentem przesłania tej historii. W tym przypadku chodzi o wprowadzenie rodziny Van Helsingów, czyli arcywrogów Drakuli, którzy w tej wersji są przecudownie wpisani w Tartakovsky absurd. Budowany romans Draka z kapitan statku, a tak naprawdę dziewuchą z Van Helsingów pokazuje, jak przełamywać irracjonalne bariery strachu i nienawiści wobec tego, czego się boimy i czego nie znamy. Van Helsingowie sami nie wiedzą do końca, dlaczego walczą z potworami i puenta tego stawia przed widzem dobre argumenty. Takie, które w mądry, ale nie jednoznaczny sposób, mogą coś powiedzieć młodemu widzowi. W tym tak naprawdę czarny charakter jest najsłabszym punktem, bo wydaje się przekombinowany i mało groźny. Hotel Transylvania 3 jest tym, czego można oczekiwać po dobrym sequelu udanej animowanej serii. Więcej, zabawniej i bardziej pomysłowo. Dzięki temu, że Tartakovsky wprowadza w tym więcej swojej dziwności, jest przyjemnie. Nie odczułem spadku jakości, a dużo nowych pomysłów trafiło do mnie i śmieszyło. Czy jest gorzej niż poprzednio? Być może, ale wydaje się, że Tartakovsky utrzymał sensowny poziom, który daje przyjemną rozrywkę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj