The Blacklist w ostatnich tygodniach trochę zwolniła, ale scenarzyści szybko złapali nowy wiatr w żagle i w siedemnastym odcinku udowodnili, że wiedzą, co robią, oraz że potrafią zaskoczyć. Przede wszystkim dostajemy to, na co wszyscy czekaliśmy od pierwszych odcinków – Elizabeth w końcu zrozumiała, kim dla niej jest Red. Z perspektywy widza było to oczywiste, ale bohaterka musiała trochę się natrudzić i przeżyć, aby poznać prawdę.
Zanim jednak dowiedziała się, kim jest Red, musiała z jego pomocą rozwiązać sprawę kradzieży prototypu wynalazku, który pozwala na zdalne kontrolowanie urządzeń i systemów. Pierwszy trop wskazujący na znanego Redowi hakera okazał się mylny. Dość szybko i bez trudu agenci zlokalizowali natomiast młodego chłopaka, który odpowiadał za atak. Sprawa nie była zbyt skomplikowana, o co możemy mieć trochę żalu do scenarzystów, ale z drugiej strony nadrobili to wątkiem Elizabeth.
[video-browser playlist="634972" suggest=""]
W poprzednich odcinkach dowiedzieliśmy się, że Tom faktycznie jest agentem. W siedemnastym epizodzie scenarzyści puszczają Elizabeth na trop... męża. Dochodzi nawet między nimi do krótkiej walki, ale Liz nie zdołała zauważyć, kto był napastnikiem. Tom miał jednak problem, bo nie zdążył opróżnić kryjówki i zostawił w niej wiele dowodów - w tym jeden kluczowy, który na zdjęciu zobaczyła agentka Keen.
To przełomowy moment w jej życiu – w jednym momencie traci bliską sobie osobę, ale zyskuje kogoś równie ważnego. Wszyscy na to czekaliśmy, ale też zastanawiam się, co będzie dalej. Zwiastun kolejnego odcinka nie zdradza nam zbyt wiele – mam coraz więcej pytań. Co dalej z Tomem? Jak będą wyglądały relacje Liz z Redem? I co będzie dziać się w agencji? Scenarzyści są w kluczowym momencie sezonu. W kolejnych odcinkach mogą przenieść serial na jeszcze wyższy poziom albo zepsuć wszystko, na co tak pracowali. Wierzę, że uda im się sprostać oczekiwaniom widzów. Jeszcze mocniej jestem zaintrygowany postacią Reda, bo znowu będzie grał główne skrzypce.
The Blacklist to jeden z ciekawszych seriali w ostatnim czasie. Teraz może być jeszcze lepszy.
Autor prowadzi bloga Koziolkuj.pl